Obywatel warszawski, nazwijmy go Romuald (prawdziwe imię nie zostało ujawnione), 84-letni emeryt po przejściach, udał się do banku, żeby w nim załatwić swoje sprawy. Okazało się z czasem, że musi załatwić jeszcze coś.
Załatwianie spraw przy okienku trwało pół godziny. W trakcie emeryt Romuald poczuł, że musi skorzystać z toalety i to jak najszybciej. Tak czasami w życiu, nie tylko emeryta, się przydarza. I tu czekała go niespodzianka. Urzędnicy uprzejmie poinformowali go, że w banku nie ma toalety publicznej, a z pracowniczej skorzystać nie może. Nie po to pracownicy dorobili się własnej toalety, żeby im jakiś klient za przeproszeniem w niej się wypróżniał. "Skutek był taki, że zdesperowany, starszy mężczyzna po trzech zawałach, został zmuszony do załatwienia potrzeby fizjologicznej w pobliskiej bramie. Pobrudził sobie ubranie, czuł się okropnie. Nawet nie mógł wrócić tramwajem do swego mieszkania, bo odsuwali się od niego ludzie" - opowiedziała "Gazecie Wyborczej" o tym przykrym incydencie mec. Jolanta Strzelecka, pełnomocnik procesowy emeryta. W odpowiedzi na pismo procesowe bank wyjaśnił, że jest instytucją finansową, a nie toaletą publiczną.
To jest rzeczywiście przykra historia, kiedy człowiek idzie do eleganckiego banku czysty, a wraca obsrany. Tramwajem jechać nie może, bo śmierdzi, musi w wieku 84 lat dymać piechotą i uważać jak wiatr zawiewa, żeby przypadkiem nie na ludzi. Nieprzyjemne zdarzenie. Sprawa nadaje się do sądu, więc emeryt zażądał w nim od banku 15 tysięcy złotych za straty moralne i zniszczone ubranie.
Bank w piśmie o odrzucenie pozwu broni się względami bezpieczeństwa. Pisze, że jak jest publiczna toaleta, to korzystają z niej głównie narkomani i bezdomni, a to jest element niebezpieczny. Poza tym w pobliżu jest stacja metra, a na niej toaleta, więc klienci mogą z niej korzystać - razem, jak rozumiemy, z tymi narkomanami, których też nie wpuszczono do bankowego sracza.
Sprawa będzie precedensowa, bo sąd ma ustalić, czy bank jako instytucja publiczna ma obowiązek udostępniania publicznej toalety. Dlatego też rozprawa będzie obserwowana przez Helsińską Fundację Praw Człowieka. Fundacja sprawdzi, czy polscy obywatele mają prawo do wypróżnienia się w bankowej toalecie, czy też są pod tym względem dyskryminowani. I jak pod tym względem wypadamy na tle innych krajów europejskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?