Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Order w jajecznicy

Konrad Kruszewski
Z wielu usprawiedliwień nieobecności złotych polskich siatkarzy w pałacu prezydenckim da się sklecić jedno, oddające sens ich wszystkich: siatkarze do pana prezydenta po odznaczenia nie przyszli, bo śmierdzieli. I swoim smrodem nie chcieli narazić na szwank prezydenckiego majestatu.

Generalnie nikt tak brzydko pachnącego argumentu nie używa. Oficjele, działacze i politycy obozu rządowego mówią ogólnikami, że siatkarze byli zmęczeni, spoceni i niewymyci. Ale wnioski są takie, że człowiek niewymyty raczej nie pachnie.

Prezydent, oczywiście, się obraził. Bo on czekał. Smród potu to dla niego nie pierwszyzna. Nie na takie niebezpieczeństwa był w życiu narażony! W gruzińskich okopach, pod ostrzałem, zapach onuc mieszał się z zapachem spalonego prochu. To są prawdziwie męskie zapachy, za które dają ordery. Nie będzie mu byle siatkarz ze swoim potem wyjeżdżał. A zatem pan prezydent obraził się i odesłał ordery do premiera. Niech sobie ten wyglancowany i wyperfumowany premierunio, który musi czekać do rana, aż się siatkarze wyśpią i wykapią, je wręcza.

Taki był początek tego wydania polskiego piekiełka. Polacy są bowiem takim unikalnym narodem na świecie, który potrafi sobie urządzić piekło nawet przy okazji narodowych sukcesów. Polska została mistrzem Europy. Jakiż to świetny powód do urządzenia awantury! - A kto się do tego najbardziej przyczynił (bo, oczywiście, nie siatkarze), kto pierwszy wręczy im ordery i kto ma prawo do wąchania zwycięskiego potu siatkarzy jako pierwszy? - to są wystarczające powody do zafundowania sobie piekła zamiast radości.

I tak było zawsze. 30 lat temu Polska wyzwoliła się z kilkudziesięcioletniej sowieckiej niewoli, a Polacy do tej pory się żrą, kto jest temu winien. Kto przy okrągłym stole dokonał tej haniebnej zdrady, z powodu której Polacy są dzisiaj wolnym narodem? Wiadomo kto - Wałęsa z koleżkami z SB. W związku z tym osoba Wałęsy, jedna z niewielu postaci, co do której zasług większość Polaków jest zgodna, jest także wspaniałym powodem do urządzenia piekła. Co tam zasługi! Zawsze się znajdzie ktoś, kto triumfalnie objawi, że Wałęsa w dzieciństwie szczał do chrzcielnicy.

W 1918 też tak było. Kilkaset lat rozbiorów to wspaniały powód do awantury, kto jest temu winien, że się skończyły i dlaczego Piłsudski. Do dzisiaj trwa ta narodowa naparzanka. A jak Piłsudski, to, oczywiście, piekło z powodu tego, kto pokonał bolszewików w 1920, bo wiadomo, że nie on. Najpewniej Matka Boska.

Skoro przy okazji narodowych sukcesów Polacy są w stanie zamienić je w piekiełko, to co się dzieje w przypadku narodowych klęsk! Piekło do kwadratu, w którym nawet Belzebub nie byłby w stanie wytrzymać.

Przykłady są pod ręką. Polskiemu Sejmowi nie udało się zgodzić co do ustawy w sprawie upamiętnienia zbrodni katyńskiej. Bo jeden marszałek specjalnej troski (swoją drogą do dzisiaj nie mogę się nadziwić, jak to się stało, że poseł Niesiołowski, który charakteryzuje się głównie tym, że szybciej mówi niż myśli, jest tak przez Platformę lansowany) chlapnął coś jęzorem, bez odrobiny refleksji nad tym, co robi. I się zaczęła naparzanka na temat kwalifikacji katyńskiej zbrodni, naparzanka na grobach ofiar i przed rodzinami katyńskimi, które zresztą też się podzieliły. Jak się uda, to może uchwałę da się przegłosować, "zaledwie" dwa dni po rocznicy. A jak nie, to za ruski miesiąc.

Wróćmy jednak do sukcesów sportowych. Pan Prezydent się obraził i odesłał odznaczenia do premiera, z informacją, że już siatkarzami nie jest zainteresowany, bo ma wizytę kogoś z Austrii, i ten ktoś zajmie mu tyle czasu, że już na siatkarzy go nie starczy, więc niech sobie premier z tymi medalami robi, co chce. Ale tak naprawdę, to pan prezydent cały czas obserwował, co pan premier z tym orderami zrobi. A pan premier te ordery dał siatkarzom do ręki.

No, to mamy cię, Tusku! Zbrodniarzu! Uśmierciłeś naszych złotych siatkarzy, bo do ręki daje się medale pośmiertnie odznaczonym. To znaczy nie do ręki nieboszczykom, bo w ich przypadku ta ręka mogła się nawet już w proch obrócić, tylko delegowanym przedstawicielom. Żywym przypina się medale do piersi.
I już jest powód do piekiełka. I już z kancelarii zupełnie niezainteresowanego sprawą prezydenta wypływają przecieki komentujące wpadkę premiera.

A przecież wiadomo, że odznaczenia państwowe przypina się do piersi pod warunkiem, że ta pierś jest godnie przyodziana, czyli przynajmniej w marynarkę lub mundur. Do dresu, koszuli, czy też podkoszulki odznaczeń państwowych się nie przypina. W związku z tym podam Kancelarii Prezydenta bardziej racjonalny powód do urządzenia awantury. Moim zdaniem, bardziej dyskusyjne od miejsca, do którego się przypina order, jest miejsce, w którym się przypina. Czy śniadanie, nawet u premiera, jest wystarczająco godnym do tego miejscem? Czy państwowy order, medal, krzyż zasługi nie koliduje z jajecznicą? Do której przecież mógłby wpaść, zwłaszcza że nie został przypięty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna