Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamila Lićwinko: Jeszcze jestem w ciężkim treningu

Adam Muśko
Od jutrzejszego startu w Cottbus Kamila Lićwinko z Podlasia Białystok zaczyna halowy sezon lekkoatletyczny.

Przed 29-letnią lekkoatletką najważniejszy rok w karierze. Zawodniczka, trenowana przez swego męża Michała, ma szansę po raz pierwszy wystąpić na Igrzyskach Olimpijskich. Ale za nim Lićwinko rozpocznie walkę o kwalifikację do Rio de Janeiro ma przed sobą sezon halowy, w którym ostatnio bardzo dobrze wypadała.

Przed rokiem na tych samych zawodach w Cottbus lekkoatletka wyrównała własny rekord Polski - równe dwa metry. Potem praktycznie ze startu na start skakała coraz wyżej. Kilka dni po imprezie w Cottbus było 201 cm w Moskwie, a na halowych mistrzostwach Polski w Toruniu ustanowiła absolutny rekord kraju - 202 cm. Natomiast w halowych mistrzostwach Europy w Pradze zdobyła brąz. Ogólnie 2015 rok potwierdził, że starty halowe zawodniczce wychodzą lepiej niż na otwartym stadionie. Ubiegłoroczne mistrzostwa świata w Pekinie na otwartym stadionie zakończyła na czwartej pozycji.

Najważniejszym tegorocznym występem w hali będą marcowe mistrzostwa świata w Portland. Skoczkini będzie broniła tytułu mistrzyni z 2014 roku z Sopotu, gdzie triumfowała wspólnie z Rosjanką Marią Kucziną, a trzecia była Hiszpanka Ruth Beitia.

Z jakiego wyniku w Cottbus byłaby pani zadowolona?

Kamila Lićwinko: To jest pierwszy start w sezonie także nigdy do końca nie wiadomo jak się potoczy. Ucieszyłaby mnie wysokość 197 cm, co jest minimum na halowe mistrzostwa świata w Portland.

Jak na pierwsze zawody zapowiada się mocna obsada w Cottbus. Najgroźniejsza chyba będzie Hiszpanka Ruth Beitia, brązowa medalistka halowych mistrzostw świata z 2014 roku z Sopotu i halowa mistrzyni Europy z 2013 roku.

Oprócz Beiti będą jeszcze Niemki Marie Jungfleisch i Ariane Friedrich. Ta ostatnia w ubiegłym sezonie nie startowała gdyż najpierw miała groźną kontuzję, a potem przerwę na macierzyństwo. Ale to utytułowana zawodniczka. Ponadto groźna powinna być Litwinka Airine Palsyte.

Ze względu na to, że w tym roku halowe mistrzostwa świata będą później niż zwykle, bo dopiero w połowie marca, niektórzy lekkoatleci rezygnują ze startu w Portland, gdyż będzie mniej czasu na regenerację przed letnim sezonem olimpijskim. Jak jest w pani przypadku?

Bardziej ma to znaczenie w konkurencjach biegowych, gdzie te kilometry trzeba pokonać. My swój plan tylko nieznacznie zmieniliśmy, aby ten szczyt formy był na marzec. Teraz, inaczej niż przed rokiem jestem jeszcze, w ciężkim treningu i dlatego nie wiem na co mnie stać. Ale najważniejsze aby ta wykonana praca przełożyła się na dobrą dyspozycję latem w olimpijskim, tak dla mnie ważnym sezonie.

Jaki jest w ogóle plan na tegoroczny sezon halowy?

Tych startów nie będzie dużo, bo chcę jak najwięcej sił zachować na sezon letni. Po Cottbus mamy jeszcze piątego lutego Pedros Cup w Łodzi, no i w pierwszy weekend marca mistrzostwa Polski w Toruniu i od 17 marca mistrzostwa świata w Portland.

Bardzo prawdopodobne, że po aferze dopingowej w tym roku z rywalizacji wypadną Rosjanki, w tym halowa mistrzyni świata z 2014 roku i na otwartym stadionie z 2015 roku Maria Kuczina.

Na razie wiadomo, że nie będzie ich do marca. Mają wypełnić zalecenia światowej organizacji antydopingowej, a potem zobaczymy jak się to potoczy. Ja sobie tym głowy nie zaprzątam. Jeżeli nie będzie Rosjanek to i tak mam z kim walczyć. Jest to sezon olimpijski, a więc wszystkie zawodniczki przygotowują się jak najlepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna