Sobotni mecz w Warszawie z Legią pokazał, że w rywalizacji o mistrzostwo Polski Jaga potrzebuje wzmocnień. Białostocka drużyna wcale nie zagrała źle, nie ustępowała rywalom, ale przegrała zasłużenie, choć wynik 0:2 nie oddaje do końca tego, co działo się na boisku.
- Widzieliśmy, jakie było sędziowanie. Nie zamierzam zwalać winy za porażkę na arbitra, lecz wiele jego decyzji można uznać za kontrowersyjne - denerwuje się Kulesza.
Prezes Jagiellonii przyznaje jednak, że jego zespołowi nie udało się utrzymać tempa, w jakim rozpoczął pojedynek z Legią.
- Pierwsze 15-20 minut były bardzo dobre w naszym wykonaniu, potem czegoś zabrakło. Nic z tym już nie zrobimy. Przegraliśmy, ale nadal jesteśmy liderem - dodaje Kulesza.
Teraz pozostaje kwestia, żeby obronić pierwszą pozycję w Ekstraklasie. - W tym roku zostały do rozegrania cztery mecze, w których do zdobycia jest 12 punktów. Nie stawiam sprawy, że trzeba mieć tyle, a tyle. Co to da? To są tylko słowa. Każdy przecież wie, jak wygląda tabela - tłumaczy szef białostockiego klubu.
"Grosik" powinien myśleć o grze
Od jesiennego finiszu wiele zależy. Nie tylko może ustawić żółto-czerwonych w doskonałej sytuacji wyjściowej. Także transfery uzależnione są od tego, jak przedstawiać się będzie klasyfikacja w rozgrywkach. Choć nie ulega wątpliwości, że wzmocnienia są konieczne. Żółto-czerwoni potrzebują więcej atutów, aby nie stracić miana głównej siły napędowej w lidze. Na Legii widać było, że pole manewru - przy słabszej postawie choćby Kamila Grosickiego - zostaje ograniczone.
Dzisiaj gra Jagi w dużej mierze zależy właśnie od "Grosika". Ten obniżył loty, za to aktywność wykazywał ostatnio w niektórych mediach ogólnopolskich, gdzie narzekał, że nie występuje regularnie w podstawowej "11", albo że klub ociąga się z rozmowami na temat nowego kontraktu.
- Kamil powinien bardziej skupić się na grze, a nie wywiadach prasowych - stanowczym głosem stwierdza Kulesza. - A co do przedłużenia umowy, to wszystko znajduje się pod kontrolą.
W każdym razie przydałby się wartościowy piłkarz, wzmacniający możliwości ofensywne drużyny. Ale słowo "przydałby się" ładnie brzmi, jednak pozostaje kwestia skąd wziąć pieniądze na jego zatrudnienie.
Na rynku transferowym pojawiła się informacja, że Jaga może stanąć do wyścigu po Hiszpana Andreu z Polonii Warszawa. - Nie wiem skąd takie newsy? Może chodzi o innego Kuleszę, bo ja z Andreu nie rozmawiałem - dementuje szef żółto-czerwonych. - Na razie nie podejmujemy transferowych tematów. Nad ruchami personalnymi będziemy zastanawiać się po zakończeniu rundy.
Hiszpan oblał testy, teraz czas na Senegalczyka
To oficjalne stanowisko, jednak nie ulega wątpliwości, że Jagiellonia już przygotowuje się na otwarcie okienka. Na razie testuje mniej znanych graczy. Furory nie zrobił hiszpański pomocnik, Alberto Bajo Del Hierro. Noszący przydomek "Teto" wychowanek Realu Madryt zakończył sprawdziany w Jadze. - Niczym nie zachwycił -krótko ocenia Kulesza.
Z kolei dzisiaj na testach powinien pojawić się zawodnik z Senegalu. To 23-letni środkowy obrońca, Mouhamadou Fall, który ostatnio sprawdzany byłprzez Legię, ale ostatecznie warszawianie nie zdecydowali się na jego zatrudnienie.
Z drugiej strony Jagiellonia czyści kadrę. Za porozumieniem stron rozwiązano kontrakt z Ndabenkulu Ncube. Piłkarz rodem z Zimbabwe zdążył wystąpić tylko w końcówce ligowego meczu z Wisłą Kraków oraz rozegrał jedną połowę w pucharowym spotkaniu z Flotą Świnoujście.
Żółto-czerwoni myślą zatem o przyszłości, ale teraz koncentrują się głównie na najbliższych dniach. W niedzielę piłkarzy czeka kolejny "mecz jesieni". Białostoczanie zmierzą się na wyjeździe z wiceliderem tabeli Koroną Kielce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
