Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krasnopol. Szkoła otwarta dla najmłodszych. "Posłanie dziecka to ryzyko zakażenia COVID-19". Dyrekcja każe podpisać oświadczenia

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Zainteresowanie posłaniem dzieci do szkół w Podlaskiem jest stosunkowo niewielkie. W poniedziałek w szkolne mury wróciło około 8 proc. uczniów klas I-III. Do placówki w Krasnopolu - 2,6 proc. Na 75 uczniów, 25 maja przyszło dwoje.
Zainteresowanie posłaniem dzieci do szkół w Podlaskiem jest stosunkowo niewielkie. W poniedziałek w szkolne mury wróciło około 8 proc. uczniów klas I-III. Do placówki w Krasnopolu - 2,6 proc. Na 75 uczniów, 25 maja przyszło dwoje. SP w Krasnospolu
Deklarację wypełniają rodzice uczniów. - Czy to zgodne z prawem? - pyta nasz Czytelnik. - Rodzic nie jest zobowiązany do podpisania jakiegokolwiek oświadczenia wysyłając teraz dziecko do szkoły - wyjaśnia Podlaskie Kuratorium Oświaty. Wójt gminy określa pomysł dyrekcji jako nadgorliwość, a prawnik, że i tak nie zwalnia placówki z odpowiedzialności w razie zaniedbań.

Z pomieszczeń Szkoły Podstawowej w Krasnopolu (pow. sejneński) usunięto przedmioty trudne do dezynfekcji, takie jak wykładziny i zabawki. Każde dziecko musi mieć własne przybory szkolne.

Minimalna przestrzeń do zajęć dla uczniów w sali nie może być mniejsza niż 4 metry kwadratowe na osobę. W sali odległości pomiędzy stanowiskami to minimum 1,5 metra. Sale mają być wietrzone raz na godzinę. Przerwy odbywają się pod nadzorem nauczyciela. W czasie zabaw na świeżym powietrzu pilnowany jest dystans między dziećmi. W przypadku niepokojących objawów, mierzona jest dzieciom temperatura. To tylko kilka z punktów wewnętrznej procedury bezpieczeństwa w tej placówce. Bo choć 25 maja wróciły zadania opiekuńczo-wychowawcze dla uczniów klas I-III, zajęcia odbywają się w reżimie sanitarnym.

Czytaj też: Najmłodsi uczniowie wracają do szkół. Jakie zasady ich obowiązują?

Zainteresowanie posłaniem dzieci do szkół w Podlaskiem jest stosunkowo niewielkie. Do samorządowych podstawówek na zajęcia opiekuńczo-wychowawcze wróciło w miniony poniedziałek 2.526 dzieci (nieco ponad 8 proc. wszystkich uczniów klas I-III w regionie). W Białymstoku 420, czyli około 5 proc. W szkole w Krasnopolu zainteresowanie jest jeszcze niższe - 2,6 proc. Na 75 uczniów, 25 maja przyszło dwoje. Dwójka innych rodziców, mimo wcześniejszych deklaracji, wycofała się.

- Rodzice słuchają wiadomości, różnych informacji, które są podawane w mediach. Z tego co wiem, to mają obawy, czy posyłać dzieci, czy nie - mówi Teresa Ludorf, wicedyrektor. - Na razie nie mamy informacji, żeby miało dojść do nas więcej dzieci. Ale jesteśmy oczywiście otwarci. Przyjmiemy je i zorganizujemy opiekę zgodnie z wytycznymi. Na razie zajęcia opiekuńcze są prowadzone z dwojgiem uczniów.

Ich opiekunowie, jak zresztą w wielu placówkach oświatowych w Polsce, wypełniają deklaracje o zapoznaniu się i stosowaniu procedur bezpieczeństwa, wraz ze zgodą np. na pomiar temperatury swojej pociechy. Zgodnie z zarządzeniem dyrektora podstawówki w Krasnopolu, w piśmie znalazł się też dodatkowy punkt zawierający oświadczenie. Brzmi: "Oświadczam, że jestem w pełni świadoma/y, iż pomimo zachowania przez Szkołę Podstawową im. Jana Pawła II w Krasnopolu wszelkich standardów i wytycznych sanitarnych, istnieje ewentualne ryzyko zakażenia mojego dziecka jak i członków mojej rodziny oraz osób najbliższych koronawirusem (COVID-19) w związku z posłaniem mojego dziecka do szkoły". Pracownicy muszą wypełnić podobną deklarację: są świadomi zakażenia siebie i członków najbliższej rodziny.

Zobacz także: Pracownica Przedszkola Samorządowego nr 14 w Białymstoku zakażona koronawirusem

Jaki był cel? Miał zniechęcić rodziców?

- Nie sądzę. Nie otrzymaliśmy absolutnie żadnych sygnałów od rodziców, aby to miało ich w jakikolwiek sposób wystraszyć. To normalne oświadczenie. Przy opracowaniu procedury bezpieczeństwa i oświadczeń opieraliśmy się na wytycznych Głównego Inspektora Sanitarnego i na rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej - wyjaśnia wicedyrektor Ludorf.

- Czy jest to zgodne z prawem? - pyta nas Czytelnik.

O komentarz poprosiliśmy wójta gminy Krasnopol.

- Przyznam, że nie widziałem tego pisma. Skontaktuje się ze szkołą i wyjaśnię ten temat, a oświadczenie przekażę dla naszej obsługi prawnej do konsultacji - obiecuje Karol Szrajbert, wójt gminy Krasnopol. Dodaje, że jako organ prowadzący szkołę, opiniował chęć otwarcia oddziałów. Procedury zatwierdzała jednak dyrekcja. - Dobrze, że są uwagi. Szkoda tylko, że nie zostały skierowane bezpośrednio do nas, tylko do mediów.

W ponownej tego dnia rozmowie, wójt poinformował nas, że po konsultacji z prawnikami nie ma zastrzeżeń do stwierdzeń oświadczenia.

- Nie możemy zapewnić takich środków, żeby absolutnie w 100 procentach wykluczyć, że któreś dziecko czy pracownik będzie nosicielem koronawirusa, pomimo braku objawów. Taka jest argumentacja pani dyrektor, a ja ją podzielam. Oświadczenie to może wyraz nadgorliwości, ale jeśli chodzi o zdrowie - szczególnie dzieci, za które odpowiadamy - trzeba być bardzo ostrożnym - podsumowuje Karol Szrajbert.

Jak ustaliliśmy, żaden sygnał o wątpliwościach co do treści deklaracji, nie dotarł też do suwalskiej delegatury kuratorium oświaty.

- Wyjaśnimy z dyrektorem szkoły w Krasnopolu tę sytuację - słyszymy jednak od Małgorzaty Palanis, rzecznika Podlaskiego Kuratora Oświaty. - Dyrektorzy szkół są zobowiązani, żeby przygotować szkołę i zajęcia zgodnie z wytycznymi GIS-u, Ministra Zdrowia i Ministra Edukacji Narodowej. Minister ani kurator oświaty na pewno nie zalecał jednak tworzeń oświadczeń, które musieliby podpisywać rodzice wysyłając teraz dziecko do klasy I-III. Nie wynika to z żadnych przepisów prawa - zaznacza Palanis.

Jeśli deklaracja rodziców miała w przyszłości zwolnić placówkę z ewentualnej odpowiedzialności za zaniedbania, to - zdaniem białostockiego prawnika - nieskutecznie.

- Gdyby doszło do zarażenia w wyniku niedochowania przez szkołę procedur związanych z profilaktyką antywirusową, to fakt
podpisania takiego oświadczenia przez rodzica w żaden sposób nie będzie wpływał na odpowiedzialność po stronie szkoły - wyjaśnia mec. Bartosz Wojda. - Istnieją bowiem przepisy, w oparciu o które można dochodzić odszkodowania i zadośćuczynienia w przypadku zainfekowania dziecka wirusem w szkole, o ile doszło do tego w wyniku niezachowania obowiązujących procedur bezpieczeństwa. Tak jak w szpitalu, w którym dojdzie do zakażenia w wyniku niezachowania odpowiednich procedur, czy w przypadku, gdy ktoś zainfekuje nas wirusem celowo na nas kichając.

A co sądzi na temat samego oświadczenia? - Misją szkoły jest edukacja, ale wiedza o tym, co zawarte jest w tym pouczeniu jest wiedzą powszechną. Nie widzę sensu ani celowości zamieszczania w dokumentach przekazywanych rodzicom do podpisu tego typu oświadczenia. Patrzę więc na to wyłącznie jako działanie realizujące jakiś bliżej nieokreślony cel informacyjno-edukacyjny - komentuje prawnik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna