Stare powiedzenie, że "droga do serca wiedzie przez żołądek", doskonale sprawdza się w przypadku kwatery agroturystycznej, prowadzonej przez rodzinę Moniuszków. Malownicza okolica, zasobne w grzyby lasy, rzeka, gdzie można liczyć na bliskie spotkanie z bobrem - to tylko niektóre atrakcje, jakie czekają na gości, którzy zawędrują w te strony.
W swojej ofercie gospodarstwo ma też całe mnóstwo domowych wędlin i innych smakołyków. Tych, którzy chociaż raz spróbowali wyrobów ze Studzieńczyny, nie trzeba namawiać do ponownego przyjazdu do Moniuszków.
Miejsce na kwaterę
- Wiadomo, że dobry smak jest dzisiaj w cenie. Ludzie szukają smakołyków, które przypominają im dzieciństwo. Wbrew pozorom, obecnie na rynku ciężko jest znaleźć dobre swojskie wędliny - przyznaje Karolina Moniuszko ze Studzieńczyny koło Janowa.
Kobieta prowadzi gospodarstwo agroturystyczne wspólnie z mężem Maciejem. Kwatera funkcjonuje w tym miejscu od 18 lat. Na pomysł jej założenia wpadli starsi przedstawiciele rodu Moniuszków - Natalia i Stanisław.
- Wszystko zaczęło się od pomysłu, na jaki wpadli moi teściowie. Oboje postanowili wykorzystać walory swojego gospodarstwa i tak powstała kwatera agroturystyczna - opowiada Karolina.
Okazało się, że goście szybko odkryli i docenili ten zakątek. Dodatkowym atutem był fakt, że Studzieńczyna leży w sąsiedztwie Szlaku Rękodzieła Ludowego i Szlaku Tatarskiego.
- Teściowie zaczęli częstować turystów własnoręcznie przygotowanymi wędlinami. Szybko okazało się, że ich wyroby mają coraz więcej amatorów - dodaje Karolina Moniuszko.
Prawie 10 lat temu nestorzy rodu przekazali swoje gospodarstwo w ręce syna i synowej. Studzieńczyna miała już wtedy własną markę. Młodzi stwierdzili, że nie pozostaje im zatem nic innego, jak tylko kontynuować obrany przez seniorów kierunek.
Perła dla szynki
- Wyrobu tradycyjnych wędlin nauczyła mnie teściowa. Szybko zorientowałam się, że to zajęcie daje mi sporo satysfakcji. Lubię to, co robię. Fakt, że ludzie chwalą nasze wędliny, jeszcze bardziej dopinguje do pracy w gospodarstwie - przyznaje mieszkanka Studzieńczyny.
W 2013 roku wyroby z gospodarstwa Moniuszków zdobyły prestiżową nagrodę - "Perłę". Konkretnie - otrzymała ją szynka wiejska.
- Mieliśmy sporą konkurencję, dlatego wygrana sprawiła nam ogromną radość - wspomina pani Karolina.
Jakość przede wszystkim
Młodzi gospodarze zajmują się hodowlą bydła mięsnego i uprawiają ponad 50 hektarów ziemi.
- Ludzie często pytają nas o przepis na tak udane wyroby mięsne. Jest jeden podstawowy warunek, a mianowicie: wszystko przygotowujemy w oparciu o surowiec pochodzący z własnej hodowli. To zapewnia wysoką jakość produktów, a jakość jest gwarancją sukcesu - twierdzi Karolina Moniuszko.
Wyroby ze Studzieńczyny można kupić na imprezach plenerowych i oczywiście w miejscu ich wytwarzania.
Kwaterę ulokowaną w pobliżu Janowa chętnie odwiedzają Polacy, Białorusini, Szwajcarzy. Meldowali się tutaj również goście z Japonii, a nawet Meksyku. Wszyscy chwalą talenty kulinarne rodziny Moniuszków.
Kilka lat temu wędlinami rodem ze Studzieńczyny zachwycił się pewien Polak z Kanady. Okazało się, że był to właściciel sklepów mięsnych. Kanadyjczyk z polskim rodowodem zwrócił się do właścicieli kwatery agroturystycznej, aby ci nauczyli jego pracowników przyrządzania tradycyjnych wędlin. Z zaproszenia do Kanady skorzystali Natalia i Stanisław Moniuszkowie.
- Mam nadzieję, że w przyszłości przytrafi nam się więcej równie ciekawych historii - dodaje pani Karolina.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?