Alpejski PŚ - Shiffrin w centrum uwagi, Gąsienica-Daniel o pierwsze podium

28-letnia Shiffrin w narciarstwie alpejskim zdobyła już praktycznie wszystko - ma w kolekcji dwa złote medale olimpijskie, a w mistrzostwach świata wywalczyła aż 13 krążków - siedem złotych, cztery srebrne i dwa brązowe.

Jeśli sięgnie po szóstą Kryształową Kulę, wyrówna rekord Austriaczki Annemarie Moser-Proellz. W dorobku ma też 10 małych Kryształowych Kul za zwycięstwa w poszczególnych konkurencjach, w tym siedem w slalomie.

Mimo to Shiffrin zapewnia, że nie myśli o końcu kariery i chce odnosić kolejne sukcesy.

"Szczerze mówiąc, na mojej liście rzeczy do osiągnięcia nie zostało już nic. Ale chcę zobaczyć, jak daleko mogę zajść w tym sporcie, czy mogę jeździć na nartach jeszcze szybciej? Moim największym celem na ten rok jest nie popaść w samozadowolenie" - powiedziała Shiffrin, która wygrała 88 pucharowych zawodów, bijąc w tym roku wieloletni rekord wszech czasów Szweda Ingemara Stenmarka.

Dodała, że chciałaby rzucić wyzwanie najlepszej w ostatnich latach w zjeździe Włoszce Sofii Goggii. "Latem trenowałem konkurencje szybkościowe i wiem, że mam tu jeszcze duże rezerwy” - przyznała Amerykanka, która jest jedną z niewielu zawodniczek mających na koncie zwycięstwa we wszystkich konkurencjach PŚ.

Polscy kibice z uwagą będą śledzili występy znajdującej się od kilku sezonów w dobrej dyspozycji Gąsienicy-Daniel. Specjalizującej się w slalomie gigancie 29-letniej zakopiance jeszcze nigdy nie udało się stanąć na podium, chociaż kilka razy była tego bliska. W ubiegłym sezonie w klasyfikacji końcowej swojej koronnej konkurencji była 13., w związku z czym w Soelden będzie startowała w grupie najlepszych zawodniczek. Do sezonu przygotowywała się trenując w Argentynie i w Austrii.

Trudna gigantowa trasa na lodowcu Rettenbach nie jest jednak dla niej szczęśliwa. W siedmiu dotychczasowych startach w PŚ w Soelden nie udało jej się jeszcze zakwalifikować do drugiego przejazdu. W sobotę będzie jej towarzyszyła druga Polka, robiąca w ostatnich latach duże postępy Magdalena Łuczak.

Niedzielna rywalizacja mężczyzn odbędzie się bez Polaków, którzy nie mają wystarczającej liczby punktów FIS. Faworytem jest najlepszy tutaj w dwóch ostatnich latach Odermatt - aktualny mistrz świata i mistrz olimpijski w tej konkurencji.

Sezon PŚ składa się z 90 zawodów - po 45 kobiet i mężczyzn. Jest wyjątkowo długi, z finałem zaplanowanym pod koniec marca w austriackim Saalbach, gdzie rok później odbędą się mistrzostwa świata. Nowością finałowej rywalizacji jest to, że zakończy się konkurencjami szybkościowymi, a nie technicznymi, jak do tej pory.

Rozbudowany kalendarz krytykuje m.in. Shiffrin, która uważa, że start w Soelden jest zbyt wczesny.

"Czy w trosce o klimat powinniśmy go lekceważyć i rozpoczynać zawody wtedy, gdy natura jeszcze nie jest przygotowana do zmiany aury? Władze światowego narciarstwa powinny, biorąc pod uwagę zdanie zawodniczek i zawodników, przeanalizować kalendarz imprez cyklu. Jest coraz mniej miejsc do treningu przed rozpoczęciem sezonu i czy rzeczywiście potrzeba aż 45 zawodów?" - zastanawiała się dwa tygodnie temu w czasie spotkania z dziennikarzami.

Trudno polemizować z Amerykanką, bowiem w przeszłości wielokrotnie były problemy z przeprowadzeniem zawodów w Soelden. Z powodu braku śniegu lub silnego wiatru przejazdy były skracane, a nawet odwoływane. Także w tym roku pogoda może "rozdawać karty", chociaż organizatorzy zapewniają, że są dobrze przygotowani.

Inauguracyjny przejazd nowej edycji PŚ rozpocznie się w sobotę o godz. 10.00 (drugi przejazd o 13.00). Dzień później o tej samej godzinie na trasę wyruszą mężczyźni.

(PAP)