Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Małpki wy moje

Konrad Kruszewski
Widzieliśmy posła Palikota, jak obalał małpeczki na ulicy. Palikot ma powody. Okazało się, że na jego kampanię wyborczą zrzucili się emeryci, renciści i studenci. Generalnie biedota polska.

Każdy wyłożył na kampanię wódczanego posła po kilkanaście tysięcy złotych. Polska to bogaty kraj, skoro emerytów, rencistów i studentów stać, aby lekką ręką wydatkować po kilkanaście tysięcy złotych na Palikota.

Lewizną śmierdzi na kilometr. Nic zatem dziwnego, że Palikot pije, i to na ulicy. Publicznie obala małpeczki. Choć on sam twierdzi, że kaczuszki.

Stała się bowiem rzecz taka oto, że Kancelaria Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zamówiła tylko w styczniu i lutym ponad 500 buteleczek (zwanych małpkami bądź przez Palikota kaczuszkami) alkoholu. Różnorakiego alkoholu - od czyściochy po koniaki.

W związku z tym media zajęły się roztrząsaniem problemu, kto pije z kaczuszek, czyli buteleczek o pojemności zaledwie setuchny. Przyznam szczerze, ja nikogo takiego nie znam. Generalnie, jak z kimś zamierzam się napić, bez pół litra za stół nie siadam. Usiądę pod warunkiem, że do tego pół litra jest tylko dwóch, bo jeśli jest więcej, to nie ma po co bez powodu drażnić kubków smakowych.

No, chyba że ktoś pije sam. Wtedy, rzeczywiście, taka małpeczka jest poręczna. Ale ja wśród znajomych nie mam alkoholików. W związku z tym, rzeczywiście, trudno mi się wypowiadać na temat, po co prezydentowi i jego otoczeniu kilkaset malutkich buteleczek wódki.

Tak samo, jak trudno mi zrozumieć, po co im są potrzebne testy ciążowe? Testy ciążowe Kancelaria Prezydenta zakupiła we wcześniejszym zamówieniu. Razem z viagrą. To akurat jest logiczne - tam, gdzie jest viagra, testy ciążowe mogą być bardzo przydatne.

Choć, jak się głębiej zastanowić, wszystkie te zakupy są logiczne. Alkohol, viagra i testy ciążowe. Szykuje się po prostu niezła balanga. A ponieważ urzędnicy prezydenta ujawnili, że małpeczki z alkoholem zostały kupione po to, aby zabrać je na pokład samolotu, znamy miejsce tej balangi. Nic zatem dziwnego, że oni - premier z prezydentem - tak się o ten samolot biją. A Palikot zazdrości, bo też by chciał takim samolotem się przelecieć.

Póki co, musi pić na ulicy z menelami. Tę konsumpcję transmitowała telewizja i to niejedna, więc z pewnością musiało być to ważne wydarzenie. Pod moim blokiem menele regularnie obalają wina, ale nie tylko telewizja do nich nie przyjeżdża, ale nawet policja. Może dlatego że nie piją z małpeczek. A może dlatego że pod moim oknem nie ma Palikota.

Choć to ostatnie akurat nie jest takie pewne. Palikot ogłosił bowiem publicznie, że chce umrzeć jako biedak, więc może już z tymi menelami tarza się w rynsztoku.
Doczekanie śmierci w skrajnej biedzie nie jest specjalnie takie trudne. W przypadku Palikota może ono potrwać nieco dłużej, bo poseł dysponuje niemałym majątkiem. Są dwie szkoły na pozbycie się tak dużych pieniędzy. Szkoła toksyczna - polegająca na przepiciu całego majątku. Dostarcza ona wielu radości, ale też zatruwa organizm.

Przy tak dużym majątku, jak u Palikota, wątroba może tego nie wytrzymać i poseł mimo wszystko może kompletnej biedy nie dożyć. Druga szkoła - ekologiczna - polega na tym, że majątek można rozdać biednym. Dostarcza ona wielu mąk i katuszy. Człowiek umartwia się patrząc, jak biedni, zamiast niego, przepijają jego majątek. Szkoła ta jednak za te udręki obiecuje liczne nagrody w niebie.

Palikot, filozof i człowiek zabawy, jak widać, zna obie te szkoły. Rozumie przeszkody i niebezpieczeństwa. Wszystko wskazuje na to, że w sposób twórczy postanowił je połączyć. Część majątku przepić, a część rozdać.

Przepija na ulicy, w towarzystwie meneli i kamer telewizyjnych. Żeby od razu nie wykończyć sobie wątroby, posługuje się malutkimi buteleczkami. Mało to ekonomiczne, ale za to zdrowsze.

Jeśli zaś chodzi o rozdawanie pieniędzy, to sporo osób przypuszcza, że ci studenci, emeryci i renciści, którzy wpłacali po kilkanaście tysięcy złotych na kampanię wyborczą Palikota, nie wykładali własnych pieniędzy. Są tacy, którzy twierdzą, że były to pieniądze Palikota.

I to możliwe, bo jeśli on rozdawał pieniądze biednym, to, rzeczywiście, mogły one też trafić do tych emerytów, rencistów, a nawet studentów. Wynikałoby z tego, że Palikot wcale nie wpłacał pieniędzy przez podstawione osoby na kampanię wyborczą, tylko je rozdawał, żeby umrzeć biednym.

Może ktoś uwierzy? Pitera na pewno!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna