Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A chorego nikt nie pyta

Urszula Ludwiczak
Opr. graf. B. Szachowicz
Region. Lekarzu - tutaj się nie zatrudniaj! - apel takiej treści do swoich kolegów wystosował związek zawodowy lekarzy. Na liście "zakazanych" miejsc są m.in. szpitale w Łomży, Suwałkach i Bielsku Podlaskim.

Chodzi o placówki, w których lekarze, w związku z ogólnopolską akcją protestacyjną, już trzy miesiące temu złożyli wypowiedzenia z pracy. Jeśli w najbliższych dniach nie dogadają się z dyrekcjami swoich zakładów, 1 października nie przyjdą do pracy.
"Jeśli nie chcesz być narzędziem, za pomocą którego rządzący chcą zmusić lekarzy do niewolnictwa wobec państwa i polityków - nie powinieneś się zgłaszać na oferty zatrudniania w niżej wymienionych miejscach" - apeluje OZZL i podaje spis kilkudziesięciu placówek, wśród nich szpitale z województwa podlaskiego.
- Lekarze, którzy zatrudnią się w tych placówkach, gdzie trwa akcja, zostaną nazwani łamistrajkami i publicznie napiętnowani z imienia i nazwiska - mówi Ryszard Kijak, przewodniczący Zarządu Regionu Podlaskiego OZZL. - Ciekaw jestem, kto zechce zaryzykować w ten sposób, zwłaszcza ze świadomością, że przychodząc na cudze miejsce na poniżających warunkach, zamyka się sobie i innym drogę do awansu finansowego w przyszłości?
W Łomży i Suwałkach wypowiedzenia z pracy złożyli prawie wszyscy lekarze. Do tego w Suwałkach medycy podpisali między sobą porozumienie, że nikt z tej akcji się nie wyłamie. Trwają rozmowy.
Natomiast wczoraj lekarze łomżyńscy zawarli wstępne porozumienie odnośnie podwyżek płac i zostania na nowych warunkach w szpitalu. Jest więc szansa na zakończenie konfliktu.
W szpitalu w Bielsku Podlaskim wypowiedzenia trzy miesiące temu złożyło 7 internistów i 4 anestezjologów.
- Ale interniści wycofali się po niewielkiej podwyżce, jaką zaoferowała dyrekcja - mówi Bogusław Demianiuk, związkowiec ze szpitala. - Zawiesiliśmy też do końca września naszą akcję protestacyjną, którą rozpoczniemy od nowa, jeśli dyrekcja nie spełni naszych postulatów.
Na razie z dyrekcją szpitala nie dogadali się bielscy anestezjolodzy. Czterech z pięciu tu zatrudnionych jest gotowych 1 października nie przyjść do pracy.
- A wtedy nie wiem, czy szpital będzie w stanie normalnie funkcjonować - mówi Ireneusz Rzepniewski, anestezjolog ze szpitala. - Nasze postulaty nie dotyczą tylko podwyżki płac, chcemy też zmian organizacyjnych. Na razie porozumienia nie ma.
Czasu na dogadanie się dyrekcji z lekarzami jest coraz mniej.
- O tej sprawie było wiadomo od 3 miesięcy, a dopiero w ostatnim tygodniu przed upływem wypowiedzeń, gdy okazuje się, że od 1 października może nie być rąk do pracy, podnosi się larum - mówi prof. Jan Stasiewicz, przewodniczący Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku. - A lekarze są zdesperowani i gotowi do odejścia z pracy. Na dogadanie się zostało niewiele czasu.
- Liczę na to, że się porozumiemy - mówi Bożena Grotowicz, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim. - Jeśli nie, będę szukać innych lekarzy. Nie wyobrażam sobie, żeby szpital przestał funkcjonować.
Sytuację udało się opanować w szpitalu w Hajnówce.
- U nas wszyscy lekarze, którzy złożyli wypowiedzenia, wycofali je - mówi Grzegorz Tomaszuk, dyrektor szpitala w Hajnówce. - Od 1 września wszystkim pracownikom dałem 15 proc. podwyżki.
- Myślę, że innym lekarzom i dyrektorom też uda się porozumieć - mówi też Ryszard Kijak. - W końcu gdyby wszyscy, co złożyli wypowiedzenia, odeszli z pracy, nie byłoby skąd wziąć tych 200 nowych lekarzy do pracy. Nawet jeśli lekarze nie dostaną teraz tyle, ile chcą, to już planujemy kolejną akcję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna