Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych : Jak Mirosław pił

Konrad Kruszewski
Będę wspierał Wojtka Wierzejskiego ze wszystkich sił - napisał były już prezes LPR-u zaraz po tym, jak go policja przebadała alkomatem. - Czołem, Kolego Prezesie! Niech Cię Pan Bóg prowadzi na drodze służby Wielkiej Polski! Jak widać, Mirosław O. do końca jeszcze nie wytrzeźwiał.

Były wiceminister od edukacji stracił nazwisko. Teraz można o nim pisać jedynie Mirosław O., żeby być w zgodzie z prawem. A tyle się ten wiceminister z patologią nawalczył. Jak on tej naszej szkoły polskiej bronił przed Gombrowiczem, tym degeneratem i pijakiem. A tu proszę, złapali go, jak po pijaku obijał auta przygodnym obywatelom. Nie Gombrowicza złapali, oczywiście, tylko prawdziwie wielkiego Polaka - Mirosława O. - swego czasu wiceGiertycha.

Jak oni dzielnie z ministrem Giertychem bronili wspólnie polskiej szkoły przed trudną, patologiczną młodzieżą. Nawet taki teledysk wyprodukowali, na którym ta trudna, rozpijająca wino po bramach młodzież, zostaje niewpuszczona do szkoły, bo im bramę przed nosem nasi dzielni bohaterowie zamykają. I pomyśleć, że teraz, według ich zasad, trzeba by szkołę zamknąć przed byłym wiceministrem, bo się okazało, że też wino rozpijał.

To, oczywiście, musiała być prowokacja, żeby zdyskredytować dzielnego Mirosława O., obecnego szefa LPR-u. Bo Liga bardzo się wzmocniła, tak że cały polityczny układ zadrżał. Według jednego sondażu, poparcie dla LPR-u wzrosło do 2,2 proc., czyli dokładnie tyle, ile szef LPR-u miał w organizmie, jak go policjanci zbadali alkomatem. Po prostu ktoś go wkopał, żeby nie rozbił układu i nie przejął władzy.

- Późnym popołudniem - zeznał były wiceminister - piliśmy czerwone wytrawne wino. Kiedy robiło się późno i nadszedł czas, by wrócić do domu, poszedłem do bankomatu wypłacić pieniądze na taksówkę. Wracając, za blokiem, gdzie parkowałem dzień wcześniej samochód, spotkałem rozentuzjazmowanego dość młodego człowieka, który powiadomił mnie, że wezwał policję, bo mój samochód miał zadrapać drzwi jego luksusowego audi. Nie pomogły tłumaczenia. Przyjechała policja i dokonała stosownych czynności.

Co w tym tłumaczeniu jest istotne? Czerwone wytrawne wino. Nie wiem, czy Państwo to zauważyliście, ale oni (przyłapani po pijaku ludzie władzy) zawsze tłumaczą, że pili albo wytrawnego szampana, albo wytrawne czerwone wino. Jakby wódka pszenno-ziemniaczana nie przechodziła im przez wrażliwi przełyk. Swoją drogą, to ile butelek tego czerwonego wytrawnego wina na twarz trzeba wypić, żeby dorobić się 2,2 promila w organizmie. Ale jak się tankuje całą dobę, to nawet skóra na czerwono od tego wina może się zabarwić.

Bo druga charakterystyczna historia w tym zeznaniu Mirosława O. jest taka, że zaparkował on swój samochód dzień wcześniej. A dopiero na drugi dzień, jak już nadeszła pora powrotu do domu, wyszedł do bankomatu po pieniądze na taksówkę. Czyli balanga musiała być niezła. Nie ma co się dziwić, jakby Państwu poparcie skoczyło do 2,2 proc., to też byście pili dwa dni ze szczęścia, że zbliża się ono do magicznej granicy 3 proc., za którą są dla partii państwowe dotacje.

Trzecią charakterystyczną rzeczą w tym zeznaniu jest to, że Mirosław O. nie zaprzecza, że pił. Pił, gdyż nawet wielbłąd od czasu do czasu napić się musi. On zaprzecza, że po pijaku prowadził. Według świadków natomiast, prowadził i to tak, że poobijał kilka aut. - Schodziłem właśnie z żoną do swojego auta - zeznał jeden ze świadków. - Widziałem, że ten pan cofa. Kiedy odległość do mojego samochodu stała się niebezpieczna, moja żona delikatnie puknęła w jego hondę, żeby się zatrzymał. Ale on nie zareagował i uderzył w bok mojego audi.

Czyli jawna prowokacja, bo przecież Mirosław mówi, że nie prowadził. Kto zatem podrapał samochody. Według byłego wiceGiertycha, auta zostały podrapane przy użyciu delikatnych, damskich przyborów kosmetycznych. Czyli żona świadka piłowała paznokcie, pilnik do paznokci jej się omsknął i ciach... błotnik do wymiany.

Albo oparła się tymi wymuskanymi pazurami o samochód i szlag karoserię trafił!
Póki co, Mirosław O. przestał być prezesem LPR do czasu, aż się oczyści z zarzutów o oszczerstwo ohydnych prowokatorów. Na ten czas na swoje miejsce mianował Wojciecha Wierzejskiego. - Ligą Polskich Rodzin kieruje Wiceprezes, Kol. Wojciech Wierzejski. Jego ideowość, pracowitość i konsekwencja w pracy politycznej jest gwarancją rozwoju naszego Stronnictwa. Będę wspierał Wojtka Wierzejskiego ze wszystkich sił - napisał na blogu. - Czołem, Kolego Prezesie! Niech Cię Pan Bóg prowadzi na drodze służby Wielkiej Polski!

Jak widać, Mirosław O. do końca jeszcze nie wytrzeźwiał. Nadzieja tylko w tym, że Pan Bóg Wierzejskiego nie poprowadzi tak jak Mirosława O. - zamiast do Wielkiej Polski, do miejsca, gdzie rozpijają czerwone wytrawne wina. Bo droga do Wielkiej Polski jest trudna i usiana licznymi karczmami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna