Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hurtownia powstała, by wyłudzać

Michał Modzelewski
archiwum
Zeznania Marka S., jednego z głównych świadków oskarżenia wnoszą do sprawy nowy wątek, jakim są powiązania gangsterów z łomżyńskim biznesem.

Jako przykład podał działającą pod koniec lat 90. hurtownię "Wianex", która powstała jedynie po to, by wyłudzać towary, co wspólnikom miało przynieść krociowe zyski.

Wedle Marka S., na pomysł całego interesu miał wpaść pod koniec lat 90. Jerzy W., znany łomżyński biznesmen, spokrewniony ze Sławomirem W., ps. "Generał", domniemanym hersztem gangu, który oczekuje obecnie na swój proces. Sam Jerzy W. został wcześniej prawomocnym wyrokiem sądu skazany za paserstwo. Wciąż ma ponad dwa lata do odsiadki. Oficjalnie nie pozwala na to zły stan zdrowia.

- Potrzebował na to pieniędzy. Nie miał, więc zwrócił się do "Generała" o pożyczkę - zeznał Marek S. - Wtedy ja skontaktowałem się z Romanem D., ps. "Szweju" z Tarnowa. Ten sprzedał jakieś obligacje i przekazał mi 400 tys. zł. Po tym, jak osobiście dałem te pieniądze Jerzemu W., ten zapytał mnie o kogoś, kto mógłby poprowadzić firmę. Poleciłem Marka Ż. ze Szczytna. On został "słupem", formalnym właścicielem "Wianeksu", który swoim podpisem firmował wszystkie lewe interesy.

Na początku firma, by nabrać wiarygodności, prowadziła legalne interesy. Potem zaczęła kupować duże ilości towaru, głównie artykułów spożywczych, jedynie na faktury z odroczonym terminem płatności. Towary przestępcy upłynniali potem m.in. w Gdańsku, gdzie odbiorcę znalazł "Samara".

Marek S. zeznał również, że "wspólnicy" wyłudzili też ogromny kredyt w białostockim oddziale jednego z dużych banków. A to było możliwe dzięki kamienicy przy Wiejskiej, którą Jerzy W. zapisał na Marka Ż., prowadzącego "Wianex" figuranta. Obaj panowie mieli pojechać do Białegostoku i wyłudzić kredyt pod zastaw tej kamienicy na kwotę 800 tys. zł. Wówczas miało też dojść do wręczenia łapówki dyrektorowi banku w wysokości 10 proc. tej sumy, za przeoczenie, jakim miało być nie- dokonanie przez bank wpisu do hipoteki tej kamienicy. Dzięki temu budynek przepisano na Krzysztofa Ch., ps. "Tony", za co ten, wedle Marka S., nie wziął ani złotówki. Bank nie mógł już zająć nieruchomości pod zastaw wyłudzonego w ten sposób kredytu.

Kiedy do bram "Wianexu" zaczęli dobijać się wierzyciele z żądaniami zapłaty za towar, Marek Ż., właściciel podstawiony przez gangsterów, "rozpłynął" się. Są dwie ewentualności. Albo uciekł za granicę, albo nie żyje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna