Bezczelny złodziej. Okradł dzieci

Złodzieja poszukuje policja. Bo nie dość, że ukradł pieniądze, to jeszcze napadł na bank.

"Dawaj pieniędzy"

Wszystko działo się w środę rano. Policja ujawniła szczegóły dopiero w czwartek. Tłumaczyła to dobrem postępowania.

Mężczyzna w kominiarce na twarzy i kapturze na głowie wszedł do siedziby Banku Spółdzielczego w Bakałarzewie ok. godz. 7. W ręce trzymał coś, co przypominało pistolet. Wycelował do jednej z pracownic. - Dawaj pieniędzy - powiedział.

Kobieta odpowiedziała, że nie ma. Wściekły napastnik zrzucił na podłogę stojącą na ladzie szklaną skarbonkę. Kiedy się rozbiła, pozbierał pieniądze i uciekł. Ślad po nim zaginął.

Zebrali na balu

Ile pieniędzy mogło się znajdować w skarbonce, nikt ujawnić nie chce. Roman Rynkowski mówi tylko, że było to na pewno "więcej niż kilkaset złotych".

- Pochodziły ze zbiórki oraz zorganizowanego niedawno w gminie balu charytatywnego - opowiada. - M.in. licytowane tam były obrazy. Sprzedano je za całkiem spore kwoty.

"Tęczowy Most" prowadzi bardzo pożyteczną działalność. Fundacja stara się wyrównywać szanse edukacyjne mieszkańców terenów wiejskich. Organizuje dodatkowe zajęcia, w tym z różnych szkolnych przedmiotów, wycieczki po kraju, funduje niewielkie stypendia socjalne. Skorzystało już z tego bardzo dużo dzieci z terenu gminy.

Fundacji udaje się też pozyskiwać na swoje działania pieniądze z Unii Europejskiej.
- Trudno teraz jednoznacznie powiedzieć, jakich zajęć czy jakich działań, w związku z kradzieżą, zabraknie - dodaje Roman Rynkowski. - Nie mamy jednak zbyt wielu źródeł finansowania. Tej straty nie ma więc jak pokryć.

Prezes ma nadzieję, że może zawartość skarbonki uda się odzyskać wraz, w co wierzy, z zatrzymaniem sprawcy napadu.

Policja zapewnia, iż jest na tropie.