Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elisabeth Thompson o córce Channon i Sinead Jack, Trynidadkach, które trenują z AZS-em Białystok

Miłosz Karbowski
Sinead Jack (z lewej) i Channon Thompson
Sinead Jack (z lewej) i Channon Thompson B. Maleszewska
Białystok. "Tak", "nie", "dzień dobry", a niedługo zapewne "zimno" - dwie siatkarki z Trynidadu i Tobago uczą się polskich słów i trenują z AZS-em Białystok.

Sinead Jack we wtorek skończyła 17 lat. Channon Thompson jeszcze na takie urodziny poczeka do przyszłego roku. Póki co, mama Channon, Elizabeth przyniosła na wtorkowy trening tort, a zespół odśpiewał solenizantce polskie "sto lat" zamiast "happy birthday". Kaloryczna przekąska oczywiście czekała na ławce na koniec zajęć.

"Armata" i baletnica w jednym

Pani Thompson przychodzi na każdy trening swojej córki i Sinead. W poniedziałek wylatuje do Trynidadu.

- Wiem, że dziewczyny będą strasznie tęsknić do domu, szczególnie, gdy ja wyjadę. Zostanie nam internet - mówi pani Elizabeth.

Mama Thompson sama była sportsmenką, biegała na 100 metrów. Wspominamy więc jej słynnego rodaka, sprintera Ato Boldona. Ona dodaje, że wcześniej był Hasely Crawford, który dla malutkiego państwa zdobył w Montrealu olimpijskie złoto. Crawford, tak jak rodzina Thompson i Sidney Jack pochodził z San Fernando, około stutysięcznego miasta, drugiego pod względem wielkości w Trynidadzie.

Jak mówi pani Elizabeth obie testowane w AZS-ie dziewczyny późno zaczęły grać w siatkówkę, dopiero jako 14-latki. Channon trenuje więc raptem 2 lata.

- Wcześniej tańczyła w balecie i dużo pływała. Jej 18-letnia siostra jest zawodową pływaczką. Przygotowuje się do igrzysk w Londynie w 2012 roku. Kiedy Channon przyszła na zajęcia siatkarskie trener stwierdził, że jest za niska. Po pewnym czasie udowodniła, że to sport dla niej - wspomina mama Thompson. Przy okazji mówimy, że najlepsza polska siatkarka, Anna Werblińska, mierzy 178 centymetrów. O dwa mniej niż widnieje w CV Channon.

Obie Trynidadki są bardzo skoczne i dynamiczne. Trudno powiedzieć, ile pracy wymagają, by sprostać wymogom polskiej ekstraklasy. Jack - środkowa - ma świetne warunki fizyczne. Thompson - przyjmująca - została w czerwcu zauważona przez magazyn światowej federacji "Volleybal World", który artykuł o niej zatytułował "Channon the Trinidad cannon" ("Channon, armata z Trynidadu"). To dlatego, że błysnęła podczas juniorskich mistrzostw strefy Norceca. W przegranym 2:3 meczu z Kostaryką zdobyła 46 punktów. Została najskuteczniejszą siatkarką turnieju.

- Wciąż mnie zaskakuje. Dzięki jej cechom charakteru jest zawodniczką, z którą każdy trener uwielbia pracować - tak w artykule wypowiada się o Thompson jej kubański trener Francisco Cruz Jimenez. Te cechy to według niego siła mentalna, fakt, że nigdy się nie poddaje i zawsze gra do upadłego. We wtorek podczas treningu Channon rozbolał brzuch. Połknęła tabletkę "No-Spy" i wróciła do zajęć.
Jack i Thompson, o ile zostaną w Białymstoku, zaczną studia w Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania. Mimo młodego wieku mogą to zrobić, ponieważ ukończyły szkołę średnią w San Fernando. Dwie sprawy będą im długo sprawiać problemy: język i klimat.

Garderoba do wymiany

- Zaprzyjaźniły się z najmłodszą w zespole, ich rówieśniczką Gosią Właszczuk. Ona zna angielski i dużo pomaga przy tłumaczeniu. I jeszcze tamta dziewczyna sporo pomaga - mówi pani Elisabeth wskazując na Dominikę Kuczyńską. - Polskiego się jednak będą uczyć. Na razie pojedynczych słów: "tak", "nie", "tatuś", "mamusia". "Syn" to znaczy "brother" (brat), prawda? Nie? Aha. I tak najgorsza jest wymowa - mówi pani Thompson. Chwilę ćwiczymy nazwisko "Leszczyński" - to jeden ze sponsorów klubu, który opiekuje się grupą Trynidadek w Białymstoku. Na razie mówią o nim po prostu "Arek".

Niska temperatura już paniom zza oceanu dokucza.

- One nie wiedzą co je jeszcze czeka. Ja przeżyłam dwie zimy w Ameryce, Sinead ledwie miała do czynienia ze śniegiem, a Channon nie widziała go nawet na oczy. Jest przyjemny, ale tylko na początku... - mówi mama Thompson. - W Trynidadzie cały rok jest gorąco, temperatura rzadko spada poniżej 30 stopni Celsjusza. Nasze cieplejsze ubrania to kurtki przeciwdeszczowe i bluzki, które zakładamy, gdy w pomieszczeniach mocno działa klimatyzacja - dodaje pani Elisabeth, wskazując swój cienki sweter.

Czy młodziutkie Trynidadki są dobrą inwestycją na przyszłość pierwszy raz będzie się można przekonać w najbliższy weekend podczas turnieju z okazji 60-lecia AZS-u. To ich ostatnie dni z mamą 16-letniej Channon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna