Nikt wciąż nie wie, dlaczego doszło do wypadku na portugalskim przylądku Cabo da Roca. To jedno z najpopularniejszych miejsc w całym kraju, odwiedzanym przez tysiące turystów. Przedstawiciele portugalskich służb ratowniczych takiej odpowiedzi, przynajmniej na razie, nie znają. Nie wykluczają żadnej możliwości, z nagłym podmuchem wiatru czy osunięciem się ziemi włącznie.
Dodają też, że do sobotniej tragedii doszło w chwili, gdy małżeństwo M. znalazło się bardzo blisko krawędzi 80-metrowego klifu. Mieli ustawić się tam do zdjęcia. Wykonywało je jedno z dzieci. Nagle ich rodzice spadli w dół. Nie mieli żadnych szans na przeżycie.
Portugalskie służby przyznają, że to miejsce klifu nie było zabezpieczone specjalnymi barierkami ochronnymi. Dlaczego, tego również nie wiadomo.
- Tacy fantastyczni ludzie - wspominają znajomi Hannę i Michała.
Oboje byli ledwo po trzydziestce. Ona pochodziła z Suwałk. Tu zdawała maturę, potem wybrała się na studia do Warszawy. Oboje zajmowali się także propagowaniem piękna portugalskiej ziemi. W internecie prowadzili przewodnik po Portugalii w języku polskich, organizowali sesje ślubne w urokliwych miejscach, wynajmowali się jako prywatni przewodnicy. Na ich stronie internetowej pełno jest podziękowań za "fantastyczne dni spędzone razem w Portugalii".
Więcej przeczytasz w środowym papierowym wydaniu Gazety Współczesnej.
Czytaj też: Suwalczanka i jej mąż spadli z klifu. Osierocili dwoje małych dzieci (wideo).
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?