Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś dzień ojca. Wyjątkowe święto

Urszula Bisz [email protected]
Dzień ojca 2012. Daniel Pojawa jest młodym, 23-letnim ojcem.
Dzień ojca 2012. Daniel Pojawa jest młodym, 23-letnim ojcem. Archiwum prywatne
Chodzą do szkoły rodzenia, trzymają żony za rękę podczas porodu, przewijają dzieci i chodzą na spacery - tacy są współcześni ojcowie. Znamy takich, którzy są naprawdę dumni ze swej roli super tatusia.
Dzień Ojca.

Jak zobaczyłem pierwsze USG mojej córki, naładowałem się pozytywną energią. Pomyślałem: mam jeszcze kogoś, dodatkową osobę, dla której warto żyć i się starać - mówi Daniel Pojawa z Suwałk, w pracy przedstawiciel handlowy, w domu - szczęśliwy ojciec 5-miesięcznej Nikoli. Mężczyzna przyznaje, że od kiedy córeczka ząbkuje, w jego życiu jest więcej nieprzespanych nocy, cieszy się jednak z tego, że może obchodzić Dzień Ojca.

DZIEŃ OJCA. DZIŚ CIEKAWE GOOGLE DOODLE.

Tatą stara się jednak być nie tylko od święta. Gdy wraca do domu, czasem nawet z 10-godzinnej pracy, od razu swój zwraca się ku Nikoli i wspiera żonę.
- Jak przyjeżdżam i widzę ten mały uśmieszek córki, wraca mi energia - mówi Daniel.



O podobnym ładowaniu baterii mówi też Maciej Czarnecki z Białegostoku. Jest ojcem dwóch dziewczynek: 5-leniej Małgosi i niespełna rocznej Gabrysi. Gdy wraca z pracy, jednym z pierwszych widoków jest żona z młodszą córeczką uśmiechające się z okna.

DZIEŃ MATKI. Google dało Doodle

- Wtedy całe zmęczenie z pracy znika - mówi Maciek.
Adam Dębski, rzecznik prasowy podlaskiego oddziału NFZ, przy 2,5 miesięcznym synu Jasiu, też stara się zapomnieć o służbowych obowiązkach.
- Moje pierwsze zadanie to jest pionizowanie - mówi Adam. - Żona Dominika go karmi piersią, a ja potem muszę Jasia nosić. Ma swoje miejsce, stanowisko obserwacyjne na ramieniu, skąd ciekawie patrzy na świat. Ja mu w tym czasie zawsze opowiadam, śpiewam, zabawiam. Dominika jest od rana do popołudnia z synkiem sama. Kiedy wracam, oczekuje, że trochę się małym zajmę, żeby ona coś mogła zrobić np. w domu albo trochę odpocząć.



Żonom zaś należy się odpoczynek, bo jak przyznają sami panowie, to matki robią więcej przy dzieciach, szczególnie w pierwszych miesiącach po narodzinach.
- Nawet ojciec nie potrafi sobie wyobrazić, jak dużo robi mama. Począwszy od karmienia, po wstawanie w nocy, przewijanie, pranie, prasowanie - mówi Dębski. - Żona robi bardzo dużo rzeczy, za co jestem jej bardzo wdzięczny.
Jednak nie ulega wątpliwości, że, pomimo bardzo ważnej roli matki, współcześni ojcowie przejmują coraz więcej obowiązków związanych z wychowywaniem swoich pociech oraz przygotowują się na ich przyjście na świat. I robią to z chęcią.



- 80 proc. ojców przychodzi wraz ze swoimi żonami i partnerkami na zajęcia u nas - mówi Małgorzata Mackiewicz ze Studia Świadomych Narodzin w Suwałkach. - Pozostałe 20 proc. nie pojawia się z reguły nie dlatego, że nie chcą, tylko są nieobecni, np. przebywają za granicą. Ci, którzy przychodzą, są bardzo zaangażowani i dociekliwi. Zdarzają się grupy, w których panowie zadają więcej pytań, niż przyszłe mamy. Z tego, co nam mówią, zdecydowana większość uczestniczy też przy porodach.



Gdy już maleństwo jest na świecie, część z ojców decyduje się na urlop tacierzyński. W Polsce na 100 tatusiów korzysta z tego przywileju jeden, ale my trafiliśmy na ojców, którzy pierwsze tygodnie życia dziecka spędzali razem z maleństwem i jego matką.

