Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze wrócę na morze!

Anna Mierzyńska
Białostoczanie: Jurek Chodakiewicz (z lewej) i Anatol Borowik na "Małym Ptaku” podczas tegorocznych regat.Zdjęcie z archiwum żeglarzy.
Białostoczanie: Jurek Chodakiewicz (z lewej) i Anatol Borowik na "Małym Ptaku” podczas tegorocznych regat.Zdjęcie z archiwum żeglarzy.
Jest zimno i mokro. Stale. Kiedy płynie się tylko we trójkę na pełnomorskim jachcie, ścigając się przy tym z innymi łódkami, nie ma czasu na wypoczynek, na jedzenie, na spanie... Nawet starając się przez chwilę odetchnąć, trzeba wciąż balansować ciałem łódkę, inaczej mogłaby się przewrócić.

Kiedy trzyosobowa załoga "Małego Ptaka" (w której było dwóch mieszkańców Białegostoku) dopłynęła do portu po całonocnym wyścigu, białostoczanin Anatol Borowik był pewien jednego:
- Nigdy więcej morza! I nigdy więcej regat!

To właśnie on śnił na jawie o trzeciej nad ranem

- To zmęczenie - diagnozuje natychmiast Jerzy Konrad Chodakiewicz z Białegostoku, prawdziwy wilk morski, czyli jachtowy sternik morski z wieloletnim doświadczeniem.
Dwie godziny później Anatol dopytywał już kolegów, kiedy znowu odbędzie się jakiś wyścig, w którym mógłby wziąć udział. Morze wciąga...

Bo morze wciąga!

Jerzego Konrada Chodakiewicza (dla znajomych po prostu Jurka) wciągnęło 40 lat temu. I trzyma do dziś. Był już w tylu rejsach, że wypływał mile niezbędne do zdobycia stopnia kapitana. W sumie ok. 30 tysięcy mil morskich. Był zaokrętowany na żaglowcach-legendach. Pływał na Chrobrym, Generale Zaruskim, Pogorii, Zawiszy Czarnym. Równolegle z morskimi przygodami postanowił się trochę pościgać. To że mieszkał w Białymstoku, a nie na Wybrzeżu, w niczym mu nie przeszkadzało.
- Przecież my mieszkamy w rejonie nadmorskim, nie wie pani? - śmieje się. Rzeczywiście, Podlaskie należy do stowarzyszenia rejonów nadmorskich. Nic więc dziwnego, że w stolicy regionu mieszkają prawdziwe morskie wilki.

- Sam zbudowałem sobie jacht. Miał 5,5 metra długości - wspomina. - Należał więc do tzw. klasy micro. Ścigałem się na nim przez wiele lat - opowiada Jurek. Ścigał się, czyli brał udział w regatach. Ile razy wygrywał?
- Nie liczę. Mogę tylko powiedzieć, że pucharów mam w domu 5,5 metra. Tyle zajmują miejsca na półkach - śmieje się.
W tym roku, kiedy kompletował załogę na 51. regaty o puchar dowódcy Marynarki Wojennej RP, zaproponował Anatolowi, by z nim pojechał. Chociaż ten nigdy jeszcze nie żeglował po morzu.
- Przygodę z żeglarstwem rozpocząłem niedawno, w 2004 roku na jeziorze Wigry. Potem pływałem właśnie po Wigrach i jeszcze po jeziorach augustowskich - spokojnie, bez stresu, wyłącznie dla relaksu. Nie ciągnęło mnie do regat. Żeglowanie było moją ucieczką od rzeczywistości. Ale żeby się ścigać? - opowiada Anatol Borowik. - Kiedy Jurek zaproponował mi regaty, przyznaję, że trochę się bałem. Ale zgodziłem się. Pewnie dlatego, że nie wiedziałem dokładnie, jak to wszystko będzie wyglądać...

Deszcz? A jaka to różnica?

