Kontuzjowany jest Wahan Gevorgyan. Po meczu z Koroną Kielce nie doszedł do siebie Hermes Neves Soares. Obaj piłkarze w trzech pierwszych spotkaniach sezonu wychodzili na boisko w pierwszym składzie.
- Gevorgyan ma naderwany mięsień dwugłowy. Ze Śląskiem na pewno nie zagra - mówi Marcin Piechowski, masażysta Jagiellonii.
Z kolei Hermes narzeka na uraz barku. - Są tam ponaciągane mięśnie. Hermes wprawdzie trenuje, ale tylko indywidualnie. Jego występ w sobotnim spotkaniu stoi pod dużym znakiem zapytania. Nie wiem, czy zdąży dojść do siebie. To raczej wątpliwe - wyjaśnia Piechowski.
Jeśli Brazylijczyk się nie wykuruje ciężko będzie go zastąpić. Doświadczony pomocnik należy do wyróżniających postaci białostockiego zespołu. I choć kadra Jagiellonii jest wyrównana, a trener Michał Probierz ma pole manewru, to dużo łatwiej będzie wypełnić lukę po Gevorgyanie niż Hermesie.
Do meczu ze Śląskiem zostały jednak trzy dni i mocno trzymamy kciuki za powrót do zdrowia 35-letniego rozgrywającego. Jeśli okaże się to niewystarczające, kibicować będziemy zawodnikom, którzy postarają się zastąpić kontuzjowanych jagiellończyków.
Jednym z kandydatów do gry jest Dariusz Jarecki. Ten przed sezonem stracił miejsce w wyjściowej jedenastce i w każdym spotkaniu rundy jesiennej wchodził na murawę z ławki rezerwowych. W pojedynku z Koroną Kielce (2:0) zaliczył tylko cztery minuty gry.
Jesteś rozczarowany rolą rezerwowego - pytamy 28-letniego pomocnika, mogącego grać także w obronie.
- Nikt nie chce siedzieć na ławce, ale zespół gra dobrze, a zawodnicy, na których stawia trener, nie zawodzą. Cały czas ich dopinguję. Zawsze może zdarzyć się też tak, że trafi się kontuzja czy kartka i za chwilę wskoczę do składu. Jeśli zaistnieje podobna sytuacja zrobię wszystko, by udowodnić, że zasługuję na miejsce w jedenastce. Ale przede wszystkim liczy się dobro drużyny. Wiemy, o co gramy i najważniejsze są punkty. Indywidualne laurki będzie można wystawiać po sezonie.
Teraz pewnie w zespole nie mówi się o niczym innym, jak tylko o tym, że w sobotę możecie wyjść na zero.
- Trenerzy i szefowie klubu od początku zwracali nam uwagę, żebyśmy nie myśleli o tych minus dziesięciu punktach. Koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu. Trudno jednak zapomnieć o sytuacji, jaka nas dotknęła. Każdy wie, że wygrywając ze Śląskiem Wrocław odrobimy straty. Zrobimy co w naszej mocy, żeby w sobotę mieć już czyste konto.
Mecze ze Śląskiem mają swoją dramaturgię. Pewnie nikogo nie trzeba specjalnie mobilizować na to spotkanie?
- W takich momentach mówi się, że każdy mecz traktowany jest tak samo, w każdym walczymy o punkty. Mogę to teraz powtórzyć, ale jednocześnie dodać, że pamiętam spotkania ze Śląskiem z poprzedniego sezonu i wiem, co się w nich działo. Żartuję nawet z Igora Lewczuka, że pospieszył się z bramką, jaką strzelił Koronie. Mógł poczekać tydzień i trafić do siatki Śląska. Wtedy wyrównałby rachunki, po tym jak rok temu wrocławianie wybili mu ząb, nie przerwali akcji i zdobyli gola na 2:2. Wiadomo też, że niektórzy będą dodatkowo zmotywowani występem przeciwko trenerowi Ryszardowi Tarasiewiczowi. Lecz z drugiej strony nie możemy dać się ponieść emocjom. Jesteśmy przygotowani na ciężki pojedynek. Sądzę nawet, że będzie to najtrudniejszy mecz z dotychczas rozegranych. Głęboko wierzę, że zwycięski.
Mecz Jagiellonia - Śląsk rozpocznie się w sobotę, o godz. 18.15
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?