Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Centrum zabaw dla córki

Agata Sawczenko
Stworzyłem to miejsce z myślą o swoich dzieciach – mówi Piotr Czembrowski, właściciel Krainy Smyka.
Stworzyłem to miejsce z myślą o swoich dzieciach – mówi Piotr Czembrowski, właściciel Krainy Smyka. W. Oksztol
o, że powstała Kraina Smyka, białostockie maluchy zawdzięczają... dwuletniej dziewczynce. - Poszedłem z córką do jedynego w tamtym czasie centrum zabaw w Białymstoku. A tam oczywiście mnóstwo atrakcji, ale dla starszych dzieci. Pomyślałem, że brakuje takiego miejsca w naszym mieście dla mniejszych dzieci. I tak powstał pomysł otwarcia Krainy Smyka - opowiada Piotr Czembrowski

Choć centrum zabaw dla dzieci Kraina Smyka powstało zaledwie rok temu, jego właściciel Piotr Czembrowski nie jest początkującym biznesmenem. Od lat wraz z rodzicami i bratem prowadzi hurtownię kosmetyków.

W małpim gaju

Na pomysł otworzenia Krainy Smyka wpadł całkiem przypadkiem podczas wizyty u dzisiejszej konkurencji. Ale w stworzenie tego miejsca włożył całe serce.
- Bo robiłem to dla córki - uśmiecha się.
Zamarzył sobie, by było to miejsce dla najmłodszych dzieci.
- To, co stworzyła konkurencja, jest bardzo atrakcyjne, ale dla starszych dzieci - mówi pan Piotr.
Dlatego w Krainie Smyka tzw. małpi gaj, czyli plątanina tuneli z basenami pełnymi piłeczek, jest tylko jednopiętrowa.
- Zależało nam, by maluszki czuły sie tu bezpiecznie i by przejścia były na tyle szerokie, by rodzic mógł tam wejść razem z dzieckiem.
Pozostałe zabawki też są przystosowane dla maluchów.
- Ja miałem wtedy jedno dziecko, brat - dwójkę. Wiemy, czym one się bawią, co je zainteresuje - tłumaczy.
Po tablice edukacyjne pojechał aż do Holandii. Kupił też malutką kuchnię, samochody, jeździki. Wszystko z antyalergicznych materiałów.
Wprowadził zasadę, że rodzice też zdejmują buty. Niektórzy na początku się buntowali. Teraz doceniają Krainę Smyka za czystość.

To nic, że nie w centrum

Pan Piotr startował, inwestując własne oszczędności. Bank dał mu tylko niewielki kredyt.
- Nowa firma nie ma wielkich szans na pieniądze z banku czy z funduszy unijnych. Nie jest wiarygodna, nie można udokumentować żadnych osiągnięć czy wyników finansowych - tłumaczy. - To, że od lat prowadzę inną firmę, dla nikogo nie było żadnym zabezpieczeniem. Nowa firma jest dla banków podmiotem bez żadnej historii.
Bardzo dokładnie szukał miejsca na lokalizację firmy. Nie bał się, że to daleko od centrum.
- Chciałem, by było też coś dla rodziców - czyli galeria, duży parking - mówi.
Zatrudnił ludzi, ktorzy lubią dzieci.
- Mamy dziewczyny po pedagogice, ale też np. artystę plastyka, który tak potrafi zainteresować dzieci, że te malują z nim z zapartym tchem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna