Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biurokracja w magistracie. Nasz czytelnik walczy z biurokracją

(azda)
– Za metr kwadratowy ziemi będę musiał zapłacić około tysiąca złotych – mówi nasz Czytelnik. – I w dodatku muszę na to czekać co najmniej rok.
– Za metr kwadratowy ziemi będę musiał zapłacić około tysiąca złotych – mówi nasz Czytelnik. – I w dodatku muszę na to czekać co najmniej rok. sxc.hu
Już ponad pół roku miasto rozpatruje nasz wniosek o kupno paru metrów kwadratowych ziemi, który stanowi integralną część działki należącej do mojej rodziny - skarży się Adam Stawowski z Białegostoku.

Wiosną bieżącego roku, pan Adam postanowił ogrodzić rodzinną nieruchomość. Okazało się jednak na prostokątnej działce, znajduje się mały trójkącik ziemi należący do miasta.

- Chciałem zrobić wszystko zgodnie z prawem, więc na początku maja złożyłem do magistratu wniosek o kupno tego fragmentu wspomina.

Dla urzędu, jego wniosek okazał się to nie lada wyzwaniem.

- W czerwcu otrzymaliśmy pismo, że wniosek musimy uzupełnić o podpisy współwłaścicieli - mówi pan Adam. - Uzupełniliśmy je w ciągu kilku dni.

Miasto z reakcją już się nie śpieszyło. Państwo Stawowscy czekali kilka miesięcy. Gdy zabrakło im cierpliwości, wysłali skargę do prezydenta Białegostoku. Na nią również nie mogli się doczekać odpowiedzi. Zgłosili się więc do redakcji naszej Gazety.

Po naszej interwencji, otrzymaliśmy odpowiedź już po kilku dniach. Podobnie jak państwo Stawowscy. Pismo przesłał zastępca prezydenta Białegostoku - Andrzej Meyer.

W obu odpowiedziach tłumaczono, że sprawa nie ma charakteru administracyjnego tylko cywilnoprawny, a tego typu sprawy są rozpatrywane w drugiej kolejności.

- Na czas trwania postępowania wpływają w głównej mierze terminy wynikające z przepisów ustawowych oraz konieczność zebrania opinii jednostek urzędu w przedmiotowej sprawie - tłumaczy Beata Kołakowska z biura prasowego urzędu miasta. - W podejmowanych czynnościach nie ma znaczenia, czy dana działka ma trzy metry kwadratowe, czy wielokrotnie więcej - jednakowo sprawdza się stan faktyczny, prawny, historię, przeznaczenie i inne czynniki wpływające na wydanie decyzji.

- W jednym z pism poinformowałem miasto, że sprzedaż fragmentu gruntu stanowiącego integralną część nieruchomości kupującego może się odbyć w trybie bezprzetargowym - mówi nam Stawowski. - Myślałem, że sprawa zostanie załatwiona od ręki.

Zdaniem urzędników nie jest to takie proste. Z pisma od prezydenta miasta wynika, że Stawowscy na kupno paru gruntu nie tylko będą musieli czekać co najmniej do przyszłego roku, ale jeszcze słono zapłacić. Miasto musi bowiem powołać w przetargu rzeczoznawcę, który na ich koszt wyceni ten kawałek ziemi. Ogłoszenie i rozstrzygnięcie przetargu będzie się ciągnęło miesiącami. A to jeszcze nie koniec. Bo oddzielna procedura jest związana z podjęciem decyzji o sprzedaży działki. Gdy jednak miasto zgodzi się na sprzedaż, pozostanie jedynie sporządzenie aktu notarialnego i wprowadzenie zmian w księgach wieczystych. Za to także zapłacą Stawowscy. Koszty te prawdopodobnie znacznie przekroczą wartość kupowanej nieruchomości - ostrzegał Meyer.

- Za metr kwadratowy ziemi będę musiał zapłacić około tysiąca złotych - mówi nasz Czytelnik. - I w dodatku muszę na to czekać co najmniej rok.

Z odpowiedzi urzędu, wynika, że to standardowy sposób załatwiania tego typu spraw.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna