Duży biznes robi się małymi kroczkami.

Swoją firmę uruchomił w 1990 roku, dokładnie wtedy, gdy rodziła się polska gospodarka wolnorynkowa. Wierzył i w powodzenie naszej ustrojowej transformacji, i we własne.

Jest rodowitym suwalczaninem. Do miasta postanowił wrócić w latach osiemdziesiątych, po skończeniu studiów na Politechnice Warszawskiej. Teoretycznie mógł zostać w stolicy, albo osiedlić się w każdym innym mieście. Tam interesy prowadziłoby się pewnie znacznie łatwiej.
- Suwalszczyzna jest tak pięknym zakątkiem Polski, że specjalnie nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu - opowiada.

Pierwszy sklep
Pomysł na biznes podpowiedział mu ojciec, który w latach osiemdziesiątych był kierownikiem sklepu chemicznego.
- To były bardzo trudne czasy - wspomina. - Pamiętam swoją wizytę u dyrektora jednego z suwalskich banków. Chciałem wziąć kredyt na rozpoczęcie działalności. Dyrektor się zasępił, podszedł do okna, odsłonił firankę i rzekł: Patrz pan, co się dzieje. Wszystko pada, a pan chcesz otwierać działalność. To na pewno się nie uda.

Na początku nastawił się na zaopatrywanie w farby okoliczne sklepy. Choć konkurencja była na rynku spora, znakomicie dawał sobie radę.
SABO rozwijało się z roku na rok coraz bardziej. W 1995 roku firma kupiła magazyny w centrum miasta. Trzy lata później otworzyła swój pierwszy sklep firmowy. W tym samym roku uruchomiła oddział w Białymstoku. Potem powstawały kolejne - w Giżycku oraz Ełku.

Strzał w dziesiątkę
Coraz większą wagę firma zaczęła przywiązywać do klientów indywidualnych. Otwierała więc kolejne sklepy. Powstały one w Augustowie, Gołdapi, Łapach oraz Giżycku.

Największą inwestycję SABO rozpoczęło jednak w 2003 roku. Potężny market budowlany zaczął powstawać na suwalskim osiedlu Północ - obok Kauflandu.
- Wybór miejsca nie był przypadkowy - opowiada Bogdan Sadowski. - Takie centra są w dzisiejszych czasach podstawą handlu. Ludzie robią w nich znaczną część zakupów, nie tylko spożywczych, ale też budowlanych.

Market Stobud (powierzchnia 2,4 tys. mkw.) okazał się strzałem w dziesiątkę. To dzisiaj jedno z tych miejsc, gdzie nie tylko suwalczanie, ale też np. Litwini najczęściej kupują materiały budowlane.

W 2007 roku firma rozpoczęła kolejną dużą inwestycję. Rok później sklep SABO był już gotowy. Od innych różni się przede wszystkim tym, że każdy klient może liczyć tu na kompleksową obsługę. Specjaliści pomogą w wyborze materiałów budowlanych czy wyposażenia.

- Taką usługę prowadzimy zarówno w stosunku do klientów indywidualnych, jak i firm - dodaje właściciel.

Wszystko przed nami
SABO zatrudnia dzisiaj 134 osoby A jeszcze całkiem niedawno, bo w 2003 roku cała załoga liczyła raptem 37 osób. Firma ma opinię dobrego pracodawcy, który nieźle płaci i na czas.

SABO, to także sponsor wielu odbywających się w Suwałkach i okolicy imprez. Firma też je organizuje. Na jej festyny przyjeżdżały już takie muzyczne gwiazdy, jak De Mono czy Lomdard.

W przyszłym roku firma SABO będzie obchodziła swoje dwudziestolecie.
- To wiek, kiedy człowiek wszystko to, co najlepsze ma jeszcze przed sobą - mówi Bogdan Sadowski.