Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczny apel: Oddajcie mi moje wnuki!

Urszula Ludwiczak
Jestem babcią i mam prawo do dzieci – mówi pani Barbara. – Mogę zapewnić im odpowiednie warunki.
Jestem babcią i mam prawo do dzieci – mówi pani Barbara. – Mogę zapewnić im odpowiednie warunki.
Dzieci chcą ze mną być, ja też chcę je mieć przy sobie, a nie mogę - skarży się pani Barbara z Białegostoku, babcia, która walczy o opiekę nad wnukami.

Dzisiaj o przyszłości dzieci ma zadecydować sąd. Babcia od grudnia ub. roku jest opiekunem prawnym wnuków, ale dyrekcja placówki, w której przebywa teraz rodzeństwo, wystąpiła o zmianę opiekuna dla dzieci.

Dwa lata bez rodziców
7-letni Dominik, 5-letni Michał i 9-letnia Zosia trafili do Wielofunkcyjnej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej "Dwójka" w Białymstoku dwa lata temu.

- W domu był alkohol, brak opieki - przyznaje pani Barbara. - Syn za pobicie trafił do aresztu.
I matka i ojciec dzieci są pozbawieni praw rodzicielskich. Wkrótce o opiekę nad wnukami zaczęła starać się pani Barbara. W grudniu ub. roku sąd ustanowił ją opiekunem prawnym dzieci. Ale rodzeństwo ciągle jest w placówce. Zdaniem kobiety, wnuki mają tam złą opiekę.

- Dominik był pobity, a nawet chciał popełnić samobójstwo, skacząc z drzewa - twierdzi.

Pani Barbara zarzuca też dyrektorowi placówki, że ogranicza jej kontakty z dziećmi. - W tym roku tylko raz pozwolił mi je wziąć na dłużej - opowiada. - Mówi, że jestem za stara na wychowywanie dzieci, że się nie nadaję, że powinna się nimi zająć rodzina zastępcza. A ja jestem ich babcią. Kupuję im ubrania, buty, mam emeryturę, syn czasem coś przesyła, pewnie dostałabym jakiś zasiłek na dzieci. Zmieścimy się w moim mieszkaniu. Poradzilibyśmy sobie.

Babcia nie współpracuje
Wojciech Kucerow, dyrektor "Dwójki", twierdzi, że babcia miała w tym roku kilkakrotnie dzieci u siebie. - Były urlopowane na święta czy komunię Zosi - mówi. Dodaje, że pani Barbara nie nadaje się do opieki nad dziećmi:

- To nie jest tylko nasza ocena, ale też szpitala czy szkoły, do której chodzą dzieci - mówi. - Dlatego wystąpiliśmy o zmianę opiekuna prawnego rodzeństwa. Do czasu prawomocnego wyroku sądu w tej sprawie dzieci będą u nas. Babcia jest roszczeniowa, nie współpracuje z nami, wpływa destrukcyjnie na dzieci. Do najmłodszego wnuka mówiła np. kilkakrotnie, że pójdzie do piekła. Gdy Dominik po incydencie w szkole, znalazł się na dziennej terapii w szpitalu, babcia zabrała go stamtąd z awanturą po miesiącu.

Dyrektor zapewnia, że dzieciom w placówce krzywda się nie dzieje. Nie ma mowy o żadnym pobiciu czy próbie samobójczej Dominika.

- To przecież dzieci, jeżdżą rowerem, wchodzą na drzewa, mogą mieć siniaki czy zadrapania - dodaje. - Temu rodzeństwu potrzebna jest dobra, kochająca rodzina i to jak najszybciej. Musimy dać im dobry dom, odpowiednie wzorce, aby mogły dobrze się rozwijać.

Babcia szuka pomocy u władz miasta. Tadeusz Arłukowicz, zastępca prezydenta Białegostoku, zapewnia, że skargami pani Barbary zajmują się już odpowiednie osoby. - Wszystkie zarzuty postaramy się wyjaśnić - mówi. - Trzeba dokładnie przyjrzeć się tej sytuacji, a temat jest trudny. Na pewno w naszych decyzjach będziemy kierować się dobrem dzieci.

Imiona dzieci zostały zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna