Kolejki jak za peerelu. Trzeba było stać nawet godzinę, by wejść na mecz Jagi (zobacz zdjęcia)

- To skandal - te słowa pchały się na usta większości obecnych na stadionie. - Ze znajomym pod stadionem byliśmy pod stadionem o 15:55. Ja szczęśliwie bilet kupiłem kilka dni temu, przyjaciel jednak musiał stanąć w kolejce. O 16.55 udało mi się wejść na stadion, jednak znajomy nadal był w kolejce - na chwilę przed pierwszym gwizdkiem żalił się nam Jan Siejło, kibic Jagiellonii.

Wszystko przez nową organizację wejść na stadion. Zainstalowano tam nowe kołowroty. Teoretycznie ich przepustowość powinna wynosić 800 osób na godzinę, w praktyce tempo wpuszczania ludzi na stadion jest dużo mniejsze.

Faktycznie, klub uprzedzał za pośrednictwem mediów wszystkich, prosząc o wcześniejsze pojawienie się na stadionie. Jednak na dwóch spośród czterech wejść na sektory, kibiców obsługiwała jedynie jedna taka bramka. W dwa wejścia, organizatorzy wyposażyli jedynie sektor VIP oraz największy - sektor na łuku.

- Kolejny raz organizatorzy zrobili z kibiców kpiny - dodał nasz rozmówca. - Dlaczego klub w tym miejscu ustawił tylko jeden kołowrotek? Ponownie zostaliśmy zaskoczeni sytuacją.

Takie opinie tego dnia na stadionie były powszechne i co najważniejsze, dyskusje nie ustawały do momentu pierwszego gwizdka. Później emocjami rządziło to, co wydarzyło się na murawie.

- Co z tego, że odnieśliśmy zwycięstwo, skoro władze Jagiellonii kpią z kibiców kupujących uczciwie bilety oraz karnety? Nawet kilkaset osób nie kupiło na czas wejściówki, bo przed każdym sektorem działała jedynie jedna kasa - podkreślał spotkany na stadionie Jarek.

Sprzed kas co chwilę odchodzili zrezygnowani kibice, widząc że czekanie na wejście nie ma najmniejszego sensu.

- Najłatwiej jest wyręczyć się informacją prasową, informując kibiców o konieczności wcześniejszego pojawienia się na stadionie i mieć wszystko w nosie - nie krył swego zdenerwowania kibic.

Jagiellonia wygrał dziś z Odrą Wodzisław 2:1. Relację z meczu można przeczytać w Piłkarskiej Strefie Live.