Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gikiewicz wolałby punkty od pochwał

Krzysztof Sokólski [email protected]
W Krakowie Rafał Gikiewicz dobrze kierował białostocką defensywą
W Krakowie Rafał Gikiewicz dobrze kierował białostocką defensywą Sławomir Ostrowski, MM Kraków
Zamykamy temat Wisły i myślimy tylko o meczu z Ruchem Chorzów - mówi bramkarz Jagiellonii Rafał Gikiewicz.

Piłkarze Jagi po krótkiej świątecznej przerwie wrócili we wtorek do treningów. Najpierw przeprowadzili analizę sobotniego spotkania z Wisłą Kraków (0:1), potem na boisku w Dobrzyniewie rozpoczęli przygotowania do niedzielnego pojedynku z Ruchem.

Singlar nadepnął na nogę

- Szkoda, że z Krakowa wróciliśmy bez punktów - mówi Gikiewicz. - Prowadziliśmy z Wisłą wyrównany bój. Nikt się chyba nie spodziewał, że mecz będzie tak wyglądał. Wstydu nie przynieśliśmy. Porównując spotkanie z Lechem Poznań, gdzie też było 0:1, zagraliśmy zdecydowanie lepiej. Ale porażka to porażka. Niebawem wszyscy zapomną o stylu. Liczy się wynik.

Rezultat mógł być lepszy, gdyby nie pięta Marcina Baszczyńskiego. - Baszczyński oddał tą słynną już piętą idealne, kontrujące uderzenie. Inna sprawa, że nie miał prawa dojść do strzału. Wcześniej dośrodkowanie powinno zostać przerwane. Niestety, tak się nie stało i w 3 minucie cała nasza taktyka legła w gruzach. Mieliśmy przede wszystkim grać na zero z tyłu i szukać szans w kontrach. Stało się natomiast tak, że to my ustawialiśmy atak pozycyjny, a Wisła kontrowała. Odkryliśmy się i dlatego rywale stworzyli kilka groźnych sytuacji - Gikiewicz dzieli się swoimi spostrzeżeniami.

Bramkarz Jagi parokrotnie musiał ratować zespół przed stratą kolejnych goli. - Od tego przecież jestem, żeby bronić. Nie ekscytuję się zbytnio pochwałami. Przegraliśmy mecz. Reszta w zasadzie nie jest ważna - zaznacza.

Gikiewicz dobrego występu pod Wawelem omal nie przypłacił kontuzją. - W jednym z pojedynków Peter Singlar wpadł na mnie i potem nadepnął na nogę. Odczuwałem ból ścięgna Achillesa. Jadąc do Białegostoku, cały czas pomagali mi masażyści. Teraz jest już wszystko w porządku. Młody organizm szybko się regeneruje - uśmiecha się niespełna 22-letni bramkarz. - Po kontuzji nie ma śladu i nie zaprzątam sobie tym głowy.

Chcą wygrać wszystko

Gikiewicz szykuje się zatem do następnych spotkań. W niedzielę żółto-czerwoni podejmują drużynę chorzowskiego Ruchu.

- Do końca sezonu chcemy wygrać wszystkie mecze na własnym stadionie. Nikt nie mówi, że z Ruchem będzie spacerek, bo w ekstraklasie nie ma łatwych spotkań. W każdym trzeba ostro zasuwać. Ale w swoim domu nie zamierzamy nikomu oddawać punktów. No i pora poszukać zdobyczy na wyjeździe. Po Ruchu jedziemy na gorący teren do Wrocławia. Ze Śląskiem też chcemy wygrać, żeby już nikt nam nie wypominał tych meczów bez zwycięstwa na obcych boiskach - podkreśla Gikiewicz. - Teraz jednak myślimy tylko o tym, jak pokonać "niebieskich".

Przenosiny do Pogorzałek
Do pojedynku z Ruchem Jagiellonia przygotowuje się w Dobrzyniewie. Tam prowadzi treningi, a z bazy socjalnej korzysta w Pogorzałkach. Zespół rozlokował się tam już po powrocie z Krakowa.

- Zajechaliśmy do Pogorzałek w niedzielę nad ranem, to niewiele jeszcze widziałem. Ale baza robi na pewno korzystniejsze wrażenie niż kontenery przy Jurowieckiej - dodaje Gikiewicz, który po przyjeździe zatrzymał się w Białymstoku tylko na chwilę i ruszył w podróż na święta do rodzinnego Olsztyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna