Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firma DBS. Znają nas w Polsce, nie w regionie

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Łukasz Korol jest młodym, z natury wesołym człowiekiem. – Dobrze, że na zdjęciu nie muszę być poważny, bo trudno mi to przychodzi – żartuje.
Łukasz Korol jest młodym, z natury wesołym człowiekiem. – Dobrze, że na zdjęciu nie muszę być poważny, bo trudno mi to przychodzi – żartuje. T. Kubaszewski
Nie miał pieniędzy ani informatycznego wykształcenia. Zaczynał od zera. Dziś jego firma dostarcza oprogramowanie do takich instytucji jak SKOK Ubezpieczenia, BZ WBK czy Muzeum Powstania Warszawskiego.

Co oznaczają trzy litery w nazwie DBS? - Ten skrót rozwijamy na wiele różnych sposobów - wyjaśnia Łukasz Korol, dyrektor zarządzający firmy i jej twórca. - Nam jednak najbardziej podoba się takie: Dobre, Bo Suwalskie.

To, że znana już na rynku firma ma swoją siedzibę w Suwałkach, prowadzenia biznesu bynajmniej nie ułatwia.

- Kiedy wykonywaliśmy oprogramowanie na potrzeby pewnej warszawskiej instytucji, jej szef wezwał na dywanik osobę, która się z nami bezpośrednio kontaktowała - opowiada Korol. - Skrzyczał go wręcz - kogo on tutaj wynajął! Z jakichś-tam Suwałk! Na pewno nie poradzą sobie ani z samym zleceniem, ani z napiętymi terminami. Niemal bez przerwy musimy udowadniać, że nie jesteśmy gorsi od innych.

Ciągnęło go do Suwałk

Łukasz Korol jest suwalczaninem. Studia kończył w Gdańsku. I to nie informatykę, lecz elektronikę.
- Owszem, w programie pojawiały się kwestie informatyczne, ale nie były to najważniejsze zajęcia - dodaje.

Z komputerami związany był niemal od małego. Podobnie, jak wiele osób z jego pokolenia. Ale jedni zadowalają się Facebookiem i gierkami, inni coś przy okazji kombinują. Łukasz należał do tych ostatnich.

Już na czwartym roku studiów znalazł pracę jako programista.
- W tym fachu dyplom ukończenia konkretnej szkoły nie jest specjalnie potrzebny - mówi. - Kiedy prowadziliśmy nabór programistów do DBS, zgłaszali się ludzie po najlepszych uczelniach. Zarówno tzw. mocne papiery, jak i piękna prezentacja są czasami mylące. Bo kiedy przychodzi do rozwiązania specjalnego testu, z którym musi uporać się każdy kandydat, pojawiają się schody. I ludzie osiągają wynik w granicach 30 proc. możliwych punktów. Ale są też tacy, którzy nie mogą wylegitymować się dobrymi referencjami, nie są specjalnie rozmowni, a potem rozwiązują test na 90 proc. Mieliśmy niedawno na praktykach absolwenta jednego z suwalskich liceów. Praktycznie samouk, bo ile tej informatyki można się w szkole średniej nauczyć. Ale chłopak jako programista był świetny! Nasza współpraca się skończyła, bo poszedł na studia. Jeśli jednak tylko będzie chciał, już teraz znajdzie porządną pracę za porządne pieniądze.

Łukasz Korol pierwsze pieniądze też zaczął zarabiać jeszcze na studiach.
- Cały czas nosiłem się jednak z pomysłem, by stworzyć własną firmę - opowiada. - No i też ciągnęło mnie do tego, by wrócić do Suwałk.

To właściwie irracjonalne ciągoty. Bo duże miasto to duże możliwości. Suwałki znajdują się natomiast niemal na końcu świata. Trudno tu dojechać i trudno zaistnieć. Jednak w przypadku branży komputerowej miejsce nie ma aż tak dużego znaczenia. Wystarczą w miarę szybkie łącza. I wtedy można robić biznesy z całym światem.

- Czemu, mając dobre perspektywy w Trójmieście, zdecydowałem się na powrót? - zastanawia się Łukasz Korol. - Bo Suwalszczyzna to fajne miejsce do życia. A poza tym, niespecjalnie podobają mi się wielkie aglomeracje.

Dla wielkich firm i gospodarstw rolnych

Zaczął pięć lat temu. Na początku cała firma liczyła dwie osoby. Korol zajmował się pisaniem programów, a jego kolega - sprzedażą. Przez prawie rok przygotowywał program, który może usprawnić pracę praktycznie każdej firmy. Nazwał go ProjectShelf. System odnosi się do wszystkich dziedzin działalności firmy - od organizacji pracy po kwestie finansowe. Jest stosunkowo łatwy w obsłudze i przynosi wymierne efekty.

- Kiedy nad tym pracowałem, nie byłem do końca pewny, co z tego wyjdzie - opowiada autor. - Ale stosunkowo szybko okazało się, że ten gotowy już system cieszy się dużym zainteresowaniem. Bo może być wykorzystywany nie tylko w wielkich firmach, ale nawet w gospodarstwach rolnych. Oczywiście w tych dużych.

Decydowała jakość produktu. Praktycznie sprzedał się sam.
- Nie stawialiśmy specjalnie na jakieś rozbudowane działania marketingowe - opowiada szef suwalskiej firmy. - Głównie dlatego, że nie było nas na to stać.
Wcześniej na polskim rynku niczego podobnego i równie dobrego nie było. ProjectShelf stał się wizytówką DBS. Podobnie jak bardzo popularny dzisiaj portal "Kulturalna Warszawa", również stworzony przez suwalską firmę.

Firma specjalizuje się też w produkcji systemów wspierających wnioskowanie online w programach grantowych i stypendialnych. Obsługuje w sumie 16 takich programów, w tym rozwoju bibliotek, stypendiów pomostowych i "Równać Szanse".
- Jesteśmy firmą, która stworzyła najwięcej tego typu systemów w Polsce - dodaje jej szef. - Nasze rozwiązania wspierają realizację największych i najbardziej prestiżowych programów grantowych.

Suwalczanie dorobili się ponad stu klientów w całym kraju. Są to też m.in. Young Digital Planet, Gdańska Infrastruktura Wodociągowo-Kanalizacyjna czy Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności.

DBS zajmuje się dzisiaj nie tylko tworzeniem własnych systemów, ale też realizowaniem konkretnych zleceń klientów. Jak mówi szef firmy, są w stanie wykonać każde oprogramowanie.
Licealistom szczęki opadły

Sukces tworzą ludzie. W zatrudniającym obecnie 11 pracowników DBS osób przypadkowych nie ma.

- Kiedy szukaliśmy pracowników, zgłaszali się do nas ludzie niemal z całej Polski - opowiada Korol. - I to tacy, którzy mieszkali w dużych miastach, mieli już ustabilizowane życie zawodowe. Byli to w większości suwalczanie, którzy zawsze marzyli, by wrócić w rodzinne strony. Okazuje się, że jak jest do czego, to ludzie chętnie tutaj wracają.

Na Suwalszczyźnie najtrudniej o dobrych informatyków. Gdyby ktoś chciał otworzyć firmę z branży komputerowej i zatrudnić od razu pięćdziesiąt osób, to by ich nie znalazł.
- Aż dziwne, że takiego kierunku nie ma w suwalskiej Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej - mówi Korol. - A w mieście chce się rozwijać nowoczesne technologie. Tylko kto to ma robić?
Konkurencja jest duża, a rynek trudny. Wciąż trzeba walczyć o klientów. Ale też opracowywać nowe produkty i usługi.

- Mamy ambitne plany - opowiada Łukasz Korol. - Myślimy o nowych technologiach, o rozszerzeniu naszej oferty choćby o aplikacje na telefony komórkowe. No i o wyjściu poza Polskę, na rynki europejskie. Tam są prawdziwe pieniądze. I nikt już nie będzie się zastanawiał, czy firmie z Suwałk warto zaufać. Bo to przecież z perspektywy innego kraju wszystko jedno.
DBS stał się dzisiaj wizytówką suwalskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Na jego terenie ma swoją siedzibę. We wszystkich parkowych prezentacjach wymieniany jest na pierwszym miejscu. Łukasz Korol proszony jest o prelekcje.

- Ciekawe, że jesteśmy bardziej znani w Polsce niż w mieście, w którym działamy - zauważa.
O swojej firmie niedawno opowiadał m.in. suwalskim licealistom. I choć młodzież trudno dzisiaj czymkolwiek zaskoczyć, w tym przypadku uczniom szczęki z wrażenia opadły. Okazało się, że młodzieńcze marzenia o podboju świata mogą się spełnić. I nie tylko w Warszawie, Gdańsku czy Wrocławiu.

- Do wszystkiego dochodziliśmy małymi kroczkami - opowiada Łukasz Korol. - Mieliśmy przy tym trochę szczęścia, ale też dużo wiary, że to się jednak uda. Czasami aż samemu trudno mi uwierzyć, że doszliśmy aż tak daleko.

Czytaj e-wydanie »

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna