Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton: Poseł korzystał z usług prostytutki?

Konrad Kruszewski [email protected]
Sprawa jest bardzo poważna. Trzeba ustalić, czy podatnicy, czyli większość narodu (poza tymi polskimi przedsiębiorcami, o których najbardziej się troszczymy, a oni i tak płacą podatki nie u nas) powinni współuczestniczyć w wydatkach posłów związanych z zaspokajaniem pozamałżeńskich potrzeb erotycznych. Bo w małżeństwie są one darmowe.

Taki wniosek formułuję po dalszym ciągu afery lubelskiego posła Sz., który jest podejrzany o skorzystanie z usług oferowanych przez kobietę o obyczajach lżejszych od powietrza, za co ona później zaczęła go szantażować. Wyszło bowiem na jaw, że kancelaria Sejmu zwróciła posłowi przynajmniej część kosztów związanych z tymi usługami. Dlatego nasz naród zapałał oburzeniem i zażądał od posła oddania do kancelarii tych pieniędzy. A jak się je policzy dokładnie, to może wyjść spora kwota.

Poseł oddać nie chce. Pieniędzy nie zamierza zwracać także ta kobieta, która posłowi erotycznie świadczyła. Zresztą nie ma z czego, bo poseł, jak ona twierdzi, jej nie zapłacił. Dlatego postanowiła go szantażować.

Poseł zaś utrzymuje, że na wydatki związane z tym wydarzeniem nie przeznaczył żadnej dodatkowej forsy niż ta, którą zazwyczaj ponosi na wydatki związanie z poselskimi obowiązkami. I w tym jest zgodny z zeznaniami kobiety, która twierdzi, że finansowo nic nie zyskała.

Problem jest jednak głębszy. Jak twierdzą rzecznicy oburzonej części narodu, nie chodzi bowiem o zapłatę za ewentualny standardowy stosunek płciowy, której kancelaria i tak by nie zwróciła, bo w wydatkach na delegacje nie ma osobnej rubryki na koszty aktów cielesnych zakupionych w podróży służbowej. Są natomiast koszty pokojowych hoteli i wydatki związane z dojazdem do nich. Posłowie na ich pokrycie otrzymują z sejmowej kancelarii pieniądze.

Jak zauważyli dociekliwi krytycy postępowania posła Sz., przynajmniej raz spotkał się on w Lublinie w pokoju hotelowym z prostytutką, do czego się przyznaje, bo spotkanie zostało uwiecznione na nagraniu. Nie było to spotkanie związane z wyczynami seksualnymi, ale też i nie była to wizyta wyborcza. Chodziło o szantaż powiązany z domniemanym stosunkiem płciowy odbytym w hotelu znacznie wcześniej. Czyli, jak zauważają najbardziej oburzeni, kancelaria Sejmu prawdopodobnie zapłaciła dwukrotnie za luksusowy hotel posła i dwukrotny (w tę i z powrotem) dojazd do niego, czyli parokrotnie sfinansowała kontakty (nie jest udowodnione, czy cielesne) posła z prostytutką. A za to powinien on płacić sam.

Choć nie wiadomo z czego, bo przecież nie z diety poselskiej. Dieta też jest płacona parlamentarzystom przez naród, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie sądzi, że bogobojny naród polski ustanowił dietę po to, żeby opłacać z niej wydatki zaprzeczające wartościom przez ten naród wyznawanym. Nie jesteśmy przecież jakimiś tam Francuzami, którzy spokojnie patrzą, jak ich prezydent spala państwową benzynę, skrycie dojeżdżając skuterem do swojej kochanki. My byśmy zamiast benzyny prędzej mu ten skuter spalili.

Poseł Sz. natomiast tłumaczy się, że głównym celem jego wizyty w Lublinie nie były kontakty z prostytutką. On przyjeżdżał tam w ramach obowiązków poselskich. Chodziło mu bowiem o bliskość ze swoimi z wyborcami, a nie kobietami upadłymi. A że do tej bliskości z miejsca zamieszkania ma ponad sto kilometrów, zatem pokój w hotelu należy się mu jak psu zupa. Pieniędzy więc zwracać nie zamierza, bo zostały wydane zgodnie z przeznaczeniem.

Nie wiem, czy takie tłumaczenie wszystkich przekonuje. Mnie - tak sobie. O wiele bardziej zrozumiałbym wyjaśnienie, że prostytutka to przecież też potencjalny wyborca, więc skoro się już ten pokój w hotelu opłaciło, to dlaczego nie zaprosić do niego i tego wyborcy. A gdyby były to spotkania częstsze, to można by je sfinansować z pieniędzy przeznaczanych przez podatników na całą kampanię wyborczą. W przypadku zaś większej niż jedna liczby prostytutek, moglibyśmy już mówić o dotarciu dzięki tym pieniądzom do znacznie szerszego elektoratu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna