Gmina Płaska. Sąd musi czekać, aż urzędnicy będą mieli czas

Ta sprawa ciągnie się już od około roku. Wójt Wiesław Gołaszewski zwolnił skarbniczkę z pracy zarzucając jej m.in. to, że nie jest lojalna. Np. kobieta uczestniczyła w posiedzeniach rady gminy, mimo, że nie miała na to zgody przełożonego. Skarbnik odwołała się do sądu. Poza kwestiami merytorycznymi podniosła także to, że Gołaszewski przekroczył swoje uprawnienia. Organem władnym do odwoływania i powoływania skarbników jest bowiem wyłącznie rada gminy. A w tym przypadku nie wyraziła zgody na zmianę kadrową.

Choć Sąd Pracy dwoi się i troi, by spór rozstrzygnąć jak najszybciej, nie jest to takie łatwe. W końcu minionego roku gmina zażądała zmiany przewodniczącej składu orzekającego. Podniosła, że sędzia zna skarbniczkę. Zarzuty, przez kilka miesięcy weryfikowała "okręgówka". W końcu uznała, że nie ma podstaw do wykluczenia sędzi, a ta wyznaczyła posiedzenie na 7 maja. Nie odbyło się, ponieważ nie było komu reprezentować gminy.

Gołaszewski przebywał na urlopie, a radca prawny gminy musiał wyjechać na spotkanie, które dotyczyło perspektyw rozwoju gospodarczego ściany wschodniej. Natomiast żaden inny prawnik nie zgodził się, by reprezentować gminę przed sądem z uwagi na - jak twierdzi wójt - skomplikowany charakter postępowania.

Dodajmy, że jeśli sąd przywróci skarbniczkę do pracy, to gmina będzie musiała zapłacić jej za czas od zwolnienia do prawomocnego wyroku.

Termin kolejnego procesu nie jest jeszcze wyznaczony..