Chłopak udusił dziewczynę, ciało podpalił i poszedł na dyskotekę

Rodzice opowiedzieli dziennikowi "Fakt", że ich córka nie chciała z nim współżyć, a chłopak czymś ją odurzył.

Kiedy, w lipcu 2008 roku, dowiedzieli się o tym, zabrali Patrycję (14 lat) do ginekologa. Okazało się, że jest w 13 tygodniu ciąży. Ojciec Patrycji spotkał się z matką Jakuba na rozmowę. Powiedział, że jej syn za gwałt pójdzie do więzienia. Po prośbach matki chłopaka, Patrycja poszła z nią do domu, aby porozmawiać z Jakubem (18 lat).

Sąd ustalił, że tego samego wieczoru kiedy para poszła na obrzeża jednego z osiedli w Kętrzynie, pokłócili się. Jakub kazał usunąć dziecko Patrycji. Kiedy ona sprzeciwiła się i nastraszyła go nasłaniem policji, to chłopak przewrócił ją na ziemię i zgwałcił. Później ją udusił. Gdy już nie żyła, zgwałcił ją ponownie i zerwał z szyi łańcuszek z krzyżykiem. Ciało podpalił. Sam poszedł ze znajomymi na dyskotekę, w myśl tego, że zapewnią mu sensowne alibi. Tamtego wieczoru padał deszcz i całe ciało się nie spaliło. Zwłoki znaleźli przechodnie.

Jak napisał "Fakt", policja jeszcze w tym samym dniu zatrzymała chłopaka. Mówił on, że ją zabił ponieważ nie chciał mieć dzieci. Później rozpoczął się proces, na którym młody przestępca opowiadał wszystko z zimną krwią.

Sąd skazał go na 25 lat. Jedynym powodem, dla którego nie dostał dożywocia był młody wiek chłopaka. Jakub W. odwołał się od wyroku, ale Sąd Apelacyjny w Białymstoku podtrzymał orzeczenie.

Jak donosi "Fakt", mimo bestialskiego czynu jaki popełnił, chłopak ma nadzieję, że nie spędzi 25 lat w więzieniu. Złożył wniosek do Sądu Najwyższego o kasację wyroku oraz wystosował pismo do prezydenta z prośbą o ułaskawienie. O tym czy wniosek trafi na biurko Lecha Kaczyńskiego zadecyduje sąd w Olsztynie. Decyzja w tej sprawie zapadnie 17 marca.