Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Sisiorek Kopciuszka

Konrad Kruszewski
sxc.hu
Jest w ministerstwie edukacji, tam się podobno ulągł, taki pomysł, aby Kopciuszkowi doczepić sisiorka. Czyli przerobić go na chłopaka. Podobno Kopciuszek z sisiorkiem bardzo skutecznie będzie nauczał dzieci o prawach człowieka.

Tak przynajmniej pisze "Gazeta Wyborcza", a jej w kwestii praw należy wierzyć. Twierdzi ona, że szefowa MEN Katarzyna Hall napisała do "Kompasika" (takiego specjalnego podręcznika do nauczania dzieci tolerancji) przedmowę, a w niej takie zdania: "Uczenie o prawach człowieka od I klasy szkoły podstawowej nie jest hobby (…), jest obowiązkiem, który spoczywa na każdym nauczycielu". I w ramach tego obowiązku, jak twierdzi "Gazeta Wyborcza", Kopciuszek ma zmienić płeć.

Bardzo ładnie ze strony Kopciuszka, że się na to zgodził. Ale co z innymi bohaterami tej bajki. Jak pamiętam z dzieciństwa, Kopciuszek miał dwie wredne, przyrodnie siostry i macochę, też wredną. Znęcały się one nad nią w sposób złośliwy i paskudny. Uwikłany w taki układ Kopciuszek z sisiorkiem może na starość wyrosnąć tylko na męską szowinistyczną świnię, i trudno mu się będzie w takiej sytuacji dziwić.

Chyba żeby z powodu tych paskudnych doświadczeń z kobietami został gejem. Ty by się nawet dobrze składało, bo wówczas nie trzeba by było zmieniać płci królewiczowi. Pamiętamy przecież, że cała historia rozpoczyna się w tej bajce od tego, że królewicz szuka sobie żony i w tym celu organizuje wielki bal (dzisiaj: party bądź imprezkę). W nowej, tolerancyjnej wersji bajki królewicz, oczywiście, mógłby sobie na żonę wybrać chłopaczka, który idąc do niego na bal przebrałby się w babskie ciuchy i pantofelki na obcasiku.

Proszę bardzo. Kreuje się nam rzecz cudowna. Teraz to już po prostu jest wybornie. W finale królewicz poślubiłby transwestytę z sisiorkiem pod spódnicą. Taka wersja bajki dla dzieci, jak żadna inna, rzeczywiście najskuteczniej uczyłaby o prawach człowieka i obywatela.

"Gazeta Wyborcza" napisała również, że podobnych do zmiany płci Kopciuszka pomysłów jest w ministerstwie edukacji więcej. No, myślę. Wyobrażam sobie, że tam istnieje cała skarbnica takich pomysłów. Kierunek, czyli zmiana płci, jest bowiem twórczy niezwykle. Płeć można bowiem zmienić wszystkim, nawet zwierzętom.

Dlaczego na przykład taka pszczółka Maja jest samiczką? W ramach nauki o prawach człowieka trzeba zrobić z niej trutnia. I niech zapyla królową!

Albo taki słoń Trąbalski. Dlaczego nie jest słonicą? Mnie najbardziej jednak ucieszyłaby zmiana płci w bajce Andersena "Nowe szaty cesarza". Jak pamiętamy, występuje tam niezbyt rozgarnięty król, który daje się nabrać dwóm cwanym krawcom. Twierdzą oni, że potrafią uszyć szaty z tkaniny tak delikatnej, że będą one widoczne tylko dla ludzi mądrych i nadających się na swoje stanowiska. Ale nie tkają i nie szyją niczego, jedynie symulują pracę. W rezultacie cały dwór i urzędnicy królewscy, bojąc się przyznać, że są za głupi na swoje stanowiska, przyglądają się, jak król paraduje nago, Król zresztą też udaje, że widzi siebie w szatach. Jedynie niczego nieświadome dziecko głośno potrafi przyznać, że król jest nagi.

Jak dla mnie, zdecydowanie lepiej w roli króla wypadałaby królowa. Gdzieś tak mniej więcej osiemnastoletnia. I bardzo bym prosił o wersję filmową tak przerobionej bajki. Gówniarza, który mógłby zepsuć widowisko odkryciem, że królowa jest naga, w ogóle bym z tej wersji usunął.

Ministerstwo edukacji ma szczęście do urzędników, którzy sprawiają wrażenie, jakby szkoły skończyli jedynie dzięki znajomościom. Ich luki w rozumie są zbyt duże, aby ich edukacja mogła odbywać się tokiem normalnym. Generalnie zajmują się albo usuwaniem książek z lektur szkolnych, albo ich dodawaniem do nich, albo też gmeraniem w treściach. Obecne pomysły nie są niczym nowym. Pamiętam, że kilka lat temu wykluł się tam pomysł, aby w czytankach dla pierwszoklasistów zamienić tradycyjne role męskie i żeńskie. Tak, aby Jaś bawił się lalkami, Małgosia samochodami, mamusia pilotowała samolot bądź była oficerem zawodowym z pagonami, a tatuś gotował obiadki i robił na drutach. Wszystko to, oczywiście, w imię tolerancji i nauki dzieci praw człowieka i obywatela.

Nawet nie wiem, czy taki podręcznik powstał. Ale nawet jeśli tak, to nie spełnił swojej roli. Dziewczynki nadal bawią się lalkami i kucykami. Widocznie nie znają praw człowieka i obywatela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna