Za pieniądze, które w minionym roku suwalczanie wydali na alkohol można by zbudować jeszcze jeden aquapark i z ulicy Reja po raz kolejny zrobić dwupasmową arterię komunikacyjną. Obie te inwestycje kosztowały w sumie około 70 mln zł.
- Choć wydatki na alkohol mieszkańców naszego miasta wzrosły, nie rodzi to jakichś szczególnych skutków społecznych - uważa Honorata Rudnik, naczelnik wydziału spraw społecznych suwalskiego ratusza, a zarazem przewodnicząca Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Jednak z policyjnych statystyk wynika, że suwalczanie popełniają coraz więcej przestępstw pod wpływem alkoholu.
- Od lat wyraźnie widać w tym przypadku tendencję rosnącą - dodaje Edyta Kimera, rzecznik prasowy miejscowej komendy.
Im taniej, tym lepiej
Suwalski ratusz podliczył, ile w minionym roku mieszkańcy miasta wydali na alkohol. Tego typu sprawozdanie musi składać każdy, kto otrzymał od miejskich władz koncesję na sprzedaż napojów wyskokowych. W końcu minionego roku w mieście działało 207 punktów sprzedaży alkoholu - 145 sklepów i 64 bary oraz restauracje. To nieco mniej niż w poprzednich latach.
Zdecydowaną większość pieniędzy na alkohol mieszkańcy Suwałk wydają w sklepach. Zostawili tam ponad 65,6 mln zł. Kupują przede wszystkim piwo, a potem mocniejsze trunki.
- Jakiegoś szczególnego wzrostu z roku na roku nie odnotowaliśmy - mówi właścicielka jednego z suwalskich sklepów alkoholowych. - Być może ludzie więcej kupowali w "Biedronce", "Kauflandzie", "Tesco" czy "Lidlu". A tam bywają promocje, na jakie nikogo innego nie stać.
Na co suwalczanie wydają najwięcej pieniędzy? Na tańsze gatunki piwa oraz zwykłą czystą wódkę. W tym ostatnim przypadku cena ma również decydujące znaczenie. - Zdarzają się oczywiście klienci, którzy nie liczą każdej złotówki, proszę o koniaki z najwyższej półki czy prawdziwe szampany, ale za wielu ich nie ma - dodaje pracownica kolejnego sklepu.
Ceny warszawskie
W barach jest znacznie drożej, więc mieszkańcy nie kwapią się do tego, by tam kupować alkohol. Z tej okazji zostawiają w miejscowych lokalach coraz mniej pieniędzy. W 2010 r. było to w sumie 4,7 mln zł. Rok później o 300 tys. zł mniej, a w 2012 - o 600 tys. zł.
Powód? Na pierwszym miejscu suwalczanie wymieniają ceny. Niektóre z miejscowych barów czy restauracji mają je niemal na warszawskim poziomie. W coraz biedniejszym społeczeństwie ma to zasadnicze znaczenie. Właściciele swoich narzutów jednak nie obniżają. Sądząc po liczbie plajt, jaka miała miejsce w ostatnim czasie w Suwałkach w tej branży, niekoniecznie dobrze na tym wychodzą.
Czynnik kryminogenny
Naczelnik Honorata Rudnik dysponuje danymi, z których nie wynika, aby wzrost sprzedaży alkoholu na cokolwiek się przełożył. Bo osób skierowanych do specjalistycznych poradni na leczenie było mniej, podobnie jak stwierdzonych przypadków pijaństwa w miejscach publicznych, wśród nieletnich oraz kobiet. Do tych statystyk może nie pasować jedynie większa liczba klientów w izbie wytrzeźwień. Ale te dane mogą nie być do końca wiarygodne, bo izba obsługuje nie tylko zamroczonych alkoholem, ale też bezdomnych.
Z danych policyjnych wynika natomiast, że pijani kierowcy doprowadzili w minionym roku do większej liczby wypadków niż w 2011. Ale spowodowanych przez nich kolizji było mniej.
- Alkohol jest niewątpliwie czynnikiem kryminogennym - mówi Edyta Kimera. - 57 proc. podejrzanych, którymi zajmowaliśmy się w ubiegłym roku działało właśnie pod wpływem alkoholu.
Gdyby ubiegłoroczne wydatki suwalczan na alkohol przeliczyć na jednego mieszkańca, włącznie z dziećmi, to wyszłoby około 1 tysiąca na głowę.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?