Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bił młotkiem, aż rozpłatał czaszkę. Ofiara umarła w męczarniach

Michał Modzelewski
54-letni Gabriel S. zamordował Irenę B. młotkiem
54-letni Gabriel S. zamordował Irenę B. młotkiem
Wyciągnął młotek i uderzył ją kilkanaście razy w głowę. Bił tak intensywnie, że głownią narzędzia rozpłatał jej czaszkę. Nie wytrzymał mózg. W międzyczasie dźgnął ją też nożem w okolicach tętnicy szyjnej.

Przed sądem okręgowym rozpoczął się proces 54-letniego Gabriela S., oskarżonego o zamordowanie ze szczególnym okrucieństwem trzynaście lat starszej Ireny B., swojej byłej konkubiny.

Po odczytaniu aktu oskarżenia Gabriel S. zmienił dotychczasowe zeznania, twierdząc, że nie pamięta, by uderzył kobietę kilkanaście razy młotkiem. Twierdził, że policjanci wymusili na nim poprzednią wersję zeznań, a on przed podpisaniem ich nie czytał, bo nie miał okularów. Przyznał się w zeznaniach, że 8 listopada w południe dostał "białej gorączki" i uderzył ofiarę młotkiem. Potwierdził to w późniejszym liście do syna, wysłanym z aresztu.

Historię związku zamordowanej i Gabriela S. oraz tło zbrodni opowiedziała jej córka. Obie mieszkały w tym samym bloku. Wedle jej opowieści, poznali się przypadkiem i Irena przygarnęła go do siebie. Kiedy jednak Gabrielowi wpadło trochę grosza, od razu zaczynał pić. Przez te cztery lata było coraz gorzej.
Zaczęły się domowe awantury. Coraz częściej wzywano policję. Irena B. wystraszona uciekała do córki.

- Pamiętam noc, kiedy przyszła cała przemoczona, w samej koszuli nocnej - mówiła przed sądem córka. - Wtedy oblał ją płynem, potem wódką. Groził, że podpali - wspominała płacząc córka ofiary.

W dniu zabójstwa Gabriel S. pił od rana. Podczas rozprawy wyraźnie miotał się w wyjaśnieniach. Wpierw tłumaczył, że tylko wtedy zmieszał leki wypisane przez psychiatrę i wódkę. Potem powiedział, że zażywał je często. I że pił codziennie. Od przeszło roku.

Owego dnia przyszedł do konkubiny na rynek, gdzie handlowała. Chciał, by do niego wróciła, ale odegnał go brat ofiary, który tego samego dnia miał ją zabrać na kilka dni do Białegostoku, by odetchnęła od ciągle nachodzącego ją Gabriela.
S. wypił i wrócił znowu. Poszedł z kobietą do garażu przy ul. Dmowskiego, gdzie ta zostawiała niesprzedany towar.

Prawdopodobnie wtedy po raz kolejny się pokłócili. Oskarżony wyciągnął młotek i uderzył ją kilkanaście razy w głowę. Bił tak intensywnie, że głownią narzędzia rozpłatał jej czaszkę. Nie wytrzymał mózg. W międzyczasie dźgnął ją też nożem w okolicach tętnicy szyjnej.

Irenę B., już martwą, znalazła w garażu kilkanaście minut później koleżanka z bazaru. Gabriela S. ujęto kilka godzin później. Za popełniony czyn grozi mu co najmniej 12 lat więzienia. Możliwe, że dostanie dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna