Po czterech latach od tamtych wydarzeń znamy już szczegółowe relacje licealistów, którzy przeżyli katastrofę i bezpośrednich świadków, tych którzy jako pierwsi dotarli na miejsce tragedii.
Emilia, była licealistka:
"Po zbiórce weszliśmy do autokaru. Ja usiadłam bardziej z tyłu. (...) Później zasnęłam albo zemdlałam. (...) Usłyszałam ogromny huk i uderzyłam w fotel przede mną. Kiedy się ocknęłam, autokar płonął, a po mnie deptali ludzie."
Maciej, były licealista:
"Widziałem moment zderzenia. Akurat wychyliłem się do kolegi, kiedy w przedniej szybie zobaczyłem ciężarówkę przed nami. Wtedy usłyszałem krzyk."
Emilia, była licealistka:
"Nic nie było widać. Było za to gorąco, z przodu czarno i pomarańczowo. Wokół siebie nie widziałam ani koleżanek, ani kolegów. Słyszałam za to głośne krzyki. Nagle zobaczyłam za sobą jasne światło. Wiedziałam, że muszę kierować się w tamtą stronę. Wtedy miejsce, gdzie przed chwilą leżałam, opanował ogień."
Maciej:
"Próbowaliśmy z kolegami wybić szybę. Trochę to trwało, ale udało się w końcu. Nie wiem jak, ale znalazłem się na siedzeniu przede mną. Między fotelami utknął mi jeden but. Gdy wyskoczyłem z autokaru, pokaleczyłem się o potłuczone szkło."
Ewa:
"Bałam się skoczyć przez okno. Wtedy zobaczyłam kogoś na dole. Powiedział: Nie bój się, ja cię złapię. Później już nie pamiętam, jak znalazłam się na dole. Pobiegłam na pobliską łąkę. Tam wszyscy się gromadzili."
Maciej:
"Ludzie uciekali przed siebie. Dalej od autokaru. Odwróciłem się na chwilę i zobaczyłem jakiegoś chłopaka (...). Czołgał się po ziemi. Wróciłem, żeby mu pomóc, odciągnąć w bezpieczne miejsce. Ale on krzyczał: Zostaw mnie, uciekaj. Autokar zaraz wybuchnie! Mimo to odciągnąłem go do rowu."
Ewa:
"Kto mógł, chwycił swój telefon komórkowy i dzwonił po straż pożarną albo do rodziców. Później było oglądanie obrażeń. Wśród poszkodowanych wiele osób było poważnie poparzonych. (..) Kiedy wreszcie przyjechali strażacy, nie było szans, żeby w autokarze został ktokolwiek żywy. Cały był w płomieniach."
Krzysztof T., świadek wypadku:
"Widok był straszny, jak z jakiegoś filmu. Do dziś mam koszmary. Widziałem rozszarpane ciała kierowców i zwęglone zwłoki licealistów, płonący autokar, rozbite samochody."
Krystyna Biegańska, matka jednej z ofiar wypadku:
"(...) Co roku wszyscy rodzice ofiar zbierają się na wspólnej modlitwie. Pokonujemy tę samą drogę, co nasze dzieci. Od szkoły, aż pod kapliczkę przydrożnej pamięci ofiar katastrofy pod Jeżewem".
s
Wypadkiem zajęła się prokuratura i sąd
Prokuratura wykazała, że przyczyną tragedii był niewłaściwy manewr wyprzedzania wykonany przez kierowcę autokaru. Zjechał on na przeciwległy pas ruchu, zderzając się czołowo z ciągnikiem siodłowym z naczepą, a następnie z busem. Śledczy umorzyli postępowanie, dotyczące wypadku, z uwagi na śmierć kierowcy. Ujawniono jednak, że mężczyzna chorował na padaczkę. W związku z tym zarzut nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa w ruchu lądowym postawiono osobom, które dopuściły go do pracy przy przewozie osób. Na ławie oskarżonych zasiedli lekarka medycyny pracy i pracownicy firm transportowych, w których mężczyzna pracował. W poniedziałek Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał ich prawomocnymi wyrokami.
Inny wątek w sprawie dotyczy Romualda i Janiny Z., właścicieli firmy turystycznej "Kosmos", która wynajęła autokar młodzieży. Proces przeciwko nim rozpoczął się pół roku temu i wciąż trwa. W akcie oskarżenia przeciwko państwu Z. znalazło się ponad 70 zarzutów. Dotyczą m.in. oszustw przy zliczaniu czasu pracy kierowców oraz poświadczenia nieprawdy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?