Najpierw były dwa krótkie wyścigi po wodach Zatoki Gdańskiej (wypływali z Gdyni). Niby proste, ale właśnie wtedy Anatol przeżył swój pierwszy najtrudniejszy moment. Trzeba było zrobić pierwszy zwrot, zrzucić żagiel zwany fokiem i postawić inny, służący do rozwijania dużych prędkości, tzw. spinaker. Wokół tłok, mnóstwo innych jachtów, każdy walczy o najlepsze miejsce. Napięcie ogromne, bo opóźnienie może spowodować utratę pozycji. Atu dłonie nie słuchają, liny też żyją własnym życiem... Udało się. Ufff...

Po dwóch wyścigach wreszcie właściwa trasa, nocna. Na Bałtyku bardzo silny wiatr, krótka fala, do przepłynięcia około stu mil morskich.
- Padało? - dopytuję.
- Nie wiemy - Anatol i Jurek patrzą na siebie ze zdziwieniem. I wybuchają śmiechem: - A jaka to różnica, skoro ciągle zalewały nas fale? Nawet gdyby padał deszcz, nie zauważylibyśmy żadnej różnicy!
W czasie wyścigu ciągle jest mokro i zimno. Siedząc na łódce trzeba stale balansować ciałem, by

Jacht zachowywał równowagę. Fale zalewają więc załogę bez przerwy. Ale nie ma czasu na zastanawianie się nad własną sytuacją. Przecież trwa wyścig, trzeba jak najszybciej przepłynąć określoną trasę, minąć boje. Zwroty, refowanie żagli, stawianie żagli, balans, znowu zwrot... I tak przez dwanaście godzin. Bez przerwy.

- Nie bez przerwy. Ja się nawet trochę przespałem: dwa razy po 15 minut - zaznacza Jurek.
- Ja z tych emocji i tak nie dałbym rady spać - kręci głową Anatol. - Bo emocje były ogromne.
- To prawda, czuć adrenalinę - przyznaje Jurek. Bo chociaż ma już 5,5 metra regatowych pucharów, to każdy start w wyścigach jest dla niego jak start w Formule 1.
Drugi fatalny moment Anatol przeżył nad ranem:
- Byłem przekonany, że już zbliżamy się do portu, że już koniec. Inagle okazało się, że mamy jeszcze cztery boje do opłynięcia! Czyli tak ze trzy godzinki drogi przed nami. Wtedy zwątpiłem - w siebie i w wyścig...

Dziękuję wam, chłopcy

Ale wreszcie dopłynęli. Meta i... przedsmak sukcesu. Przedsmak, bo trzeba jeszcze poczekać na wyliczenia - wyniki poszczególnych jachtów oblicza się, biorąc pod uwagę także ich wielkość i maksymalną prędkość. W końcu werdykt. "Mały Ptak" jest trzeci! Na tak prestiżowych zawodach! Hurrraaa!
- Nagrody wręczali nam starsi, siwiutcy panowie. Mistrzowie żeglarstwa, olimpijczycy. To było niezwykłe - opowiada Anatol. - Warto było płynąć choćby po to, by poczuć, jak dowódca Marynarki Wojennej klepie nas po ramionach i mówi: Dziękuję wam, chłopcy.
Po kilku godzinach odpoczynku białostoccy żeglarze wypłynęli jeszcze raz, tym razem wzięli udział w Biegu Kaprów, krótszym wyścigu, który odbywał się w ciągu dnia, a nie w nocy. Było łatwiej. "Mały Ptak" dopłynął na metę drugi.

- Szczerze mówiąc, już tęsknię za regatami - przyznaje Anatol Borowik. - Za ryzykiem, emocjami, wysiłkiem; za rozwijaniem spinakera, za wschodem słońca nad morzem. I za tym uczuciem satysfakcji, kiedy mijamy kolejne boje, a za nami zostają jachty z dużo młodszymi od nas żeglarzami. I to my dajemy im radę!
Jurek ma trochę inne marzenia. Chciałby opłynąć cały świat - niekoniecznie za jednym razem.
- Dwa oceany już za mną, dwa przede mną - liczy. - Może zdążę. Trzeba iść za marzeniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna