O tym, że na terenie dawnej siedziby UB w Bielsku Podlaskim, znajdującej się na terenie kompleksu poklasztornego przy kościele karmelickim, mogą być pochowane ciała zakatowanych tam więźniów, świadczyły spisane zeznania świadków.
Ale do niedawna nikt tym się nie interesował.
W ubiegłym tygodniu archeolodzy przeprowadzili badania, które miały potwierdzić te informacje. I potwierdziły.
- Znaleźliśmy cały szkielet na większym dziedzińcu pod ścianą, przy której UB rozstrzeliwało więźniów - mówi Zbigniew Kulikowski, prokurator z białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej nadzorujący badania.
Kolejne szczątki archeolodzy znaleźli na mniejszym, wewnętrznym dziedzińcu. Te jednak nie były już kompletnymi szkieletami, a jedynie pojedynczymi kośćmi przynajmniej pięciu osób.
- Fragment ludzkiej czaszki znaleźliśmy pod rurą odprowadzającą deszczówkę z rynny - mówi dr Marcin Zwolski, historyk IPN, który uczestniczył w wykopaliskach. - Te kości to tzw. materiał wtórny.
Prawdopodobnie podczas jakiś prac ziemnych prowadzonych tu kilkadziesiąt lat temu wykopano szczątki ludzkie, ale wówczas nikt nie myślał o ich badaniu, więc razem z ziemią wrzucono je z powrotem do dołu.
Jak usłyszeliśmy od historyka, podczas takich prac ziemnych, bodajże w latach 70., wezwano prokuratora i sporządzono odpowiednią notatkę.
- Ale co ciekawe, w opisanym miejscu znaleźliśmy tylko kości zwierzęce, dokładnie świń - mówi Zwolski. - Na ludzkie szczątki natknęliśmy się obok, w rogu placu.
Biegły po wstępnych oględzinach szczątków ludzkich stwierdził, iż należały one do co najmniej pięciu osób.
- Nie wiemy jeszcze, czy te kości z mniejszego dziedzińca i ten kompletny szkielet z większego to ofiary UB - podkreśla prokurator IPN. - To potwierdzą dopiero specjalistyczne badania.
Możliwe, że kompletny szkielet należał do kobiety. Świadczy o tym dość szeroka miednica, ale równie dobrze mógł to być mężczyzna o nieco szerszych biodrach.
Nie wiadomo też z jakiego okresu pochodzą odnalezione szczątki. Może to być okres funkcjonowania UB, czyli druga połowa lat 40. i lata 50. ubiegłego wieku. Ale także czasy, gdy funkcjonował tu klasztor lub więzienie carskie.
Przy szkielecie znaleziono pozostałości drewnianej skrzyni, możliwe więc, że był to typowy pochówek przy kościele.
- Przy szczątkach nie znaleźliśmy nic, co mogłoby nam pomóc w ustaleniu okresu, z którego one pochodzą - mówi dr Zwolski. - Żadnych medalików, monet, guzików.
Pracownicy IPN apelują jednak do wszystkich osób, których bliscy mogli zginąć z rąk UB w Bielsku lub innych katowniach województwie o udostępnienie swojego DNA. To nie boli, pracownicy IPN po prostu pobierają specjalnym wacikiem wymaz śliny z buzi. Pobrane w ten sposób DNA będzie porównywane z tym pobranym z odnalezionych szczątek. Dzięki temu może uda się zidentyfikować spoczywające tu osoby.
A takie rzeczy się zdarzają. Niedawno ekshumowano bezimienną mogiłę na bielskim cmentarzu. Dzięki DNA pobranemu od rodziny udało się potwierdzić, iż spoczywa w nim Józef Niechoda, zakatowany właśnie w bielskim UB. Pisaliśmy o tym kilka numerów temu. Zainteresowani proszeni są o kontrakt z IPN tel. 85 664 57 84.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?