Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Damian nie może oddychać bez tej maszyny. Można mu pomóc, mógłby normalnie żyć!

Urszula Ludwiczak [email protected]
Damian żyje teraz dzięki koncentratorowi. Bardzo przeżywa, że nie może – jak kiedyś – chodzić na spacery czy do szkoły.
Damian żyje teraz dzięki koncentratorowi. Bardzo przeżywa, że nie może – jak kiedyś – chodzić na spacery czy do szkoły.
Siedmioletni Damian Malinowski jest uwięziony w niewielkim mieszkaniu na XI piętrze.

Można pomóc

Aby pomóc kupić przenośny koncentrator tlenu dla Da-miana, można wpłacić dowolną kwotę na konto Fundacji Pomóż Im nr 44 1160 2202 0000 0000 9776 5536 z dopiskiem "Damian". W najbliższych dniach na rzecz chłopca odbędą się zbiórki pieniędzy na festynach rodzinnych: w piątek na powitaniu lata nad Zalewem w Wasilkowie, w sobotę - w Załukach na Nocy Kupały, a 4 lipca na festynie "Oddech dla Damiana" przed białostockim "Kręgiem".

Aby oddychać, potrzebuje stałego podłączenia do koncentratora tlenu. Ma taki aparat, ale tylko stacjonarny. Każde nieoczekiwane wyjście z domu czy awaria prądu to ogromne zagrożenie dla życia chłopca. Dlatego bardzo potrzebny jest mu koncentrator przenośny.

Przykuty do aparatu, który waży 30 kg

Damian choruje na zespół Willego Pradera, rzadką chorobę genetyczną. Ale jeszcze do niedawna funkcjonował jak każdy chłopiec w tym wieku: spotykał się z kolegami, chodził na spacery i do "zerówki" w szkole. Pół roku temu pojawiły się jednak kolejne kłopoty ze zdrowiem.

- U synka rozpoznano nadciśnienie płucne. Początkowo co jakiś czas miewał kłopoty z oddechem, jeździliśmy do szpitala na tlenoterapię - opowiada Anna Malinowska, mama chłopca. - Od dwóch miesięcy mamy w domu stacjonarny koncentrator, do którego Damian musi być cały czas podłączony.
Wolność Damiana ma teraz około 6 metrów, czyli tyle, ile długości ma rurka, przez którą do noska chłopca płynie życiodajny tlen. Rurka i tak jest przedłużona, bo zwykle ma zaledwie około 1,5 metra długości. Inaczej Damian nie miałby żadnej możliwości ruchu. A jest samodzielny, sam chodzi do łazienki, ubiera się, porusza po mieszkaniu. Gdy rurka okazuje się za krótka, aby gdzieś dotrzeć, trzeba ważący ponad 30 kg aparat przesuwać.

Każda przerwa jest groźna

- Z takim sprzętem Damian nie ma szans na wyjście na spacer, a każda wizyta u lekarza to konieczność wypożyczenia koncentratora przenośnego - mówi Dariusz Kuć, lekarz z białostockiego hospicjum dla dzieci, które opiekuje się Damianem. - Mamy jeden przenośny aparat, a pod opieką - 20 dzieci. Nie możemy go wypożyczyć Damianowi na stałe, tak jak stacjonarnego. A każda przerwa w dostawie tlenu to dla chłopca zagrożenie życia. Wystarczy, że zabraknie prądu i rodzice nie zdążą go dowieźć do najbliższego szpitala.

Dlatego trwa zbiórka pieniędzy na zakup przenośnego koncentratora tlenu dla chłopca. To wydatek 20 tys. zł (dotąd zebrano ok. 2,7 tys. zł). Od tego zależy, czy Damian odzyska normalne życie. Pomóżmy mu!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna