Czesław Michniewicz przeprowadził wczoraj pierwsze poważne zajęcia z białostockim zespołem. Wprawdzie kierował już Jagiellonią w niedzielonym wygranym 2:0 sparingu z cypryjskim Ermis Aradippou, ale na dobre dopiero we wtorek poznał drużynę podczas pełnowymiarowego treningu.
Ja starszy pan jestem
Zajęcia na boisku w Pogorzałkach trwały ponad półtorej godziny. 20 minut zajęła rozgrzewka, prowadzona przez Kristijana Brcko, odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne zespołu. Potem Brcko ćwiczył indywidualnie z Mladenem Kascelanem i Marko Cetkoviciem. Obaj Czarnogórcy dochodzą do siebie po kontuzjach. Z boku zajęciom przypatrywał się Robert Arzumanjan, przechodzący rehabilitację.
Reszta zawodników znalazła się "w rękach" Michniewicza. Szkoleniowiec ich nie oszczędzał, przygotowując wiele ćwiczeń, głównie z grą na jeden-dwa kontakty. Wielokrotnie przerywał zajęcia i tłumaczył piłkarzom, jak mają wykonywać jego polecenia. Często przy tym żartował.
- Pokażę jak to ma wyglądać. Tu idziemy jeden na jeden i teraz staraj się uderzyć mnie barkiem! Tylko uważaj, bo ja starszy pan jestem - tłumaczył jednemu z jagiellończyków.
Zawodnicy uważnie wysłuchiwali uwag szkoleniowca i każde słowo brali do siebie. Wszyscy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Zbieranie punktów u trenera nie zakończyło się z chwilą, kiedy Michniewicz ogłosił finał zajęć. Opiekun żółto-czerwonych zaznaczył, że kto ma ochotę poćwiczyć rzuty wolne, strzały, czy inne elementy, to może zostać na boisku. Na murawie została prawie cała drużyna...
- To coś nowego, bo u trenera Michała Probierza był gwizdek i koniec zajęć - mówi Andrius Skerla. - Co było do wykonania, należało zrobić w trakcie zaplanowanych ćwiczeń. Po nich zostawali ewentualnie ludzie do karnych, czy wolnych wyznaczani przez szkoleniowca.
Zejdźcie wreszcie z boiska!
Możliwość nadterminowego treningu niektórzy wzięli sobie mocno do serca. - Hej, zejdźcie wreszcie z boiska! Zmęczycie się, a w poniedziałek zaczynamy przecież ligę - krzyczał Tomasz Frankowski do kolegów. "Franek", jako jeden z nielicznych, wcześniej udał się do szatni. Zdążył się wykąpać, przebrać, a kiedy wyszedł na dwór kilkunastu zawodników wciąż kopało piłkę.
- Na początku zawsze jest miło, a na końcu i tak przegrywa trener - śmieje się Michniewicz, kiedy pytamy go jak odbiera "cukrowanie" piłkarzy. - Zobaczymy jak to będzie wyglądać za rok, o tej samej porze.
Póki co i szkoleniowiec, i zawodnicy są zadowoleni ze współpracy. - Każdy trening będzie wyglądał tak, że będę przekazywał piłkarzom, czego od nich oczekuję. Zasady współpracy już sobie ustaliliśmy. Nie są one zresztą skomplikowane - podkreśla opiekun żółto-czerwonych.
Michniewicza mile zaskoczył stan bazy sportowej Jagiellonii: - Słyszałem wiele różnych opinii, a okazuje się, że boisko w Pogorzałkach jest dobrej jakości. Nie ma może komfortu, bo trzeba na trening dojeżdżać z Białegostoku, ale można za to poćwiczyć w spokoju, a to bardzo ważne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?