Robert Moog - zobacz kim był [WIDEO]. Niecodzienne Google Doodle

Do szkoły rodzenia nie chodził (bo za późno się do niej z żoną wybrał), ale bardzo przeżywał przyjście na świat potomka, Daniel Pojawa. - Gdy żona powiedziała, że ma pierwsze skurcze, od razu chciałem ją wieźć do szpitala - opowiada. - Panikowałem bardziej niż ona. Chciałem być przy porodzie, choć Asia pytała, czy na pewno wytrzymam. Byłem przy niej, trzymałem za rękę i choć ściskała ją tak mocno, że mi drętwiała, najważniejsze dla mnie było to, że rodzi się moja córeczka. Gdy ją zobaczyłem, miałem łzy w oczach, byłem bardzo szczęśliwy.
Nie wyobrażał sobie, żeby nie pójść na urlop tacierzyński. Od początku ustalił z żoną, że on jest odpowiedzialny za kąpiele Nikoli. Jak mówi, z przewijaniem też nie ma problemów. Nie obrzydza go to tak, jak niektórych jego kolegów. Śmieje się, że przy wszystkich obowiązkach jest mu łatwiej, bo nabrał wprawy przy swojej sporo młodszej siostrze.



Przy młodszej córeczkę Gabrysi o wiele łatwiej z obowiązkami jest też Maćkowi Czarneckiemu, który "poćwiczył" już na starszej córce Małgosi. Choć przyznaje, że gdy w rodzinie pojawiło się drugie dziecko, stworzył się swoisty podział: on jest bardziej odpowiedzialny za 5-latkę, żona za młodszą pociechę.

- Gdy pojawiła się Gabrysia, byłem na zwolnieniu po operacji kręgosłupa. I to było takie trochę szczęście w nieszczęściu - opowiada Czarnecki. - Jako rehabilitację zalecono mi dużo spacerów. Żona Asia zajmowała się młodszym dzieckiem, bo jest to naturalne zaraz po porodzie. Ja chodziłem na spacery ze starszą córką, co ożywiło nasze relacje. Była piękna pogoda, wakacje, 3-4 godziny dziennie spędzaliśmy na spacerach po parku, wyjeżdżając do lasu, chodząc na plac zabaw.

Dzień ojca

Jak mówi, jedynym minusem było to, że w związku kręgosłupem nie mógł dźwigać. Prosił więc obcych mężczyzn, by pomogli mu podsadzić Gosię na huśtawkę. Teraz jednak sytuacja się unormowała, a rodzice Czarneccy podzielili między siebie obowiązki, choć większość rzeczy starają się robić wspólnie. Jeżeli zaś chodzi np. o sprzątanie lub inne zadania domowe, raz Maciej idzie z córkami do parku, wtedy żona zajmuje się domem, innym razem odwrotnie. Czarnecki "uchyla się" od życia rodzinnego tylko wtedy, gdy nagle zmuszają go do tego obowiązki służbowe. Pracuje jako rzecznik prasowy Izby Celnej w Białymstoku i dlatego zdarzają się sytuacje, gdy nagle musi wracać do pracy np. jedząc z rodziną obiad, czy zajmując się córkami.



Te razem z żoną usypia, kąpie. Gdy jego, jak sam ją nazywa, lepsza połowa, karmi i usypia Gabrysię, on Gosi czyta bajki, opowiada lub razem z nią maluje.
- Najbardziej lubię się z tatą bawić i grać w gry, w "Grzybobranie" - mówi starsza córka celnika.

Czy to wspólna gra, czy przewijanie, kąpiele lub spacery i odbieranie z przedszkola, tatusiowie, z którymi rozmawialiśmy są zgodni, warto być ojcem. Ta rola podoba im się bardzo, mimo, a może właśnie dlatego, że mają więcej obowiązków przy swoich pociechach.

- Gdy zobaczyłem po raz pierwszy Jasia, poczułem, jakby się działo coś prawdziwego - mówi Adam Dębski i dodaje, że dzięki ojcostwu dostrzega zmianę w sobie i w swoich kolegach, również tatusiach. - Mam wrażenie, że to jest to pewna zmiana pokoleniowa. Pokolenie naszych ojców, którzy też nas oczywiście kochali, inaczej podchodziło do ojcostwa, niż my. Nie wyobrażam sobie za bardzo mojego taty z kolegami rozmawiających o tym, jak się rozwija dziecko. Teraz jest to zupełnie normalne. Nie ma wstydu, że tatusiowie też się zajmują dzieckiem. Bycie ojcem jest bardzo męskie. Żeby być dobrym ojcem, trzeba być stuprocentowym mężczyzną, który musi być odpowiedzialny, chronić słabszych, dotrzymywać słowa, być zorganizowanym, zdyscyplinowanym, silnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna