Mężczyzna uważa zresztą, że dobro dzieci zagrożone jest nie tylko z tego powodu. Ma poważne wątpliwości, czy różne instytucje dysponują w tej sprawie wystarczającym rozeznaniem.
Zabrać mimo dowodów
Państwo R. mają czworo dzieci w wieku od kilku do kilkunastu lat. Ale wychowywali także dwójkę, którą matka ma z innego związku.
Małżeństwo zaczęło się rozpadać. Zdaniem mężczyzny, powodem były wyjazd żony do pracy za granicę.
Formalnie wciąż jednak pozostają w związku. Tyle, że mieszkają osobno - on w gminie Bakałarzewo, ona - w Olecku.
Dzieci były raz tu, raz tam. I tak przez prawie dwa lata. W marcu tego roku sąd orzekł, że mają znaleźć się przy ojcu. Ustanowiono go jednocześnie rodziną zastępczą. Było to związane z tym, że matka poddała się leczeniu antyalkoholowemu.
Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy sądowy kurator dopatrzył się, że mężczyzna funkcji rodziny zastępczej pełnić nie może. Powód? Został bowiem prawomocnie skazany za znęcanie się nad rodziną. - Nad żoną - precyzuje mężczyzna. - Ja się do tego nigdy nie przyznałem, bo to nie miało miejsca. Ale sędzia miał inne zdanie.
Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Suwałkach. Ten uznał, że dzieci muszą wrócić do matki.
- Mimo to, że dostarczyłem dowody, że przerwała leczenie, że pije i zamieszcza swoje anonse w rubrykach towarzyskich - dodaje mężczyzna.
Marcin Walczuk, rzecznik prasowy suwalskiego sądu tłumaczy jednak, że w tym przypadku nie było wyjścia - jeśli ktoś jest skazany za przestępstwo umyślne, w dodatku za znęcanie się, rodziną zastępczą być nie może. Sędzia wypowiedział się jedynie w tej kwestii, nie analizując faktycznej sytuacji rodzinnej. To ostatecznie pewnie kiedyś uczyni inny sąd.
Sam pojechał do szkoły
Niedługo po tym wyroku kobieta wykorzystała nieobecność mężczyzny w domu w gm. Bakałarzewo i dzieci zabrała.
- Biegałem do ośrodka pomocy społecznej, do adwokata i wszyscy łapali się za głowy - opowiada mężczyzna. - Bo ten wyrok jest nieprawomocny, a ja wniosłem zażalenie. Do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia dzieci powinny pozostać u mnie.
R. zgłosił się też na policję, ale interweniować nie chciała. W końcu ubiegłego tygodnia postanowił zadziałać metodą faktów dokonanych. Pojechał po dzieci do szkoły. Zrobiło się duże zamieszanie. Dyrekcja wezwała policję.
- Nasi funkcjonariusze przyjechali na miejsce - opowiada Ewa Papadopulu z oleckiej policji. - Analizowaliśmy dokumentację, porozumiewaliśmy się z sędziami. Ci ostatni przyznali rację panu R. Mógł więc dzieci zabrać.
Raz pijana, raz nie
Sytuację w tej rodzinie policja zna doskonale. Podejmowała bowiem wiele interwencji. Głównie na wniosek pana R., który alarmował, że jego żona jest pijana i nie opiekuje się dziećmi.
- Różnie z tym było - mówi E. Papadopulu. - Raz rzeczywiście ta pani była pod wpływem alkoholu, raz nie. Nie nam jednak oceniać, jakie rozwiązanie będzie najlepsze dla dzieci. To musi już rozstrzygnąć sąd.
Podobna jest konkluzja rozmowy z Wiesławą Kurzy-nowską, kierownikiem Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bakałarzewie. Z obserwacji pracowników ośrodka wynika jednak, że mężczyzna dobrze wywiązuje się z roli ojca.
A co na to matka? Telefonujemy pod numer przekazany nam przez pana R. Kobiecy głos odpowiada, że nie wie, o co chodzi. - Dzień wcześniej rozmawiałem z nią dzwoniąc pod ten sam numer - zapewnia zdziwiony mężczyzna.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?