Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomni boją się zimna. Wielu już zamarzło

Anna Wołosz
Janusz Kurkiewicz zamieszkał na działce wskutek rodzinnych nieporozumień. Boi się mrozu, ale do noclegowni nie chce pójść.
Janusz Kurkiewicz zamieszkał na działce wskutek rodzinnych nieporozumień. Boi się mrozu, ale do noclegowni nie chce pójść. A. Wołosz
Zwykły działkowy domek. Nawet dość mały, w porównaniu z sąsiednimi. Jednak stanowi schronienie dla Janusza Kurkiewicza od grudnia 2007 roku.

Boję się, że zamarznę - mówi Janusz Kurkiewicz, mieszkaniec altanki w ogródku działkowym na Bemowie. - Poprzednią zimę przemieszkało się bez problemu, bo nie było takich mrozów. Teraz naprawdę zrobiło się zimno.

W altance z jednej warstwy dykty nie ma ogrzewania, bo lokator boi się użyć piecyka na butlę z gazem. Nie ma tu również prądu, wody ani sanitariatu. Ściany nie są w żaden sposób zabezpieczone przed zimnem, widać szpary w dachu. Przed gankiem rośnie krzew, udekorowany bombkami i łańcuchami.

- To moja choinka - uśmiecha się właściciel.

Wyposażenie domku stanowi tapczan, pościel, półka, trochę ubrań, stary rower. Niewiele, ale właściciel nie chce tego opuścić. Znalazłoby się dla niego miejsce w Domu dla Bezdomnych przy ul. Przemysłowej, gdzie są kierowane osoby w podobnej sytuacji. Namawiali go urzędnicy, ale nie chce tam pójść.

- Rozkradną mi wszystko - twierdzi.

Lokator altanki znalazł się w niej z powodów rodzinnych. Jak podkreśla, całe życie pracował, utrzymywał rodzinę: żonę i dwójkę dzieci. Tymczasem został, jak to określił, "wystawiony za drzwi jak niepotrzebny pies".

Ponieważ ostatecznie dobrowolnie się wymeldował i wyprowadził ze swojego dwupokojowego mieszkania, nie ma na razie szans, żeby do niego wrócić. Zresztą nie myśli o tym, chce dostać od miasta mieszkanie socjalne. Za pośrednictwem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który mu zorganizował obiady i doraźną pomoc finansową, napisał wniosek o przydział mieszkania z zasobów miasta. O swoje dawne mieszkanie zamierza walczyć później.

- Pisałem odwołania od decyzji o wymeldowaniu mnie, bo postępowanie wszczęła moja żona - opowiada. - Odwołania trafiły do ratusza i do wojewody. Będę pisał dotąd, aż uda mi się wprowadzić z powrotem do mojego mieszkania, które utrzymywałem. Przecież możemy tam mieszkać, każde w swoim pokoju, z dziećmi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna