Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzesiu Zapatero

Konrad Kruszewski [email protected]
Kronika wypadków umysłowych. Kronika wypadków umysłowych dotarła do nagrania tajnej rozmowy Grzegorza Napieralskiego, szefa SLD, z księdzem proboszczem jego szczecińskiej parafii.

Rozmowa odbyła się w pomieszczeniu antypodsłuchowym, więc nic dziwnego, że do niej dotarliśmy. W Polsce bowiem już tak jest, że to jest najbardziej dostępne, co jest najbardziej tajne.

Stenogram tej rozmowy publikujemy w nadziei, że pomoże on zrozumieć zachowanie lewicy podczas głosowania nad ustawą medialną.

- Niech będzie pochwalony - tradycyjnym pozdrowieniem polskiej lewicy przywitał się Napieralski.

- A kogo ty chwalisz, Grzesiu!? Kogo? Czy aby nie szatana!? Słyszałem, słyszałem, ludzie mówią, że ty Kościół chcesz z państwa polskiego wyprowadzić, religię ze szkół! Niewdzięczniku! A ja ci piątkę, jak chodziłeś do podstawówki, z religii na koniec roku postawiłem! I taka teraz zapłata! Mnie chcesz ze szkoły wyrzucić!

- Księże proboszczu, to nieprawda. Ja tylko tak na niby. Taki chwyt wyborczy. Żeby tego Olejniczaka w wyborach pogrążyć.

- Ty mi tu Olejniczakiem oczu nie mydl. On Kościoła nie czepia. A ty?! Diabeł cię opętał! Jak ty się teraz na mszy pokażesz!

- Ksiądz proboszcz pomoże?

- Pomoże, pomoże... Jak trwoga, to do księdza proboszcza. Wyspowiadasz się i w niedzielę do mszy służyć będziesz, żeby ludzie widzieli, że za grzechy szczerze żałujesz. I przy remoncie kaplicy pomożesz. I niech cię Pan Bóg broni, żebyś jeszcze kiedy rękę na Kościół podniósł. A za pokutę poprzesz weto prezydenta do ustawy medialnej, co ją liberałowie forsują na szkodę telewizji Trwam.

- Na szkodę telewizji publicznej!

- Przecież mówię: na szkodę publicznej telewizji Trwam.

- Jakże to tak, księże proboszczu?! Mamy popierać PiS, prawicę?! Przecież Jarek Kaczyński zadeklarował, że on z nami nigdy, nic, ten tego. Że lewica to szatani, z którymi w żadne układy się nie wchodzi. On tego nie przełknie!

- Przełknie, przełknie. Leppera przełknął, to i ciebie, Grzesiu, przełknie. Bo i w czym ty dziecko jesteś od Leppera lepszy? Idź do pałacu, prezydent już czeka. Winka mszalnego się napijesz. Dogadacie szczegóły. Ja w tej sprawie tylko listonoszem jestem.

- A jak ja potem kolegom w oczy spojrzę? Kac moralny...

- Kolegami, synu, się nie zasłaniaj. Twoja w tym głowa, żeby ich przekonać, nie moja. Postrasz, że ja im rozgrzeszenia nie dam. Kacem się nie przejmuj, bo po mszalnym winku kaca nie ma. I przestań mi tu kręcić, bo jak się zdenerwuję, to cię w niedzielę z ambony skarcę.

- Tylko nie to, księże proboszczu. Taki wstyd! Z ambony!

- To mi tu nie kręć, bo ci przypomnę, kim ty tak naprawdę chciałeś zostać!

- Ministrantem?

- Ministrantem to ty już dawno zostałeś, ale publicznie ostatnio głosiłeś, że chcesz być tym, jak mu tam, Zapatero, tym bezbożnikiem hiszpańskim, który śluby gejów zalegalizował w katolickiej onegdaj Hiszpanii.

- Małżeństwa chłopów z chłopami?! Nie może to być! Ktoś mnie źle poinformował!

- Oj, Grzesiu, Grzesiu. Przecież ja cię znam. Do komunii cię przygotowywałem i nauk przedmałżeńskich udzielałem. I wiem, że taki z ciebie Zapatero, jak z koziej, za przeproszeniem d... trąba. Żeby być Zapatero, to trzeba mieć między nogami, nie powiem co, bo księdzu nie wypada. A ty, co ty tam masz Grzesiu? Tylko Senyszyn Joannę. I z tą Senyszyn wybierasz się na wojnę z Kościołem?! Współczuję. Bo będziesz się musiał w skóry odziać i pejcz wziąć do ręki. Oj, nawojujesz się ty z taką bronią, nawojujesz. Tak, że lepiej chyba dla ciebie będzie, jak już przestaniesz podskakiwać. Padnij na kolana i żałuj za grzechy.

- Ale z ambony to ksiądz już karcił nie będzie?

- Nie. I jeszcze wywiad w telewizji Trwam albo Radiu Maryja załatwię.

- W telewizji Trwam i Radiu Maryja?! Nie może być. Takie poparcie! Powiem towarzyszom, Boże, co ja gadam, powiem braciom i siostrom. To rozwieje ich wątpliwości. Żeby nie wrzeszczeli, że Napieralski przehandlował SLD z prezydentem za parę butelek wina.

W tym momencie rozmowa się urywa. Na taśmie słychać jeszcze głuche uderzenie o kościelną posadzkę, jakby ktoś padł na oba kolana jednocześnie, potem jeszcze bardziej głuche dudnienie, jakby ktoś z całych sił walił się pięścią w piersi, wreszcie szloch - szczery, młodzieńczy, przechodzący w płacz radosny, śmiech w końcu, jakby ktoś wreszcie odnalazł swoją drogę w życiu i ta droga napełniła go radością.
I miłością do PiS-u.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna