Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest za mało miejsc w szpitalach dla obłożnie chorych. Radni KO mają pomysł, jak to zmienić

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Karol Pilecki i Igor Łukaszuk zwołali w poniedziałek (4.05) konferencję prasową przy ul. Wołodyjowskiego. Bo to właśnie tam przez lata funkcjonował Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy prowadzony przez Wojewódzki Szpital Zespolony. Był jedyną tego typu placówką w Białymstoku.
Karol Pilecki i Igor Łukaszuk zwołali w poniedziałek (4.05) konferencję prasową przy ul. Wołodyjowskiego. Bo to właśnie tam przez lata funkcjonował Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy prowadzony przez Wojewódzki Szpital Zespolony. Był jedyną tego typu placówką w Białymstoku. AS
Radni wojewódzcy KO chcieliby, by samorząd przejął budynek zarządzany teraz przez Śniadecję, rozbudował go i stworzył tam Zakład Opiekuńczo-Leczniczy. W ten sposób miasto zyskałoby 140 bardzo potrzebnych miejsc dla osób wymagających takiej opieki. Teraz nie ma ich wcale.

670 - tyle miejsc w zakładach opiekuńczo-leczniczych i zakładach pielęgnacyjno-opiekuńczych, według danych Narodowego Funduszu Zdrowia, jest w województwie podlaskim. - Zaspokajają niewiele ponad 50 proc. potrzeb. A te potrzeby będą przecież rosły - podkreśla Igor Łukaszuk, wojewódzki radny z klubu Koalicji Obywatelskiej, a zarazem kandydat w nadchodzących wyborach. Wspólnie z Karolem Pileckim, również radnym i kandydatem KO, zwołali w poniedziałek (4.05) konferencję prasową przy ul. Wołodyjowskiego. Bo to właśnie tam przez lata funkcjonował Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy prowadzony przez Wojewódzki Szpital Zespolony. Był jedyną tego typu placówką w Białymstoku. Przebywało w nim 70 pacjentów wymagających codziennej opieki (np. po udarach) oraz 4 wentylowanych mechanicznie.

Do tych lekarzy nie potrzebujesz skierowania. Zobacz całą listę

Jak wyjaśnia Grażyna Pawelec z WSZ, podczas pandemii budynek ZPO został na mocy decyzji wojewody przemianowany na 84-łóżkowy oddział, w którym leczone były osoby zakażone wirusem Sars-CoV-2. Pacjentom z ZPO znaleziono wówczas miejsca w innych placówkach. Pandemia się skończyła, jednak ZPO w Śniadecji nie przywrócono. Jak wyjaśnia Grażyna Pawelec, to z powodu licznych remontów, jakie przechodzi szpital. Przy ul. Wołodyjowskiego jeszcze niedawno gościł Oddział Chorób Wewnętrznych, Diabetologii, Endokrynologii i Reumatologii. Teraz szykuje się kolejny remont i tym razem do dawnego ZPO - czasowo - przeniosą się poradnie.

- Jest źle. Na terenie Białegostoku miejsc opiekuńczo-leczniczych praktycznie nie mamy - potwierdza Katarzyna Majzit, wojewódzka konsultant w dziedzinie pielęgniarstwa opieki długoterminowej.

- ZOL-e są nierentowne, a zapotrzebowanie na nie jest bardzo duże. Rozwój medycyny spowodował, że żyjemy dłużej. A to sprawia, że częściej potrzebujemy opieki. Pacjenci szukają miejsc w ZOL-ach w okolicznych miejscowościach: w Choroszczy, Hajnówce, Bielsku, Łapach, a bywa, że i nawet w Suwałkach - wymienia.

Jednak i tam nie jest różowo. Jak wynika z danych podlaskiego oddziału NFZ, w województwie jest 670 miejsc w 18 zakładach opieki długoterminowej. Ale na każde z nich trzeba czekać, nawet kilka miesięcy.

- Kilka lat temu zwiększyliśmy liczbę miejsc z 20 do 25 - mówi Mirosław Reczko, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim. - Ale potrzeby są o wiele większe. Kolejka to średnio około 40 osób, czyli cztery miesiące do pół roku.

Podobnie jest w ZPO w szpitalu w Sejnach:

- Mamy 30 łóżek, ale gdybyśmy mieli nawet i 70, to zapełnilibyśmy je wszystkie, bo na miejsce czeka się pół roku - mówi Waldemar Kwaterski, dyrektor szpitala.

Jak przyznają obaj dyrektorzy, wciąż myślą o powiększeniu ZOL-i w swoich placówkach. - Złożyliśmy nawet projekt, ale nie przeszedł - mówi dyrektor Reczko.

Zarobki dyrektorów podlaskich szpitali. Sprawdziliśmy ich oświadczenia majątkowe

- Ściany nie są elastyczne - przyznaje Waldemar Kwaterski.

I zdradza, że placówka szykuje się do rozbudowy oddziału.
O rozbudowie myśli też Wojewódzki Szpital Zespolony w Białymstoku.

- Po przeniesieniu poradni na docelowe miejsce, planuje się reaktywowanie ZPO przy jednoczesnym zwiększeniu liczby miejsc poprzez ewentualne dobudowanie piętra w budynku zakładu - mówi Grażyna Pawelec.

Radni Pilecki i Łukaszuk chcą, by dotacje dla samorządów na takie inwestycje wynosiły nie 50 proc., ale 70 proc. ich wartości. Mają też pomysł dotyczący stricte ZPO w Śniadecji.

- Chcielibyśmy zaproponować utworzenie przez samorząd województwa podlaskiego nowego zakładu opiekuńczo-leczniczego. W naszej ocenie kluczem do tego powinno być utworzenie spółki przez samorząd województwa, która zajmowałaby się prowadzeniem takiej działalności - opowiada Karol Pilecki.

Jak mówi, spółka mogłaby przejąć od szpitala budynek po dawnym ZPO, rozbudować go o dodatkowe piętra.

10 z 16 oddziałów położniczych w Podlaskiem nie zarabia na siebie. Likwidacja części porodówek nieunikniona. Ale to dopiero przyszłość

- Dzięki temu zyskalibyśmy 140 miejsc - mówi Karol Pilecki. I obiecuje, że w przyszłej kadencji radni dopilnują, by taka spółka faktycznie została utworzona.

Co na to szpital?

- Mienie szpitala jest własnością województwa i władze podejmą decyzje w tym zakresie - mówi tylko Grażyna Pawelec.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jest za mało miejsc w szpitalach dla obłożnie chorych. Radni KO mają pomysł, jak to zmienić - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna