Bielsk Podlaski. Radnych pogodzi dopiero sąd

O tym, która ze zwaśnionych grup ma rację, zadecyduje Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku. Sprawa dotyczy wątpliwości, czy podczas wyborów prezydium rady oraz przewodniczących komisji radni mogą głosować na samych siebie.

We wtorek rada miasta uchwaliła swoje stanowisko w tej sprawie, które zostanie przesłane do WSA w Białymstoku. Była to odpowiedź rajców na skargę, którą już przed miesiącem skierowała do sądu administracyjnego grupa radnych SLD i PiS.

O wątpliwościach prawnych pisaliśmy już w grudniu. Na pierwszej sesji po wyborach samorządowych w bielskiej radzie miasta zawiązała się nowa koalicja, tworzona przez radnych Naszego Podlasia i Koalicji Bielskiej oraz trzy osoby, które zdobyły mandaty z list PiS. Porozumienie to miało w sumie 11 głosów w 21-osobowej radzie. Pozostałe należały do ośmiu radnych rządzącego SLD i dwóch wspierających ich przedstawicieli PiS.

Na pierwszej sesji wybrano prezydium rady, na drugiej - przewodniczących komisji. Wszystkie stanowiska przypadły przedstawicielom grupy, mającej jeden głos przewagi. Tak mała różnica w głosach powodowała jednak, że kandydaci - by zostać wybranymi - musieli głosować sami na siebie.

To nie spodobało się przegranym, którzy powoływali się na ustawę o samorządzie, mówiącą, że "radny nie może brać udziału w głosowaniu, jeżeli dotyczy ono jego interesu prawnego". Przytaczali też ubiegłoroczny wyrok NSA, który w podobnej sprawie unieważnił uchwały.

Pod koniec lutego grupa czterech radnych SLD plus jeden z PiS złożyła skargę do WSA. Domagają się w niej uchylenia uchwał bielskiej rady miasta w sprawie wyboru prezydium i szefów komisji, przesłuchania w charakterze świadków oponentów w radzie, a nawet przedłożenia w sądzie nagrań lokalnej telewizji kablowej, która transmituje obrady.

We wtorek rada miasta przyjęła głosami "koalicyjnej jedenastki" stanowisko, w którym nie zgadza się z zarzutami radnych, skarżących się do sądu. Stanowisko rady również trafi do białostockiego WSA.