- Ze łzami w oczach od pyłu, ale musimy tu żyć - mówi Andrzej Krukowski z Łęgu Przedmiejskiego. Tylko jak? - to pytanie zadaje sobie od dawna.
Mężczyzna mieszka z rodziną (żoną i małym synkiem) koło hałdy popiołów ostrołęckiej elektrowni.
- Problem trwa już od lat. A nasila się szczególnie wiosną i jesienią - wyjaśnia pan Andrzej. - Teraz jest najgorzej. Nie opłaca się myć okien, samochodów. Zaraz wszystko jest szare. Gmina i elektrownia przerzucają odpowiedzialność na siebie nawzajem. Tłumaczy się nam, że to sezonowy problem. A tak nie jest. Raz mniej nasilony, raz bardziej, ale uciążliwość istnieje cały czas.
Mężczyzna przestał już uprawiać warzywa. Były zbyt zanieczyszczone pyłem.
- Poza tym żona ma alergię, więc takie zapylenie z pewnością jej nie służy - mówi mężczyzna. - Sąsiedzi też nie są zbytnio zadowoleni z takiego stanu rzeczy. Ale ci starsi nie mają już siły z tym walczyć. Zrezygnowali.
Mężczyzna próbuje obecnie szukać pomocy w instytucjach ochrony środowiska. Czeka na jakieś kroki z ich strony.
O komentarz do tej sytuacji poprosiliśmy Edwarda Siurnickiego, prezesa zarządu ostrołęckiej elektrowni. Ten o sytuację obwinia szczególnie niekorzystne... wiatry.
- Jest to zjawisko atmosferyczne, które sporadycznie się zdarza - mówi Edward Siurnicki.
- Z naszej strony są podejmowane odpowiednie działania, które takim przypadkom zapobiegają, ale do końca nie da się, niestety, tego typu zjawisk wyeliminować. Podkreślam, że robimy wszystko, aby uciążliwości związane z pyleniem ograniczyć do minimum. Wiem, że jeśli chodzi o ten ostatni przypadek, to pylenie już udało się zlikwidować.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?