Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będę żołnierzem, bo lubię Rambo

Urszula Bisz
Jedni chcą być jak bohaterowie filmów wojennych, innym podoba się jasny zakres obowiązków. Każdy z mężczyzn, którzy chcą zawodowo pracować w kamaszach, podkreśla: Ta robota jest stabilna. A to w niepewnych czasach kryzysu ma wielkie znaczenie!

Będę pracował w wojsku! - tak postanowiłem po obejrzeniu filmu "Rambo"- wyjaśnia Arkadiusz Nowikowski, 20-latek z Augustowa, którego spotkaliśmy w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Białymstoku. - Spodobał mi się przede wszystkim charakter tego bohatera. Był odważny i walczył o swoją ojczyznę. Wszyscy mogli na nim polegać. Ja też chcę być kimś takim.

Chętnych do pracy w wojsku jest bardzo dużo. Codziennie Wojskową Komendę Uzupełnień w Białymstoku odwiedza kilku, kilkunastu lub bywa że kilkudziesięciu młodych mężczyzn, którzy chcą się zaciągnąć w kamasze. Dlaczego? Głównie dlatego że ta praca jest pewna i stabilna. Nawet w dobie kryzysu nie trzeba się obawiać zwolnień. Wojsko daje dość dobre wypłaty, wikt i opierunek. Nic więc dziwnego, że mundur przyciąga coraz więcej chętnych.

Wojsko radością życia

Wśród nich jest właśnie Arek - 20-letni mieszkaniec Augustowa, który niedawno przeniósł się do Białegostoku. Jest bardzo pewny tego, co chce robić, mimo że jest jeszcze dość młody. Gdy postanowił zostać wojskowym, jego mama była temu bardzo przeciwna, ale przekonał ją, że tylko w ten sposób może być szczęśliwy i robić to, co lubi.

- Nie wyobrażam sobie, żebym czerpał radość z życia i odczuwał jego sens, gdybym pracował w innym miejscu, gdybym robił karierę np. w przedsiębiorstwie handlowym... - twierdzi Arek.
Nic dziwnego, że przy takim nastawieniu, jego dziewczyna nie robiła mu żadnych problemów w staraniach o pracę w wojsku.

- Stwierdziła, że będzie szczęśliwa, kiedy ja będę szczęśliwy, więc sprawa jest jasna - śmieje się. - Jeżeli będzie trzeba, przeniesiemy się do jednostki, do której się dostanę. Nie musi to być na terenie naszego województwa. Ważne, żeby były to wojska lądowe!

Jak nie policja to kamasze- byle w mundurze

Więcej problemów z przekonaniem swojej dziewczyny miał inny kandydat do służby w wojsku Bartosz Afonin. Ta protestowała przeciwko jego ciągotom do munduru, przede wszystkim w obawie o jego bezpieczeństwo. 23-latek pochodzi z Grabówki. Niedawno skończył tzw. służbę kandydacką w oddziale prewencji policji. Oznacza to, że zamiast pójść do wojska jako poborowy, odsłużył rok w policji. Na stałe jednak nie udało mu się zostać policjantem. Teraz próbuje szans w wojsku.
- W dobie kryzysu mundurówka to najlepszy sposób na życie - mówi Bartek. - Z wykształcenia jestem kucharzem. Trochę pracowałem w tym zawodzie. Gdybym dostał pracę kucharza w wojsku, byłoby dobrze, ale mogę też pracować jako inny wojskowy. Służba mundurowa to mój cel w życiu.

Mimo innych doświadczeń zawodowych, praca w wojsku marzy się też Arkadiuszowi Chmielewskiemu z Kuźnicy. Z wykształcenia jest ekonomistą. Pracował jako cieśla. Był w ramach poboru w wojsku. Teraz postanowił tam wrócić zawodowo.
- Jest to pewna praca - mówi Arek. - Poza tym podoba mi się w wojsku porządek, hierarchia przełożonych i jasno określone zadania. Tam wiem, co mam robić i mam swój zakres obowiązków.

Arek twierdzi, że to odpowiedni moment, by wstąpić do wojska i rozpocząć karierę. Ma już stopień kaprala, więc jego kariera w służbie zacznie się już od pracy podoficera. Nie ma dziewczyny, a póki sobie jakąś znajdzie, będzie mógł się urządzić w wojsku. Ma też spore szanse na to, że jakaś jednostka wojskowa zaproponuje mu ciekawą pracę, bo ma już doświadczenie.

- W pierwszej kolejności przyjmowani są ci, którzy odbyli zasadniczą służbę wojskową - tłumaczy major Roman Wawer, szef Wydziału Poboru i Uzupełnień WKU w Białymstoku. - Oni bowiem wiedzą, jak wygląda wojsko od środka. Do pracy przyjmowane są osoby z wykształceniem począwszy od gimnazjalnego aż po wyższe. Najwięcej jednak osób z wykształceniem średnim. Poza poziomem wykształcenia ważny jest przede wszystkim zawód oraz posiadane kwalifikacje. Potrzebni są np. kierowcy samochodów ciężarowych, osoby obsługujące sprzęt inżynieryjny.

2500 zł na początek

Wojsko daje więc szeroki wachlarz wyboru pracy. Można też być np. być mundurowym lekarzem. Z takiej możliwości w ubiegłym roku skorzystały cztery studentki Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Zdecydowały się one na służbę kandydacką i po zakończeniu studiów medycznych, zostaną wcielone do wojska jako lekarze.

Praca w wojsku daje też dobre zaplecze socjalne. Szeregowy na początek zarabia 2500 zł brutto (od tego trzeba odjąć koszty ubezpieczenia zdrowotnego i podatek dochodowy). Im wyższy stopień, tym te zarobki są większe. Poza tym żołnierze dostają dodatki za staż: po trzech latach - 3-procentowy, po sześciu latach - 6-procentowy. Mają też zapewnione wyżywienie i zakwaterowanie. W przypadku szeregowych jest to kwatera na terenie jednostki. Z reguły 2-osobowy pokój. Coś w rodzaju internatu. Starsi stopniem - podoficerowie i oficerowie dostają mieszkanie na czas służby dla siebie i rodziny. Muszą tylko płacić czynsz.

Co powinni zrobić ci, którym ta wizja pracy się podoba?
- Wystarczy zgłosić się do WKU, tu zapoznajemy kandydatów z warunkami pełnienia zawodowej służby wojskowej - powiedział major Roman Wawer. - Jeżeli te warunki im odpowiadają oraz dokładnie wiedzą, czego chcą, proponowane im jest stanowisko w jednostce wojskowej oraz kierowani są na rozmowę kwalifikacyjną i egzaminy do jednostki wojskowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna