Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesteśmy coraz bardziej otyli. Winny schabowy i bigos

Redakcja
Miałam pacjenta, który schudł 38 kg w ciągu miesiąca. Ale był też taki, który się bardzo starał i schudł tylko pół kilograma. Otyłość ma bardzo różne fazy.
Miałam pacjenta, który schudł 38 kg w ciągu miesiąca. Ale był też taki, który się bardzo starał i schudł tylko pół kilograma. Otyłość ma bardzo różne fazy.
Najnowsze dane mówią, że 61 proc. mężczyzn i 50 proc. kobiet w Polsce cierpi na nadwagę lub otyłość. Czy to znaczy, że jesteśmy krajem grubasów?

- Myślę, że to jest taki sam trend, jak na całym świecie, większość krajów w Europie i USA można by tak nazwać. Problem cały czas narasta. Z tym, że nadwaga nie jest jeszcze chorobą, a otyłość jest. W związku z czym, jak każdą chorobę, należy ją leczyć.

Więcej osób ma nadwagę czy otyłość?

- U mężczyzn trochę więcej jest nadwagi niż otyłości, u kobiet jest z kolei odwrotnie. Ale powoli te proporcje się wyrównują. W zasadzie już procent otyłości w Polsce u kobiet i mężczyzn wynosi ok. 30-32 proc.

Jak to wygląda na Podlasiu? Mamy większy problem z nadwagą i otyłością niż mieszkańcy innych regionów?

- W naszym regionie nie było badań epidemiologicznych, są tylko dane szacunkowe. Z badań ogólnopolskich wynika, że zarówno my, jak i mieszkańcy Lubelszczyzny, mamy więcej problemów z masą ciała niż inni Polacy. My mamy specyficzny sposób jedzenia, to tzw. dieta wschodnia: tłusta, zawiesista; te zasmażane bigosy, obficie panierowane schabowe, doprawianie kapusty kiszonej oliwą w niekontrolowanych, dużych ilościach, wszystkie zupy i sosy z dodatkiem śmietany, zasmażką itp.

To niestety nie sprzyja odchudzaniu. Do tego dzieci od małego są przyzwyczajone do takiej diety, jaką stosują rodzice. Ale u dzieci jest jeszcze inny problem: zapiekanki, hamburgery czy coca-cola sprzedawane w sklepikach szkolnych i automatach. Efekty tego niezdrowego żywienia też widać. Poza tym spędzają one coraz więcej czasu przed komputerami. Coraz więcej dzieci ma problem z nadwagą i otyłością.

Kiedy zacząć się niepokoić? Czy już niewielka nadwaga powinna nas skłaniać do modyfikacji diety i konsultacji ze specjalistą?

- Jeśli przekraczamy naszą prawidłową masę ciała, to jest to jakieś ostrzeżenie, że coś robimy źle: albo za dużo jemy, albo mamy za mało ruchu. Waga może być takim odniesieniem, ale nie u wszystkich. Bo jak ktoś dużo ćwiczy, masa ciała się podnosi, ale to ważą mięśnie, a nie tkanka tłuszczowa. Dlatego aby sprawdzić, czy coś się niepokojącego dzieje, najlepiej zrobić pomiar składu ciała: zobaczyć, ile jest w ustroju tkanki tłuszczowej i jaka to tkanka tłuszczowa.

Mniej obawiamy się tkanki tłuszczowej podskórnej, bardziej tej głębokiej, która znajduje się w jamie brzusznej. Taką analizę wykonać można w większości gabinetów zajmujących się leczeniem otyłości. To szybkie, nieinwazyjne badanie, które każdy z nas powinien choć raz w życiu sobie przeprowadzić.

Dlaczego to lekarz powinien zajmować się leczeniem otyłości?

- Z nadwagą może sobie poradzić jeszcze dietetyk czy fizykoterapeuta, bo tu głównie chodzi o zmianę stylu życia i kontrolę tych zmian. Natomiast otyłość (gdy BMI przekracza 30), to choroba, którą, jak każdą chorobą powinien, zająć się lekarz.

Czy dużo osób otyłych korzysta z porad lekarza? Wzrasta świadomość ludzi w tym zakresie?

- Mogę mówić o własnym doświadczeniu. Do mojego ośrodka rzeczywiście z każdym rokiem zgłasza się coraz więcej pacjentów. Może to ta świadomość wzrasta, ale może to efekt tego, że pacjenci polecają sobie nawzajem miejsce, gdzie można rzeczywiście bezpiecznie dla zdrowia schudnąć.

Od czego zaczyna się leczenie otyłości?

- Przede wszystkim od ustalenia jej przyczyn. Należy ustalić, czy jest to otyłość tzw. prosta, spowodowana dodatnim bilansem energetycznym czyli nadmierną dietą czy brakiem ruchu, czy też jest to otyłość wtórna, spowodowana obciążeniami genetycznymi czy zaburzeniami hormonalnymi. Proces leczenia tych dwóch rodzajów otyłości jest inny. Trzeba też zobaczyć jakie są choroby towarzyszące otyłości, bo zazwyczaj nadmiar kilogramów to nie jedyny problem pacjenta otyłego.

Najczęściej dochodzi tu jeszcze nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, wysokie lipidy, zaburzenie gospodarki węglowodanowej czy kamica żółciowa. To wszystko rzutuje na dobór diety czy farmakologicznego leczenia. Niewykluczone, że przed rozpoczęciem procesu odchudzania, będą potrzebne badania dodatkowe. Dopiero wtedy ustalamy zakres diety, ruchu, ewentualne konsultacje dietetyka, fizykoterapeuty, psychologa.

Na ile ważna jest motywacja w leczeniu? Czy pacjent, którego rodzina zmusza do odchudzania, też ma szansę na sukces?

- Bardzo nie lubię, gdy motywacja pacjenta jest zewnętrza, bo np. ktoś w pracy mówi mu, że źle wygląda i musi się zmienić, bo nie dostanie awansu albo np. mąż mówi do żony, że nie pójdzie z nią na imprezę, bo jest za gruba i nie ma się w co ubrać. To motywacja zewnętrzna, która działa krótko (jak każdy nakaz). Bywa, że taki pacjent "niedowiarek", zmuszony do odchudzania np. przez kogoś z rodziny, przychodzi tylko po to, aby "wypróbować" mnie i siebie, czy zrzucenie wagi jest w ogóle możliwe. Wtedy pracuję też nad psychoterapią takiej osoby.

Zdecydowanie wolę gdy pacjent chce sam dla siebie coś zrobić, zmienić swoją jakość życia, jest wewnętrznie o tym przekonany i sam zgłasza się do lekarza. Do mnie najczęściej przychodzą osoby, które chcą się leczyć dla siebie, a nie dla kogoś. Gorszy problem mają lekarze rodzinni, którzy muszą nieraz przekonywać pacjenta do tego, że trzeba zacząć się leczyć z choroby jaką jest otyłość, zmodyfikować styl życia, pomagać im zdobyć motywację.

Kiedy widać pierwsze efekty odchudzania? Każdy pacjent pewnie marzy o tym, żeby były widoczne jak najszybciej.

- Miałam pacjenta, który schudł 38 kg w ciągu miesiąca. Ale był też taki, który się bardzo starał i schudł tylko pół kilograma. Otyłość ma bardzo różne fazy, może być dynamiczna, czyli że przybieramy cały czas na wadze i wyhamowanie tego procesu jest już sukcesem. A jeszcze przy tym wyhamowaniu strata pół kilograma czy kilograma w ciągu miesiąca, to już jest wielki sukces. Z kolei jeśli ktoś ma otyłość statyczną, np. nie tyje od dwóch lat, utrzymuje masę ciała, to może w pierwszym miesiącu stracić kilka kilogramów. Ale ja nie lubię, gdy ta masa ciała znacząco w ciągu miesiąca obniża się, bo potem jest trudno ją utrzymać.

Staram się, aby pacjent młodszy chudł ok. kilograma w ciągu tygodnia, a starszy, po 35. roku życia, ok. pół kilograma do kilograma na tydzień. Wtedy efekt łatwiej utrzymać. Jestem lekarzem i dietetykiem, zależy mi też na niedopuszczeniu do niedoborów żywieniowych w czasie diety. Bo co z tego, że pacjent schudnie dużo kilogramów, jak przy tym zaczną mu wypadać włosy, czy łamać paznokcie. Dlatego przy procesie odchudzania nie wolno zapomnieć o konsekwencjach niedoborów żywieniowych. Układając dietę dla pacjenta, staram się ją też zindywidualizować. Nie każdy może np. jeść cytrusy, orzechy, ryby, czy pić mleko. Dietę dobieram pod kątem zawartości wszystkich potrzebnych składników: minerałów, witamin, białek, tłuszczy, węglowodanów.

Czy pacjenci narzekają na to, że taka dieta jest mało atrakcyjna czy też uciążliwa?

- Nie. Najbardziej nie podoba im się zmiana stylu żywienia. Ja nie stosuję diet restrykcyjnych, ale zasadę kilku regularnych posiłków, z tym że małych. Czasem trzeba pracować z pacjentem pół roku, zanim się tego nauczy.

W każdym procesie odchudzania chyba przychodzi moment załamania, gdy mimo diety, ćwiczeń, efektów nie ma lub są zbyt małe?

- To bardzo ludzkie, każdy z nas, nawet bez odchudzania, ma lepsze i gorsze dni. A tym bardziej, gdy stosujemy jakieś wyrzeczenia. Wiadomo, że przychodzą gorsze momenty. Wtedy bardzo dobrze mieć kogoś, kto nas wspiera: koleżankę, męża, lekarza. Pamiętajmy, jednak, że nawet gdy w chwili kryzysu sięgnie się po batonik, nic to w procesie odchudzania nie zmieni.

Oczywiście, o ile potem nie sięgnie się po 10 następnych. Żeby przytyć jeden kilogram, trzeba spożyć dodatkowo 7 tys. kcal ponad to, co potrzebujemy. To naprawdę kobietom się nie uda w ciągu jednego dnia, nawet w czasie świąt. Panom jest już trochę łatwiej, bo oni jednak jedzą więcej, do tego spożywają więcej alkoholu, który jest bardzo kaloryczny. Ale nawet taki jeden dzień obżarstwa i jeden kilogram więcej, to nie jest problem, bo go w ciągu następnego tygodnia diety można spokojnie zredukować.

Kiedy oprócz diety i zmiany stylu życia potrzebne jest wsparcie farmakologiczne i chirurgiczne?

- Są pacjenci, którzy nie chcą leków, wolą najpierw zmienić nawyki żywieniowe, więcej się ruszać i nie potrzebują do tego farmakologii. Druga grupa, zwłaszcza przy dużej otyłości, musi zazwyczaj stracić trochę kilogramów już na początku odchudzania, żeby potem było łatwiej wprowadzić zmianę stylu życia, chociażby jeździć na rowerze, czy pływać. Leczenie chirurgiczne jest zarezerwowane dla otyłości olbrzymiej, gdy BMI jest powyżej 40, lub powyżej 35, ale z chorobami towarzyszącymi, jak cukrzyca czy nadciśnienie. Wtedy stosuje się leczenie chirurgiczne, ale po takim zabiegu pacjent i tak musi nauczyć się jeszcze nowego sposobu żywienia i stylu życia.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna