Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeden aptekarz już był. Nazywał się PZPR.

Konrad Kruszewski [email protected]

Ten aptekarz miał jedną aptekę - tyle że mającą swoje oddziały terenowe. W tej aptece były te same leki w jednakowych cenach. To znaczy były one teoretycznie, bo praktycznie ich nie było. Prawidłowość w takich systemach jest bowiem taka, że jak jest jeden aptekarz to już leki nie są potrzebne. Już sama obecność aptekarza działa uzdrawiająco.

Jeden aptekarz i jedna apteka. Tak będzie, jak PiS wygra wybory. Obiecał to sam prezes Jarosław Kaczyński, a ja mu wierzę jak samemu Duchowi Świętemu. W ten sposób PiS chce zlikwidować apteki sieciowe, bo są niedobre.

Dla kogo? Przecież nie dla tych aptekarzy, którzy mają dwie apteki, nie dla ich klientów, bo im więcej aptek, tym większa konkurencja i leki tańsze. A zatem dla kogo? Tylko dla tych, którzy mają jedną aptekę i są niekonkurencyjni.

Na swoim osiedlu w zasięgu wzroku mam cztery apteki. Kompletnie mnie nie interesuje, czy są one prywatne, czy sieciowe. Mam w nosie to, czy jest tam jeden aptekarz, czy dziesięciu. Interesują mnie natomiast dwie rzeczy. Pierwsza - to oczywiście cena lekarstw, druga - jakość obsługi mierzona przeze mnie długością kolejki. Tego wszystkiego chce mnie pozbawić prezes Kaczyński, gdyż chce zlikwidować między aptekarzami konkurencję. Jest to działanie bardzo "prorynkowe", w wyniku którego będziemy mieć na osiedlu jedną aptekę i płacić za leki dwa razy więcej.

Trzeba na prezesa głosować, zwłaszcza, że może on ten twórczy element równania wszystkiego do jedności rozszerzyć. Bo niby dlaczego ograniczać się jedynie do aptekarzy? A sklepikarze, to co, suce spod ogona wypadli? Jeden sklep - jeden sklepikarz! Tak powinno być. Zachciało się sieciowych hipermarketów, bo tanio. Fora ze dwora! Wracamy do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Czyli, że jak już mamy mieć ten kapitalizm to na poziomie budki z warzywami. Jednej na rodzinę. I jedną rodzinną grządkę, żeby produkowała towar do tego warzywniaka.

A czyż szewcy są gorsi? Jeden szewc - jeden zakład szewski! Jeden fabrykant - jedna fabryka butów! W rezultacie osiągniemy jedność całkowitą - jeden szewc - jedna para butów. Jak w Chinach za czasów rewolucji kulturalnej. I jeszcze jeden krawiec - jeden mundurek.

Życie polityczne i systemy polityczne są bardzo zależne i powiązane z systemami ekonomicznymi. W rezultacie tej jedności osiągniemy system , w którym będzie jeden prezes i jedna partia. Jedność całkowita. Naród z partią i partia z narodem. Jak pisał wieszcz radziecki: "Partia i Lenin - bliźnięta-bracia - kogo bardziej matka-historia ceni? Mówimy - Lenin, a w domyśle partia, mówimy - partia, a w domyśle - Lenin"

Że to już było? Oczywiście. Był jeden aptekarz. Nazywał się PZPR. Rozszyfruję skrót, bo czasy są takie, że ludzie nie pamiętają tego, co było rok temu. PZPR, czyli Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Ten aptekarz miał jedną aptekę - tyle że mającą swoje oddziały terenowe. W tej aptece były te same leki w jednakowych cenach. To znaczy były one teoretycznie, bo praktycznie ich nie było. Prawidłowość w takich systemach jest bowiem taka, że jak jest jeden aptekarz to już leki nie są potrzebne. Już sama obecność aptekarza działa uzdrawiająco.

Czy coś zatem w tych oddziałach aptecznych było? Tak - kolejki. Oczywiście że przesadzam. Ale tylko trochę, bo jakieś proszki z krzyżykiem były i jakieś plastry na odciski, od których robiły się te odciski większe też były. Były, ale krótko. Tak jak wszędzie. W sklepach spożywczych był na przykład ocet. A jak się pojawiała kiełbasa, to przelotnie i na krótko. Trzeba było całą noc stać w kolejce, żeby ją dostrzec. Przez chwilę - zanim nie kupił jej ten, który stał dwie noce.

I tak ze wszystkim. Taki był rezultat polityki zatytułowanej "Jeden aptekarz - jedna apteka". Nie wymyślił jej bowiem prezes Jarosław Kaczyński, tylko inny towarzysz o pseudonimie Lenin, nieprzypadkowo wymieniony tu w wierszu Majakowskiego. Stworzył on w latach 20-tych ubiegłego wieku NEP (Nowaja Ekonomiczeskaja Politika), czyli system, który dopuszczał udział w gospodarce własności prywatnej, ale jedynie bardzo małej i w bardzo ograniczonym zakresie. Taka sowiecka wersja jednego sklepikarza i jednego sklepu, oraz jednego aptekarza i jednej apteki. Przez kilka lat bolszewicy się z tym NEP-em bujali pozwalając, bo było to gospodarczo korzystne, na ograniczony rozwój "elementów kapitalistycznych". A potem tych "wzbogaconych aptekarzy" załatwili fiskalnymi domiarami. A jak któryś przeżył, to lądował w gułagu na Syberii. Tego już nie był w stanie przeżyć.

Tak powstała jedna apteka. Czyli system gospodarki nakazowo-rozdzielczej. Jej twórca - jeszcze jeden towarzysz - Józef pseudo Stalin - został w niej jedynym aptekarzem. Był zresztą nie tylko jedynym aptekarzem. Był również jedynym historykiem, jedynym ekonomistą, a nawet jedynym językoznawcą. Po prostu był jedyny.

"System gospodarki nakazowo-rozdzielczej" - proszę to sobie zapamiętać. Jeżeli ktoś dzisiaj mówi, że po wygranych wyborach wprowadzi system, w którym jeden aptekarz będzie miał jedną aptekę, to jak on zamierza to osiągnąć? Jedyną drogą jest nakaz i rozdział. To do czego on tak naprawdę zmierza? "System gospodarki nakazowo-rozdzielczej" - proszę to sobie zapamiętać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna