Do zdarzenia doszło kilka dni temu w Kołodzieży (pow. moniecki). Wieczorem Jerzy Grochowski poszedł do kotłowni, dołożyć opału do pieca. W momencie otwierania drzwiczek pieca, wybuchły nagromadzone w nim gazy.
Na mężczyźnie zapalił się sweter, ale szybko go zdjął. W kotłowni zapłonęło zgromadzone drzewo. Mimo bólu poparzonych rąk i twarzy pan Jerzy zadbał, by z płonącego domu uciekła żona z dziećmi. Jak napisał dziennik "Super Express", mężczyzna nie stracił zimnej krwi i zaalarmował żonę. Kobieta zdążyła owinąć dzieci grubymi kocami i uciec do drugiego domu.
Mężczyzna próbował ratować swój dobytek, starał się ugasić płonącą kotłownię. Kiedy straż pożarna dojechała na miejsce, wszystko było już ugaszone.
Obecnie, poparzenia pana Jerzego leczone są w szpitalu w Mońkach. Jak napisał dziennik "Fakt": "Tatuś to prawdziwy bohater i bardzo za nim tęsknimy - powiedziały uratowane przez ojca dzieci, wierząc, że ojciec wkrótce wyzdrowieje i święta Bożego Narodzenia spędzi z nimi w domu."
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?