Byłem z marszałkiem na Oktoberfest. Staliśmy jednak na ulicy, bo aby zająć miejsca za stołem trzeba by było wcześniej dokonać rezerwacji i zapłacić po 500 euro.
Padał deszcz, więc byliśmy tam jakieś 15 minut. Widzieliśmy pracowników WORD-ów, ale to nieprawda, że tam z nimi pojechaliśmy - przyznał nam w kuluarach wczorajszej sesji sejmiku Jacek Piorunek, członek zarządu województwa.
Chodzi o opisany przez "Współczesną" na początku miesiąca wyjazd pracowników WORD-ów w Suwałkach i Łomży na szkolenie do Niemiec. Szkolić się mieli też podczas słynnego Oktoberfest - odbywającego się w Monachium - święta piwa. Z naszych informacji wynikało, że w tym samym czasie bawił się tam również marszałek Jarosław Dworzański. Ten wysłał w połowie października oświadczenie do mediów. Wynikało z niego, że marszałek na święcie piwa nie był. Do Bawarii pojechał zaś na spotkanie z władzami powiatu Dingolfing-Landau.
Podczas wczorajszej sesji, radni opozycji prosili go o wyjaśnienia. Marszałek powiedział tylko, że samolot wylądował w Monachium i stamtąd wyleciał. Tłumaczył, że wyjazd pracowników WORD-u i jego to były dwie osobne wizyty.
- Szkoliliśmy się nie w Monachium, ale w - oddalonej od niego o 100 kilometrów - miejscowości Dingolfinh Landau. W sobotę wieczorem pojechaliśmy, by pozwiedzać Monachium. Każdy miał 2 godziny wolnego. Część osób faktycznie poszła na Oktoberfest - tłumaczył Henryk Grabowski, szef WORD-u w Suwałkach.
Okazało się, że wyjazdy na zagraniczne szkolenia organizowane są przez WORD-y już od 2001 roku. Delegacje jeździły m.in. do Szwecji, czy na Litwę. Koszty tegorocznego szkolenia to ponad 53 tys. zł po stronie WORD-u w Łomży i ponad 37 tys. zł, jeśli chodzi o WORD w Suwałkach. A w zeszłym roku łomżyński WORD zarobił 150 tys. zł, a suwalski - 180 tys. zł. - Nie dostajemy z urzędu marszałkowskiego żadnych dotacji. To pieniądze z egzaminów na prawa jazdy - tłumaczył Henryk Grabowski.
Marek Komorowski, przewodniczący radnych PiS zapowiedział, że będzie się domagał wyjaśnienia na piśmie jaki efekt przyniosło pracownikom WORD-ów niemieckie szkolenie. - Opozycji i mediom nie mogą być zamykane usta - mówił w kuluarach.
Na wczorajszej sesji nie dowiedzieliśmy się też jakie będą dalsze losy Jana Kwasowskiego. To rzecznik marszałka, który powiedział "wynocha" do dziennikarza, który pytał o Oktoberfest.
- Odniosę się do tej sprawy po tym jak dostanę wyjaśnienia od dziennikarza i przypadkowego gościa rzecznika, który był akurat w jego pokoju, kiedy doszło do incydentu - tłumaczył marszałek.
Krzysztof Kondraciuk, radny PiS mówił nam, że rzecznik nie powinien się tak zachowywać.
- Czasami trzeba przyznać się do błędu - podkreślał.
To nie ostatnia "przygoda" marszałka z mediami, którą próbował wczoraj wyjaśnić. Lokalna telewizja wyemitowała ostatnio materiał z którego wynikało, że władza bawi si za nasze pieniądze. Chodziło o bankiet zorganizowany po otwarciu opery. Miał kosztować ok. 100 tys. zł. Marszałek przyznał później, że próbował wpłynąć na dyrekcję telewizji, by nie emitować tego materiału.
- Dziennikarka, która zajęła się tym tematem jest nieobiektywna. To żona byłego dyrektora jednego z kluczowych departamentów, który w 2008 roku stracił u nas pracę - bronił się marszałek.
Przyznał jednak, że na catering wydano w sumie ponad 99 tys. zł. Na bankiet przeznaczono ok. 60 procent tej sumy. - Koszty te zostały pokryte ze sprzedaży płatnych zaproszeń, z których uzyskaliśmy ok. 127 tys. zł. Kupił je m.in. prezydent miasta i ja sam - twierdził marszałek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?