Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłusowanie to rodzinna tradycja

Kazimierz Radzajewski
- Zwierzyna sama nie uwolni się z takich żelaznych szczęk - mówi nadleśniczy Bogusław Zieliński
- Zwierzyna sama nie uwolni się z takich żelaznych szczęk - mówi nadleśniczy Bogusław Zieliński K. Radzajewski
Nad Biebrzą.Przed świętami Bożego Narodzenia nie było dnia, by strażnicy w Biebrzańskim Parku Narodowym nie wyciągali z Biebrzy co najmniej kilku sieci. Natomiast leśnicy zbierali zastawione wnyki. Mimo to łupem kłusowników padają w BPN ryby, zające, sarny, czasem nawet jeleń lub łoś.

Na 60 tys. hektarach powierzchni BPN jest ok. 650 łosi, tyle samo jeleni i jeszcze więcej dzików, saren i zajęcy. Biebrza zaś uznawana jest za najbardziej rybną rzekę w Polsce. Wszystko to stanowi pokusę dla amatorów dziczyzny, choć jej zdobycie nie jest już tak łatwe, jak było w latach 80-tych. Niemniej i współcześni "tubylcy" nie rozumieją, dlaczego park ogranicza ich "przywileje".
- "Rodowe tradycje" drzemią jeszcze w potomkach wielu rodzin, bo przed świętami w lasach pojawiają się dziesiątki drucianych pętli - zauważa nadleśniczy Bogusław Zieliński.
Straż parkowa i leśnicy zbierali śmiercionośne pułapki w okolicach wsi Krynica, Szorce, Szafranki i Zajki. Każdy spływ rzeką przynosił też podobne "trofea" w postaci kłusowniczych sieci. Tych matni najwięcej jest zwykle w okolicach Lipska, Dębowa, Dawidowizny, Krzeczy, Burzyna i Brzostowa. Tej zimy kłusownikom sprzyja jeszcze aura.
- W święta mają więcej zamówień, bo w niektórych restauracjach "ryba prosto z wody" stanowi żelazną pozycję w menu. My zdejmujemy sieci, a kłusownicy je stawiają i tak na okrągło. Ciężko złapać ich na gorącym uczynku, a tylko wtedy można postawić zarzut kłusownictwa - mówi Henryk Hiero, komendant straży parkowej.
Leśnicy często spotykają okaleczone zwierzęta.
- Widywałem już beznogie sarny i wychudzonego jak deska dzika bez "gwizdu" (końcówki ryja). Ich szanse na przeżycie w lesie pełnym drapieżników są bliskie zeru, więc z żalem trzeba skracać zwierzynie męczarnie... - opowiada Zieliński.
Kłusownicy na nic jednak nie zważają w pogoni za zyskiem. A ten kusi, bo dziczyzna jest w cenie, zaś tusza upolowanego łosia może ważyć ponad 200 kg. Ostatni przypadek skłusowania dorodnej klępy miał miejsce na wiosnę w okolicach Trzciannego. Wówczas leśniczy Eugeniusz Wilczewski zatrzymał na gorącym uczynku trzech uzbrojonych kłusowników. Trafili oni przed oblicze sądu. Po kilku dniach "nieznani sprawcy" spalili letniskowy dom tego leśnika...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna