Jak to możliwe, że za przejazd PKS-em na jednej trasie płacimy różne ceny?

Jak to możliwe, że autobusowe bilety z Suwałk do Bakałarzewa lub odwrotnie, kosztują raz 6,50 zł, raz - 7,60 zł, a raz -9 zł - pytają nasi Czytelnicy. - Tym bardziej że droga jest taka sama, bo około 20 km, a autobusy nie pośpieszne, tylko zwykłe.
Spróbowaliśmy sprawę wyjaśnić.

Olsztyn jest droższy
Pierwsza kwestia to inny przewoźnik. Obsługujący również i tę trasę PKS Olsztyn jest w tym przypadku droższy od swojego suwalskiego odpowiednika o 1,40 zł.

Przeciętny podróżny nie ma jednak szans, by z góry wiedzieć, do jakiego autobusu wsiada. Na rozkładach jazdy takiej informacji brak.

Tylko 2 km i aż 2,10 zł więcej
W przypadku olsztyńskich autobusów jest jeszcze jedna wątpliwość.
Gdy wsiada się na suwalskim dworcu, a nie na jednej z ulic, trasa jest raptem o 2 km dłuższa. Tymczasem cena aż o 2,10 zł wyższa. W Olsztynie tłumaczą to tym, że co kilka km obowiązuje inna taryfa. 20 km mieści się jeszcze w poprzednim przedziale, a 22 - już w wyższym.

To jest konkurencja!
Zróżnicowane ceny biletów obowiązują też na wielu innych trasach, w tym do Warszawy i Białegostoku. Także tutaj jest po dwóch przewoźników.

Cenowe różnice przedstawiciele poszczególnych PKS-ów, które są niezależnymi spółkami, tłumaczą innymi kosztami funkcjonowania. Jedni mogą pozwolić sobie na niższe ceny, inni nie. Na tym polega też zresztą konkurencja. A w tym przypadku sentymentów, że kiedyś wszystkie PKS-y były jednym przedsiębiorstwem, nie ma.

Naszym Czytelnikom, którzy nie muszą wyjeżdżać o określonej godzinie, radzimy, aby w dworcowej kasie najpierw sprawdzili ceny i wybrali sobie najtańszy kurs. Pozostali są natomiast skazani na to, że raz będzie taniej, a raz drożej.

Chcesz wiedzieć więcej?
Zobacz co się
wydarzyło w Suwałkach.Kliknij na mmsuwalki