Aleksander Zniszczoł bardzo dobrze zaprezentował się podczas ostatnich konkursów Pucharu Świata w Willingen, gdzie dwukrotnie zajął ósme miejsce. Pana były podopieczny, który za miesiąc skończy 30 lat przechodzi drugą młodość?
W pewnym sensie tak można powiedzieć. Olek jest zawodnikiem, który kilkanaście lat temu osiągał bardzo dobre wyniki. Przypomnę, że jest wicemistrzem świata juniorów z 2012 roku, czy złotym medalistą juniorów w drużynie z 2014 roku. Później jego kariera tak się potoczyła, że zatracił trochę dobrą formę i dyspozycję, był prowadzony przez różnych trenerów w kadrze A i B. Przeskok z wieku juniora do seniora był dla niego trudny.
Przez dosyć długi czas nie mógł jednak pokazać swoich możliwości
W ubiegłym sezonie pokazał jednak, że stać go na skakanie w światowej czołówce. W pierwszej serii oddał bardzo dobre skoki. Widać, że nabiera teraz doświadczenia, jest już dojrzałym skoczkiem. Bardzo się mu przyda w następnych konkursach chociażby w Lake Placid, czy Sapporo.
W sobotnim konkursie w Willingen Zniszczoł po pierwszej serii zajmował sensacyjne pierwsze miejsce, w niedzielę drugą lokatę. Ostatecznie obydwa konkursy zakończył na ósmej pozycji. To psychika zdecydowała, że nie znalazł się na podium?
To była dla niego na pewno wielka sprawa, jeszcze nigdy nie prowadził w konkursie Pucharu Świata. Potrzeba trochę czasu, aby uwierzył w siebie, swoje możliwości i zachował tak zwaną chłodną głowę. Dobrze się mówi, ale nie jest łatwo przed drugim skokiem odciąć się od myśli, że miejsce na podium jest już bardzo blisko. Emocje na pewno w nim buzowały, chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Olkowi niewiele brakuje, żeby na nie w końcu pierwszy raz w karierze wskoczyć. Myślę, że już kolejne zawody nie będą dla niego tak dużym obciążeniem psychicznym.
Pod względem technicznym czego zabrakło, by znaleźć się chociażby w pierwszej szóstce?
Dobrego i spokojnego lądowania. Poza tym zbyt wcześnie wybił się z progu przez co nad bulą zbyt gwałtownie zbliżył się do nart. Gdyby lepiej wykonał odbicie, wylądowałby dwa, może trzy metry dalej.
Aleksander Zniszczoł może wkrótce zostać liderem polskiej kadry?
Nie tylko polską, ale też światową czołówkę skoczków stanowią doświadczeni zawodnicy. Młodym zawodnikom nie jest łatwo się do niej przebijać, ale Olkowi chyba się to udało, mimo, że wciąż płaci jeszcze tak zwane frycowe. Aleksander w tym momencie wydaje się być najlepszym polskim zawodnikiem i jak najbardziej może zostać liderem naszej reprezentacji, choć nie chce się do tego przyznawać. Jest w nim duża skromność i to też jest dobra cecha. Ma duży szacunek do naszych mistrzów świata i medalistów olimpijskich, Kamila Stocha, Piotra Żyły i Dawida Kubackiego.
Czego Aleksandrowi Zniszczołowi brakuje, aby na stałe zadomowić się w światowej czołówce?
Powtarzalności, pewności siebie. Musi robić swoje według zasady, którą kiedyś wyznawał Adam Małysz, że przede wszystkim trzeba oddać następny dobry skok a nie myśleć o konkretnych lokatach na koniec konkursu, czy klasyfikacji generalnej.
Rozmawiał Zbigniew Czyż
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
