Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kajakarze podobno narozrabiali więc zabrano im pensje

Miłosz Karbowski
Marek Twardowski (po lewej) i Adam Wysocki są pewni, że zarząd związku popełnił błąd odbierając im stypendia.
Marek Twardowski (po lewej) i Adam Wysocki są pewni, że zarząd związku popełnił błąd odbierając im stypendia. B. Maleszewska
Augustów, Warszawa. Marek Twardowski i Adam Wysocki od dwóch miesięcy nie dostają kadrowych pensji. Kajakarze Sparty Augustów podobno zabalowali na zgrupowaniu.

Styczniowy wieczór w Szklarskiej Porębie. W hotelu, w którym urzęduje kadra kajakarzy, w czasie ciszy nocnej w jednym z pokojów jest za głośno. Do drzwi dobija się pełniący obowiązki trenera kadry Robert Włodarczyk. Gdy zostaje wpuszczony, zastaje w nim kilku zawodników i masażystę. Dalej wersje obu stron się różnią.

Oglądali mecz ręcznej

- O godzinie 23.30 trener Włodarczyk zapukał do pokoju. Gdy w końcu go wpuszczono, poczuł od zawodników alkohol - mówi "Współczesnej" prezes Polskiego Związku Kajakowego Józef Bejnarowicz.

Czy augustowianie i trzeci ukarany, ich partner z olimpijskiej osady K-4 Paweł Baumann, byli pijani? - Trener nie wezwał kontroli policyjnej, by mieć dowód na spożycie alkoholu. Zresztą, nie jest aż tak istotne, czy i ile pili. Naruszyli regulamin. To dorośli ludzie, którzy podpisali stosowne umowy i muszą je wypełniać - odpowiada Bejnarowicz.

Zarówno Twardowski, jak i Wysocki, uważają, że cała akcja to "popisówka"nowych władz.

- W sześć osób, trzech młodych i trzech starszych zawodników, oglądaliśmy mecz mistrzostw świata w piłce ręcznej: Polska - Niemcy. Potem doszedł jeszcze masażysta. Gdy kilku chłopaków rozmawia ze sobą w pokoju, wiadomo, że jest głośno - mówi "Twardy". - No i to normalne, że po kolacji człowiek wypije piwo albo kieliszek wina.

To, ile alkoholu spożyli sportowcy, jest, naszym zdaniem, kwestią kluczową. Wielu zawodowców otwarcie przyznaje się do wypicia piwa lub dwóch, nawet w czasie przygotowań. Dla rozluźnienia czy też lepszego snu.

Ból głowy ministra

Trener Włodarczyk skierował pismo do zarządu Polskiego Związku Kajakowego z wnioskiem o naganę. Władze zaostrzyły karę do wstrzymania dwóch pensji. W przypadku naszych zawodników to po około 3-4 tysiące złotych brutto za miesiąc. W niewygodnej sytuacji znalazł się brązowy medalista olimpijski Piotr Markiewicz, od stycznia sekretarz generalny związku. Głosował w sprawie swoich długoletnich kolegów z Augustowa.

- Zarząd zwrócił się do Ministerstwa Sportu o niewypłacenie dwóch miesięcznych stypendiów dla trzech zawodników. Minister zatwierdził ten wniosek, a zawodnicy się od niego odwołali. Ministerstwo zwróciło się do zarządu PZKaj o ponowne ustosunkowanie się do sprawy, a ten swoją decyzję podtrzymał. Teraz postępowanie toczy się między sportowcami a ministerstwem - wyjaśnia Markiewicz. - Więcej w tej sprawie nie mogę powiedzieć.

Kajakarze są przekonani, że zostali potraktowani niesprawiedliwie.
- Zarząd postąpił zbyt pochopnie. Odwołanie złożyliśmy po skonsultowaniu się z prawnikiem i ministerstwo ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Jest mnóstwo argumentów na naszą obronę - mówi Wysocki.

Prezes Bejnarowicz jest pewny, że racja znajduje się po stronie związku: - Podobny przypadek dotyczył tych samych osób w zeszłym roku podczas zgrupowania w Sabaudii. Skończyło się na rozmowie. Teraz nie będzie pobłażania dla takiego postępowania. Możemy nawet usunąć zawodników z kadry - mówi szef związku.

Twardowski ripostuje: - Cała sprawa to totalna bzdura. Stawia się nas celowo w bardzo niekorzystnym świetle. W Polsce bandyci i złodzieje mają prawo do obrony, a nas potraktowano gorzej od nich. Przecież nie zebrała się nawet komisja dyscyplinarna. W związku nie chodzi o wyniki, a o pokazanie, kto rządzi, szczególnie starszym zawodnikom, mającym coś do powiedzenia. Jeśli ministerstwo nie uzna naszych racji, pójdziemy do sądu - zapewnia kajakarz Sparty, który w Pekinie był chorążym całej polskiej reprezentacji olimpijskiej.

Od lat mają na pieńku

Augustowscy kajakarze niemal od początku swoich seniorskich karier są w konflikcie z kajakową centralą. Najpierw spór dotyczył przygotowań do sezonu: sami preferowali treningi w rodzinnym mieście, a związek chciał ich widzieć często na zgrupowaniach.

Potem wielokrotnie działacze i niektórzy trenerzy kadry mieli inne spojrzenie niż kajakarze na obsadę osad z ich udziałem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna