Gm. Nowinka. Prokurator nie będzie liczyć żwiru na drogach

Pracownik firmy, która wykonywała zlecenie stwierdził bowiem, że auta mogły być przeładowane. Prokuratura sugeruje więc, by sprawą zajęła się Inspekcja Transportu Drogowego.

Jak pisaliśmy, w ostatnich latach, na terenie gminy najbardziej zniszczone drogi były żwirowane. Miejsca, gdzie należało przywieźć kruszywo wskazywali sołtysi poszczególnych wsi. Kilka tygodni temu grupa mieszkańców uznała, że wykonawca dostarczył znacznie mniej żwiru, niż wynikało to z przedstawionych do urzędu dokumentów.

- Wygląda na to, że urzędnicy nie weryfikowali, ile faktycznie kruszywa trafiło na drogi - tłumaczyli. - A to oznacza, że mogli zapłacić zbyt dużo.

Argumenty te podzielił przewodniczący rady gminy i złożył doniesienie do prokuratury. Zasugerował, by ta sprawdziła nie tylko inwestycje z tego roku, ale też z trzech minionych lat. Augustowska prokuratura nie chce tego czynić. Po przesłuchaniu urzędników z gminy Nowinka oraz pracowników firmy, która przywoziła kruszywo na drogi doszła bowiem do wniosku, że przestępstwa nie było. Ustaliła, że właściciel zakładu, który woził żwir posiada samochody różnej ładowności. Niektóre z nich mogą przewozić ładunek ważący 19 ton, a inne - 29. Nie wyklucza więc, że przy wykonywaniu zlecenie były wykorzystywane te ostatnie auta. A operator koparki mógł załadować więcej. Zapewnił też, że cały transport trafił na gminne drogi.

Piotr Antonowicz, jeden z osób, które kwestionują ilość przywiezionego kruszywa mówi, że to niemożliwe. - Na dokumentach znajdują się numery rejestracyjne ciężarówek - twierdzi. - Sprawdziłem, że mają one ładowność 19 ton.

Wójt Dorota Winiewicz mówiła nam, że nie wie, jaką ładowność miały auta. Żwir rozliczyła na podstawie dokumentów i oświadczeń sołtysów.